- Jak to się mówi, wszystko co piękne, rodzi się w bólach. Wygraliśmy i to najistotniejsze. Na styl musimy jeszcze poczekać. Ciągle jesteśmy na etapie budowy zespołu. Potrzeba czasu aż pewne rzeczy wejdą nam w nawyk – podkreśl szkoleniowiec Gorców.

 

W Świnnej Porębie Gorce radzić sobie musiały bez nominalnego libero. Sprawy prywatne stanęły bowiem na przeszkodzie w wyjeździe zarówno Grzegorzowi Dziedzicowi jak i Grzegorzowi Zalotyńskiemu. Z konieczności więc zagrał na ten pozycji kapitan zespołu, Karol Majewski.

 

- I zdecydowanie podołał zadaniu. Karol to kapitan z prawdziwego zdarzenia. Potrafi się poświęcić drużynie. Taki zawodnik to skarb dla każdego trenera – chwalił swojego podopiecznego Pagacz.

 

Spotkanie toczyło się według scenariusza cios za cios. Pierwszy i trzeci set rozstrzygnęli na swoją korzyść nowotarżanie, w drugim i czwarty górą byli gospodarze. Szalenie emocjonujący był tie-break. Gorce przegrywały już w nim 10:12, by wygrać kolejnych pięć wymian i zapewnić sobie wygraną 15:12.

 

- Pierwszy set bardzo dobry w naszym wykonaniu. Graliśmy odpowiedzialnie, popełniając nieznaczną ilość błędów. W drugim secie rolę się odwróciły. Tym razem to gospodarze zagrali niemal bezbłędnie. Trzecia parta to znów nasza dobra gra. W czwartym z kolei niepotrzebny zamęt wprowadzili sędziowie. Nie mam w zwyczaju komentować pracy arbitrów, co więcej zawsze uczulam na to swoich zawodników. Tym razem jednak sędziowie przekroczyli pewne granice. Przy wyniku 18:20, kiedy odrabialiśmy straty, popełnili ewidentny błąd, który zaważył na tym, że przegraliśmy tę partię. Paradoksalnie ten przegrany set bardzo pozytywnie wpłynął na nasze morale. Scalił zespół. To przełożyło się na boisko. Wykazaliśmy ogromny charakter, który dał nam wygraną – ocenił Pagacz.

 

A już w najbliższą sobotę w Nowym Targu (wyjątkowo o godzinie 17) Gorce podejmują lidera tabeli zespół LKS Bobowa.

 

Gorce McArthur: Bulanda, Żegleń, Łabuz, Leja, Kroma, Gut, Majewski (libero) – Pawlik, Wleciał, Węziński.