W weekend kolejną serię spotkań rozegrały zespoły z ekstraklasy kobiet. Hitem miała być konfrontacja dwóch najwyżej dotąd klasyfikowanych drużyn: MMKS Podhala Nowy Targ oraz MOS Zbąszyń. Z dwóch zaplanowanych spotkań rozegrano jednak tylko jedno.
Do skutku nie doszło niedzielne spotkanie. Powód? Zamieszanie związane z rezerwacją sali i godziną rozpoczęcia meczu. Miał on rozpocząć się o 9. Zgodnie z regulaminem organizator meczu – w tym wypadku MMKS Podhale – ma udostępnić drużynie przyjezdnej co najmniej 75 min przed rozpoczęciem spotkania szatnie, a 60 min wcześniej salę. Tymczasem hala na Niwie gdzie miało być rozegrane spotkanie otwarto o 8.30. W takich okolicznościach zespół ze Zbąszynia odmówił udziału w meczu i udał się w drogę powrotną do domu.
- Przytrafił się nam błąd. Mylić się to ludzka rzecz. Nie było żadnej złośliwości z naszej strony. Zwykłe nieporozumienie. Brak komunikacji. Wystarczyło tylko odrobinę dobrej woli ze strony drużyny przyjezdnej. Można było skrócić rozgrzewkę i mecz mogliśmy rozpocząć co najwyżej z 15 minutowym poślizgiem. Niestety. Rywalki postanowiły skorzystać na regulaminie i wziąć punkty za darmo. Niewiele ma to wspólnego z fair - play – wyjaśnia trener Podhala, Jacek Michalski.
Zespół ze Zbąszynia jako powód nieprzystąpienia do meczu wskazał ryzyko nie wyrobienia się kierowcy autokaru w godzinach pracy. - W tym momencie nasuwa się proste pytanie co by było gdyby np. mecz w regulaminowym czasie zakończył się remisem, co w unihokeju wcale nie jest rzadkim przypadkiem. Potrzebna by była wtedy dogrywka i ewentualnie jeszcze rzuty karne. Co wtedy z godzinami pracy kierowcy? – podkreśla Michalski.
Decyzję w sprawie nierozegranego meczu podejmie w najbliższych dniach Wydział Gier i Dyscyplin, ale raczej pewny jest walkower dla zespołu przyjezdnego. Regulamin jest bowiem regulaminem. Z nim jeszcze nikt nie wygrał.
Niesmak jednak pozostanie, bo trudno raczej znaleźć sensowe argumenty za słusznością zachowania zawodniczek i sztabu szkoleniowego drużyny ze Zbąszynia. Cóż najwyraźniej mocno ich zabolała dotkliwa porażka w meczu sobotnim. Nowotarżanki wygrały to starcie 7:2, rozstrzygając losy meczu w tercji trzeciej wygranej 4:1.
Dwa wyjazdowe zwycięstwa zapisały na swoim koncie unihokeistki drugiego z nowotarskich zespołów Worwy Szarotka. Podopieczne Lesława Ossowskiego dwukrotnie pokonały Ambrę Ożarów: 6:4 i 14:10.
- Miałem sporo obaw z powodu problemów kadrowych. Sporo dziewczyn nie mogło pojechać do Ożarowa. Miałem dwie debiutantki na kluczowych pozycjach – przyznał trener Szarotki, Lesław Ossowski - W bramce zadebiutowała młodziutka Wojeńska, zawodniczka z Nowej Białej i trzeba przyznać, że pierwszy występ w seniorach i ekstraklasie może uznać za udany. Pierwsza tercja, pierwszego meczu wyśmienita w naszym wykonaniu. Rewelacyjnie graliśmy w ataku. Druga też dobra w naszym wykonaniu. W trzeciej zaczęło brakować sił i akcje nie były tak dynamiczne, i dobre. Z kolei jeżeli chodzi o mecz numer dwa to zwycięstwo zapewniliśmy sobie po 50 minutach. Prowadziliśmy pewnie i wysoko. Cieszy, że z sześciu przewag, pięć zostało wykorzystanych. W ataku było super, w obronie trochę gorzej – dodał Ossowski.
MMKS Podhale Nowy Targ – MOS Zbąszyń 7:2 (2:0, 1:1, 4:1)
Bramki dla MMKS: Florczak 3, Grynia 2, Fuła 2.
MMKS Podhale: Tomczyk – Grynia, Z. Lech, Fuła, Mamak, Krzystyniak – Podlipni, Florek, Timek, Florczak, Siuta – S. Lech.
Ambra Ożarów – Worwa Szarotka Nowy Targ 4:6 (1:4, 1:1, 2:1) i 10:14 (2:6, 2:6, 6:2)
Bramki dla Szarotki: I mecz: Kubowicz, Chowaniec, Burdyn, E. Piekarczyk, Rokicka, samobójcza. II mecz: Burdyn 5, Kubowicz 3, Chowaniec 2, Wegrzyn, E. Piekarczyk, Panek, samobójcza.
Worwa Szarotka: Wojenska – Leśniak, Węgrzyn, Kubowicz, Burdyn, Chowaniec – Kalata, Rokicka, E. Piekarczyk, Panek, Chlebda.
|