Piłkarze Podhala Nowy Targ awansowali do finału Pucharu Polski na szczeblu Małopolskiego Związku Piłki Nożnej. W półfinale nowotarżanie pokonali 4:2 czwartoligową GKS Drwinie, mimo że po 35 minutach przegrywali 0:2.
Spotkanie rozpoczęło się od sytuacji bramkowej dla Podhala. Po zagraniu z głębi pola od Sebastiana Świerzbińskiego, błąd popełnił bramkarz gospodarzy, który nie złapał piłki, dopadł do niej Peter Drobnak, ale uderzając głową z trzech metrów nie trafił w bramkę. To szybko się zemściło. W 5 min po prostopadłym podaniu Kamil Stawiarski znalazł się w sytuacji sam na sam z Waldemarem Sotnicki i wygrał ten pojedynek. Podhale próbowało przejąć inicjatywę, ale ambitnie grający gospodarze nie tylko skutecznie się bronili, ale też w 34 min podwyższyli prowadzenie. Ponownie na listę strzelców wpisał się Stawiarski, który tym razem wykorzystał błąd Rafała Komorka. Trzy minuty później nowotarżanie „złapali” kontakt po efektownym, bezpośrednim uderzeniu z rzutu wolnego Mateusza Urbańskiego.
Dwie minuty po przerwie już był remis. Tym razem z rzutu wolnego przymierzył Sebastian Świerzbiński. Podhalanie poszli za ciosem i w 55 min objęli prowadzenie, po ładnej koronkowej akcji. W jej końcowej fazie Komorek dograł w pole karne do Drobnaka, a ten z bliska dopełnił formalności. O 78 min nowotarżanom przyszło grać w liczebnym osłabieniu po tym jak z boiska w konsekwencji drugiej żółtej kartki wyleciał Dawid Basta. To nie miało większego wpływu na obraz gry. Gospodarze nie tylko nie wykreowali sytuacji bramkowej, ale też już w doliczonym czasie gry nadziali się na kontratak górali, po którym Rafał Gadzina przypieczętował ich zwycięstwo.
- Z małymi problemami, ale osiągnęliśmy cel jakim był awans do finału. Stracone gole to przede wszystkim skutek braku koncentracji. Ważne było to że przed przerwą zdołaliśmy zdobyć gola kontaktowego. W przerwie spokojnie przeanalizowaliśmy naszą grę i błędy które popełnialiśmy i w drugiej połowie już niepodzielnie panowaliśmy na boisku, co też znalazło odzwierciedlenie w wyniku – ocenił trener Podhala, Marek Żołądź.
Z kim nowotarżanie zagrają w zaplanowanym na 29 czerwca finale, okaże się dopiero trzy dni wcześniej. Wtedy bowiem swoje półfinałowe spotkanie rozegrają drużyny MKS Trzebini i Garbarni Kraków.
– W sumie obojętne kto będzie naszym przeciwnikiem. Teoretycznie Trzebinia byłaby łatwiejszym rywalem, ale finał z Garbarnią miałby swój „smaczek”. Czekamy cierpliwie. Termin finału jest troszkę niefortunny. Wiadomo ligę skończyliśmy 4 czerwca. Ciężko jest utrzymać drużynę w treningu. Wiadomo nawarstwia się już zmęczenie długim i intensywny sezonem. Każdy już chciałby odpocząć i wyjechać na zasłużony urlop. A tak wszystko się odwleka. Część zawodników musiała przełożyć wakacyjne wyjazdy. Nie udało się to jedynie Sebastianowi Świerzbińskiego, którego w finale na pewno zabraknie – przyznał Żołądź.
GKS Drwinia – NKP Podhale Nowy Targ 2:4 (2:1)
Bramki: 1:0 Stawiarski 5, 2:0 Stawiarski 34, 2:1 Urbański 37, 2:2 Świerzbiński 48, 2:3 Drobnak 55, 2:4 Gadzina 90.
NKP Podhale: Sotnicki – Basta, Mikołajczyk, Urbański, Bobak, Jandura, Świerzbiński, Komorek, Drobnak (65 Misiura), Pająk (80 Gąsiorek), Gadzina.