Kubeł zimnej wody wylał się na graczy Lubania Maniowy w II kolejce spotkań rozgrywek grupy wschodniej IV ligi. Po efektownej zeszłotygodniowej wygranej na inaugurację ze Skalnikiem Kamionka Wielka, tym razem maniowianie ulegli na swoim boisku 1:3 drużynie z Drwinii.
- Zostaliśmy sprowadzenie na ziemię. Przegraliśmy jednak tylko i wyłącznie na swoje życzenie a zadecydowały o tym dwie rzeczy. Pierwsza to nieskuteczność, druga to fatalne błędy przy traconych golach. Jeden z nich był z gatunku futbolowych jaj – przyznał zaraz po zakończeniu spotkania, niepocieszony szkoleniowiec Lubania Łukasz Biernacki.
Już w 3 min groźnie zrobiło się w polu karnym Lubania. Po stracie piłki przez Macieja Góreckiego z 16 metrów uderzał Piotr Filipek, ale udanie interweniował Artur Świerad. W 6 min to gospodarze mieli pierwszą okazję by wyjść na prowadzenie. Po dograniu z prawej strony przez Roberta Karkulę Mateusz Firek będąc tuż przed bramką rywala nie trafił czysto w piłkę. W 8 min „setkę” zmarnował z kolei Sławomir Basisty, który w sytuacji sam na sam z golkiperem Drwinii fatalnie spudłował. W 27 min goście objęli prowadzenie. Z 35 metrów z rzutu wolnego uderzył Kamil Rynduch. Piłka po drodze odbiła się jeszcze rykoszetem od jednego z maniowian i po odbiciu się od poprzeczki wpadła do bramki. Dwie minuty później mogło być już 0:2, gdyby nie instynktowna interwencja nogą Świerada po strzale z 7 metrów Kamila Stawiarskiego. Minutę później Lubań powinien wyrównać. Basisty zagrał wzdłuż bramki do M. Firka, ten jednak z 3 metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką.
W drugiej połowie Lubań próbował przejąć inicjatywę, ale w 58 min przytrafił mu się kolejny prosty błąd, którego skutkiem był rzut wolny z 16 metra na wprost bramki. Goście tę szansę wykorzystali i po uderzeniu Karola Filipka podwyższyli prowadzenie. W 70 min było już 0:3 po klasycznym kontrataku przyjezdnych, sfinalizowanym z najbliższej odległości przez Kamila Stawiarskiego. Gospodarzy stać już było tylko na bramkę honorową, którą zdobył uderzeniem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Przemysław Zagata.
- W pierwszym kwadransie mogliśmy ten mecz ułożyć pod siebie. Jak się jednak nie wykorzystuje takich klarownych sytuacji, to zazwyczaj chwilę później traci się samemu bramkę. I tak też się stało, mimo że uczulałem przed meczem że musimy uważać na stałe fragmenty gry. Niestety któryś już raz Rynduch strzela nam gola w podobnych okolicznościach. Co z tego że w całym meczu mieliśmy przewagę, skoro brakowało nam argumentów w ofensywie – podsumował Biernacki.
Lubań Maniowy – GKS Drwinia 1:3 (0:1)
Bramki: 0:1 Rynduch 26, 0:2 K. Filipek 58, 0:3 Stawiarski 70, 1:3 Zagata 78,
Lubań: Świerad – Migacz, D. Firek (68 Noworolnik), Górecki, Czbiak – Karkula, Kurnyta, Nowak, Kasica ŻK (46 Zagata) - M. Firek (72 Ziemianek), Basisty.
Drwinia: Kolanowski – Cygan, Motak, Piech, Rachwalski – Śliwa (75 Kudelski), Rynduch, Jurek (90 G. Mikler), K. Filipek – P. Filipek ŻK (90 D. Mikler) , Stawiarski (72 Kołodziej).
Sędziował: Dawid Kogut z Żabna. Widzów: 100