W 14 kolejce spotkań grupy wschodniej IV ligi kolejne powody do radości dali swoim kibicom piłkarze Watry Białka Tatrzańska, którzy pokonali 1:0 na swoim boisku Glinika Gorlice i mogą się szczyć serią już 9 meczów bez porażki. Punkt do swojego dorobku dopisał z kolei Lubań Maniowy, po wyjazdowym remisie w Tarnowie z Tarnovią.
Watra Białka Tatrzańska – Glinik Gorlice 1:0 (1:0)
Bramka: 1:0 Kalita 42.
Watra: Majerczyk – Kowalczyk, Łojek, Kosturko, Bochnak – Kuchta ŻK, Rabiański (81 Mroszczak CZK 90), Kalita, Kołbon ŻK, ŻK, CZK 90, Sulira – Misiura.
Glinik: Janik – Rąpała, Szary, Drąg, Rząca ŻK – Laskoś (58 Stępień ŻK), Stępkowicz, Jabłczyk, Baran, Retel (66 K. Czechowicz) – Dziedzic.
Sędziował Artur Kijak z Krakowa.
Ciężko wywalczone zwycięstwo Watry, w szeregach której brakował aż trzech podstawowych zawodników: kontuzjowanego Sebastiana Gąsiorka oraz pauzujących za kartki Michala Petrusa i Jakuba Maciasza.
Mecz nie obfitował w sytuacje bramkowe. Szczególnie w pierwszej połowie można byłoby je zliczyć na palcach jednej ręki. To jednak przed przerwą miała miejsca kluczowa dla losów tego spotkania akcja. W 42 min Grzegorz Misiura przebiegł z piłką wzdłuż linii pola karnego, dograł ją na prawo do Rafała Kuchty, ten z kolei odegrał ją na 10 metr do Mirosława Kality, który ze stoickim spokojem posłał ją do bramki. Po chwili gospodarze powinni podwyższyć prowadzenia, ale Misiura z bliska przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Druga połowa zaczęła się od okazji Tomasza Kołobona, który po centrze z rzutu rożnego Kality, główkował z pięciu metrów, ale wprost w ręce bramkarza Glinika. W 60 min czujność Krystiana Majerczyka w bramce Watry sprawdził uderzeniem z dystansu Mateusz Jabłczyk. W 77 min z kolei groźnie uderzał Piotr Stępkowicz i Majerczyk z dużym trudem sparował piłkę na rzut rożny. W 80 min kolejny raz Misiura stanął przed szansą na gola, ale jego uderzenie z 10 metrów wybronił golkiper Glinika.
Ostatecznie gospodarze jedno bramkowe prowadzenie utrzymali, choć ostatnich kilka minut przyszło im bronić się w liczebnym osłabieniu. Najpierw bowiem z boiska za dwie żółte kartki wyleciał Kołbon, a po chwili czerwoną kartkę – dosyć kontrowersyjną - ujrzał Robert Mroszczak.
- Niepotrzebnie sprokurowaliśmy sobie nerwy. Wdaliśmy się w przepychanki i zaczepki ze strony Glinika. Generalnie ciężko się nam grało. Osłabienia kadrowe i to na kluczowych pozycjach, dał się we znaki. Trudno było nam utrzymać rytm. Takie mecze też trzeba jednak umieć wygrać i nam się to udało – ocenił Kalita.
Tarnovia Tarnów – Lubań Maniowy 1:1 (1:1)
Bramka dla Lubania: Basisty
Lubań: Świerad – Czubiak, Górecki, D. Firek, Migacz – M. Firek (65 Ziemianek), Kołodziej, Kurnyta, Zagata (70 Noworolnik), Karkula (85 Kopytko) – Basisty.
Wynik meczu ustalony został przed przerwą. Lubań prowadził od 32 min po precyzyjnym strzale z 16 metrów Sławomira Basistego. Gospodarze odpowiedzieli w ostatniej akcji pierwszej połowie, zdobywając gola po kontrataku.
- Szkoda straconych dwóch punktów, bo była okazja by to spotkanie wygrać. W pierwszej połowie oprócz tej jednego bramkowej sytuacji, mogliśmy się jeszcze dwukrotnie pokusić o gole. Raz po dośrodkowaniu Zagaty, Basisty z trudnej dla siebie pozycji główkował nad poprzeczką, a potem M. Firek pomylił się przy próbie lobowania bramkarza. W drugiej połowie z kolei strzał Kurnyty z rzutu wolnego z 16 metrów obronił bramkarz, a kolejna główka Basistego minęła bramkę. Gospodarze sporadycznie zagrażali naszej bramce – ocenił trener Lubania, Łukasz Biernacki.