W lidze okręgowej doszło do dwóch derbowych spotkań drużyn z Podhalańskiego Podokręgu Piłki Nożnej. W obu przypadkach wygrali gospodarze. Szaflary pokonały Orawę Jabłonka, z kolei Jarmuta Szczawnica ograła KS Zakopane
LKS Szaflary – Orawa Jabłonka 3:2 (3:0)
Bramki: 1:0 Lach 4 2:0 F. Kamiński 15, 3:0 Kłosowski 40 z karnego, 3:1 Kasprzak 47, 3:2 Męderak 59.
Szaflary: Kowalczuk – K. Kantor, Cudzich, Strama, Lach – P. Kamiński, Kot, Gładyn, F. Kamiński, Bierówka (85 Mularek) – Kłosowski (88 M. Kantor).
Orawa: Guzik – W. Zahora, T. Zahora, Dworszczak, Kuczkowicz – Szczerba (46 Smutek), Kasprzak, Stehura, Stasiak, Męderak (77 Guzik) – Andrasiak.
Sędziował K. Tokarczyk z Limanowej. Widzów: 150
Pierwsza połowa to dominacja gospodarzy udokumentowana trzema golami. W 4 min po kapitalnej indywidualnej akcji, z dystansu trafił Lach. W 15 min kiks stopera gości W. Zahory wykorzystał F. Kamiński skutecznie uderzając z 10 metrów. W 40 min po faulu W. Zahory na Kłosowskim, sam poszkodowany wykorzystał rzut karny.
Po przerwie do głosu doszli goście. Już pierwszy ich celny strzał w 47 min autorstwa Kasprzaka okazał się skuteczny. Przyjezdni poszli za ciosem i w 59 min zdobyli drugiego gola. Po centrze w pole karne Stasiak zgrał piłką głową na 10 metr, dopadł do niej Męderak i z bliska skierował ją do bramki. W kolejnych fragmentach Orawa szukała bramki kontaktowej. Niezłą okazję ku temu miał Stehura, ale chybił. W 81 min z kolei wygraną gospodarzy mógł przypieczętować Kłosowski, ale jego próba lobowania bramkarza zakończyła się niepowodzeniem.
- To było kosmiczne spotkanie bo graliśmy na boisku którego podłoże przypomina ziemię na marsie. Pierwsza bramka była nie z tego świata. Lach grający na prawej obronie przedryblował 5 zawodników z Orawy i precyzyjnym strzalem z 25 metrów nie dał szans bramkarzowi. Czegoś takiego dawno nie widziałem. W przerwie prosiłem zawodników żebyśmy zagrali na zero z tyłu, ale to w Szaflarach jest podobne do lotów pasażerskich na księżyc, niby za chwilę będzie to możliwe, a tak naprawdę nie wiadomo kiedy – podsumował spotkanie pół żartem, pół serio trener Szaflar, Tomasz Ligudziński.
- Pierwszą połowę przestaliśmy. Tak jakby nie było nas na boisku. Po przerwie byliśmy już zupełnie inną drużyną. Graliśmy agresywnie i były tego efekty. Niestety nie udało się nam dogonić gospodarzy. Szkoda, ale ta druga połowa daje nadzieję na dobrą grę w kolejnych meczach – ocenił grający trener Orawy, Tomasz Zahora.
Jarmuta Szczawnica – KS Zakopane 3:0 (3:0)
Bramki: 1:0 Folwarski 3, 2:0 Mrówka 11, 3:0 Folwarski 17.
Jarmuta: Borzęcki – Kozielec, Ojrzanowski, Bobak, Jasiurkowski (80 Ł. Wiercioch) – Mrówka (70 Piszczek), Mlak (60 G. Gołdyn), Kuziel (75 M. Pietrzak ŻK), Noworolnik ŻK, J. Pietrzak – Folwarski ŻK.
KSZ: Dziedzic – Gubała ŻK, Drabik, Bogdanowicz (46 S. Staszel), Floryn – S. Stalmach ŻK, Chrobak, M. Grela ŻK, K. Stalmach ŻK (69 Kurtyna) , Nowobilski (46 Ogiela) - Kasperczyk (46 Kwaśniowski).
Sędziował Łukasz Królczyk z Nowego Targu.
Mecz rozstrzygnął się w pierwszej połowie, w konkretnie w pierwszych jej 20 minutach, kiedy gospodarze zdobyli wszystkie swoje bramki. W 4 min po wrzucie z autu Jasiurkowskiego, piłka trafiła do Folwarskiego, który przelobował Dziedzica. W 11 min z 16 metrów uderzył J. Pietrzak, bramkarz gości odbił piłkę przed siebie i skuteczną dobitką popisał się Mrówka. W 17 min drugi raz na listę strzelców wpisał się Folwarski, tym razem ładnym, mierzonym uderzeniem z dystansu. Dla gości najbliżej zdobycia bramki był Chrobak, który z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę. W dogodnej sytuacji głową przestrzelił też M. Grela.
- Po zdobyciu trzech bramek już skoncentrowaliśmy się na kontroli wydarzeń na boisku. Nie forsowaliśmy tempa, bo po co? Bardzo dobrze graliśmy w destrukcji, rozbijając ataki gości już w strefie środkowej – przyznał grający trener Jarnuty, Jacek Pietrzak.
- Wiele mogę zrozumieć i zaakceptować, ale nie brak ambicji i zaangażowania w grę, a tego nam dzisiaj zabrakło. Byliśmy w tym aspekcie kompletnie inną drużyną niż przed tygodniem. Nie mam pojęcia dlaczego tak się stało. Muszę to sobie przemyśleć. Na pewno będę rozmawiał z zawodnikami, bo takie coś nie ma prawa mieć miejsca – ocenił mocno podenerwowany trener Zakopanego, Dawid Bartos.