W sobotnich meczach 20 kolejki spotkań ligi okręgowej z trzech drużyn ze zwycięstwa, czwartego z rzędu, cieszyli się piłkarze Szaflar, którzy przed własną publicznością rozgromili 6:1 Orła Wojnarowa. Atutu własnego boiska nie wykorzystali z kolei gracze Zakopanego i Orawy Jabłonka, którzy odpowiednio przegrali 2:3 z Ujanowicami i Kolejarzem Stróże.
KS Zakopane – AKS Ujanowice 2:3 (0:0)
Bramki: 0:1 D. Augustyn 47, 0:2 Kiławiec 48, 0:3 Kmiecik 73, 1:3 S. Stalmach 77, 2:3 Król 90.
KSZ: F. Nowobilski – Floryn, S. Stalmach, D. Bartos, K. Bartos ŻK - K. Nowobilski (60 W. Staszel), K. Stalmach (65 S. Staszel ŻK), Stopka ŻK, Król, Pawlikowski (60 Ogiela) – Gubała ŻK (65 Kurnyta).
Ujanowice: M. Gwiżdż – M. Augustyn ŻK, R. Gwiżdż, Pasionek, Oleksy – Kiławiec (86 Jasica), Pławecki (90 Uryga), R. Augustyn (83 Krzyżak), D. Augustyn (60 Bukowiec), Orzeł ŻK – Kmiecik.
Sędziował: Robert Jopek z Nowego Sącza
W pierwszej bezbramkowej połowie najlepszą do objęcia prowadzenia sytuację mieli w 35 min gospodarze. Po zagraniu z rzutu rożnego Andrzeja Króla i uderzeniu z dystansu Kamila Nowobilskiego, piłka dotarła do stojącego tuż przed bramką Adama Gubały, który jednak fatalnie spudłował. Worek z bramkami rozwiązał się po przerwie. W 47 min prowadzenie gościom dał D. Augustyn trafiając z 16 metrów w górny róg bramki Zakopanego. Minęła minuta i goście prowadzili już 2:0. Tym razem na listę strzelców wpisał się Kiławiec, skutecznie dobijając odbitą przez Filipa Nowobilskiego piłkę po wcześniejszym strzale Pławeckiego. Goście poszli za ciosem i w 73 min zdobyli trzeciego gola. Z dystansu spóźnionego z interwencją bramkarza gospodarzy zaskoczył Kmiecik. W końcówce zakopiańczycy zdołali już tylko zmniejszyć rozmiary porażki. W 77 min po akcji Ogieli, gola zdobył uderzeniem z 18 metra S. Stalamach, a już w doliczonym czasie gry Stopka dograł piłkę w pole karne do Andrzeja Króla, ten stojąc tyłem do bramki, odwrócił się i przymierzył tuż pod poprzeczkę.
- Trudno myśleć o zwycięstwie jak traci się takie gole, jak my dzisiaj. Na pewno jeżeli chodzi o zaangażowanie w grę to w porównaniu ze wcześniejszymi meczami było już dużo lepiej. Nawet przy 0:3 nie złożyliśmy broni i walczyliśmy do samego końca. Boli kolejna porażka, ale mamy kolejne wnioski do analizy – powiedział po meczu Dawid Bartos, który po rocznej przerwie ponownie wybiegł na boisko u boku swojego niespełna 16 letneigo syna Kacpra: - Nie chcę zabierać młodszym zawodnikom miejsca w składzie. Po prostu chciałem od wewnątrz zobaczyć w czym tkwi problem – wyjawił kulisy swojego powrotu.
Orawa Jabłonka – Kolejarz Stróże 0:3 (0:1)
Bramki: 0:1 Matusik 45 z karnego, 0:2 Potoniec 46, 0:3 Przetacznik 54.
Orawa: Graca – W. Zahora, T. Zahora, Dworszczak, Kasprzak (75 Kita) – Andrasiak ŻK, Guziak (60 Dziubek), Stasiak, Męderak, Zubrzycki – Jazowski (46 Brząkała).
Kolejarz: Konstanty – Rak, Kamiński, Święch, Petryla – Matusik, Orzechowski, Przetacznik, Ogorzałek, Krok – Potoniec.
Sędziował: Piotr Firlit z Gorlic. Widzów: 100
W pełni zasłużone zwycięstwo gości, którzy prowadzenie objęli tuż przed przerwą. Po nieprzepisowym zagraniu we własnym polu karnym gracza Orawy Jazowskiego, rzut karny wykorzystał Matusik. Już w pierwszej akcji drugiej połowy przyjezdni podwyższyli prowadzenie. Dalekie zagranie z głębi pola dotarło do Potońca, który stojąc na 16 metrze przed bramką Orawy przyjął piłkę i precyzyjnie uderzył. W 54 min wygraną Kolejarza przypieczętował Przetacznik, który niemal przez połowę boiska biegł sam na bramkę Orawy i wygrał pojedynek z Gracą. Gospodarze w końcówce powinni się pokusić o gola honorowego. Mieli ku temu trzy wyśmienite okazje niewykorzystane jednak przez Stasiaka (dwukrotnie) i Męderaka.
- Szkoda, bo na tę jedną bramę wydaje mi się zasłużyliśmy. Niemniej na pewno trzeba oddać, że Kolejarz był zespołem dużo lepszym. Na dzisiaj nie stać nas to by przeciwstawić się tej klasy drużynie. Szukać punktów będziemy w innych meczach - przyznał grający trener Orawy, Tomasz Zahora.
LKS Szaflary – Orzeł Wojnarowa 6:1 (3:1)
Bramki: 0:1 T. Mędoń 4, 1:1 Baboń 10, 2:1 Lach 25, 3:1 F. Kamiński 37, 4:1 Bierówka 50, 5:1 Lach 75, 6:1 F. Kamiński 85.
Szaflary: Zuk – K. Kantor (80 Kowalczuk), Cudzich (70 Zięba), Strama, Rusnak – Lach, Bierówka, Gładyn, Kot, F. Kamiński, – Baboń.
Orzeł: Miłkowski – Grzyb, Szczepanik, Nowak ŻK, Szczerba – Sus, T. Mędoń (25 Kasprzyk), Marcin Mędoń, S. Mędoń, Michał Mędoń – Jawor (57 Krok).
Sędziował: Krzysztof Tokarczyk z Limanowej.
Już w 4 min goście objęli prowadzenie, po celnym strzale Jawora. To jak się okazało były jednak miłe, złego początki dla przyjezdnych, którzy w kolejnych minutach byli już tylko tłem dla gospodarzy. W 10 min wyrównał Baboń, strzałem głową po rzucie rożnym. W 25 min Lach wykorzystał rzut karny po zagraniu ręką we własnym polu karnym przez jednego z zawodników z Wojnarowej. W 37 min po podaniu od Babonia, F. Kamiński wygrał pojedynek sam na sam z bramkarzem gości. W 50 min na 4:1 podwyższył precyzyjną główką Bierówka. W 75 min po kolejnym rzucie rożnym, piłka dotarła do Lacha, który z bliska dopełnił formalności. Wynik meczu ustalił 85 min F. Kamińskim ładnym, mierzonym uderzeniem z 17 metrów.
- Wynik mówi sam za siebie. Poza tymi pierwszymi kilkoma minutami, zdominowaliśmy przeciwnika. Szkoda tylko, że znów musieliśmy pierwsi stracić gola, by się obudzić i wskoczyć na swój poziom. Te momenty dekoncentracji musimy wyeliminować. Cieszy mnie za to to, że zaczynamy być powtarzalni w tych swoich akcjach ofensywnych – powiedział po zakończeniu meczu trener Szaflar, Tomasz Ligudziński.