Gol Mateusza Firka zapewnił piłkarzom Lubania Maniowy zwycięstwo nad drużyną Bocheńskiego w 25 kolejce spotkań rozgrywek grupy wschodniej IV ligi. Maniowianie wygrali na swoim boisku 1:0
Z przebiegu spotkania śmiało można powiedzieć, ze ten wynik to najmniejszy wymiar kary jaki spotkał dużo słabszych tego dnia gości. Gospodarze od pierwszej minuty dominowali na boisku, stwarzali sobie bramkowe sytuacje, ale też długo – szczególnie w pierwszej Polowie - seryjnie je marnowali.
W 7 min Mirosław Jandura ładnie znalazł się w polu karnym, uderzył z 10 metrów, ale zbyt lekko by zaskoczyć bramkarza rywali. W 16 min do piłki zagranej z głębi pola dopadł na 25 metrze przed bramką gości Jakub Nowak, podbiegł z nią parę metrów, uderzyła ale futbolówka przeleciała nad poprzeczką. W 25 min akcję lewą stroną przeprowadził Sławomir Basisty, będąc przy linii końcowej odegrał na 5 metr przed bramkę Bocheńskiego do Mateusza Firka, który oddał strzał obroniony jednak instynktownie przez golkipera przyjezdnych. W 27 min Robert Karkula zakręcił obrońcami rywala, dośrodkował na środek pola karne, tam do piłki dopadł Sylwester Kurnyta, ale główkował niecelnie. W 45 min w bardzo podobnej sytuacji – tym razem jednak po centrze Macieja Góreckiego – nieznacznie pomylił się także uderzający głową Basisty.
W drugiej połowie już dużo trudniej przyszło gospodarzom dochodzić do sytuacji bramkowych. W 67 min Karkula z rzutu wolnego zacentrował w pole karne, tam piłkę tracił głową Kurnyta, golkiper przyjezdnych odbił ją przed siebie, a jeden z maniowian mając przed sobą pustą już bramkę nie trafił w nią z najbliższej odległości. Wreszcie nadeszła 72 min. Kapitalny blisko 60 metrowy rajd przeprowadził lewą strona Karkula, po czym będąc już w „szesnastce” dograł piłkę do M. Firka, który z bliska dopełnił już tylko formalności. W 76 min kolejną okazję miał Kurnyta, ale i tym razem – przy strzale z 12 metrów – zabrakło mu precyzji. W 80 min tak naprawdę jedyną w całym meczu okazję stworzyli sobie goście. Bartosz Tokarczyk przedarł się w pole karne Lubania, ale z jego uderzeniem poradził sobie Artur Świerad. Jeszcze w 86 min warte odnotowania było uderzenie Jandury, po którym po raz kolejny ze świetnej strony pokazał się niespełna 18 letni bocheński bramkarz.
- W końcu zagraliśmy naprawdę z chęcią i wiarą w siebie. Na pewno było to jedne z najlepszych naszych meczów, pomijając tę naszą nieskuteczność, bo sytuacji w tym meczu stworzyliśmy sobie bardzo dużo. Daleki jestem jednak do narzekań. Dużo było pozytywów w naszej grze i to cieszy, Oby tak dalej – ocenił trener Lubania, Łukasz Biernacki.
Wolski Lubań Maniowy – Bocheński KS 1:0 (0:0)
Bramka: 1:0 M. Firek 72.
Lubań: Świerad – M. Górecki (65 Ziemianek), Czubiak, D. Firek, Kołodziej – M. Firek (86 Noworolnik), Nowak, Jandura, Basisty, Karkula (78 Zagata) – Kurnyta.
Bocheński : Seweryn – Chlebek, Marut, Lewicki, Grzyb – P. Górecki, Budzyn, Kluska, Satoła, Tokarczyk – Górka ŻK (63 Czerwiński).
Sędziował Łukasz Dragan z Wadowic. Widzów: 100