W sobotnich meczach 27 kolejki spotkań ligi okręgowej drużynom z naszego regionu nie było danej cieszyć się ze zwycięstwa. Zapunktowała jedynie Orawa Jabłonka, która zremisowała 2:2 wyjazdowe starcie z Płomieniem Limanowa. Swoje mecze przegrały z kolei zespoły Orkana Raba Wyżna i Jarmuty Szczawnica.
Gród Podegrodzie – Orkan Raba Wyżna 4:1 (4:0)
Bramka: Gromczak.
Orkan: D. Możdżeń – Świder (60 Dziechciowski), Lenart, R. Możdżeń, K. Rapta (70 S. Możdżeń) – Pluta (75 Saleh, Gromczka, D. Traczyk, Skawski, Skwarek – T. Rapta.
- Pierwsza połowa to gra błędów z naszej strony. Sprezentowaliśmy gospodarzom trzy gole. Przy wyniku 0:1 Paweł Gromczak miał sytuację sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w bramkę. To srodze się na nas zemściło. W odstępie chyba pięciu minut dostaliśmy trzy gole i było po meczu. Druga połowa wyrównana. Można powiedzieć, że ze wskazaniem na nas biorąc pod uwagę ilość sytuacji bramkowych. Niestety, wykorzystaliśmy tylko jedną. Po moim podaniu, Gromczak tym razem już wygrał starcie z bramkarzem. Bolesna porażka, można zdecydowanie stwierdzić, że na własne życzenie - ocenił grający trener Orkana, Robert Możdżeń.
Płomień Limanowa – Orawa Jabłonka 2:2 (1:0)
Bramki: Smutek, Kasprzak.
Orawa: Graca – W. Zahora, Dworszczak, Smutek, Joniak (65 Brząkała) – Kita, Kasprzak, T. Zahora, Męderak, Andrasiak – Kuczkowicz.
- Czujemy duży niedosyt. Ten mecz spokojnie mogliśmy wygrać. Mieliśmy ku temu bardzo dużo okazji. Niestety skuteczność była naszą słaną stroną. W dodatku sami traciliśmy gole po prostych błędach. Pierwszego po niepotrzebnym faulu, drugiego po indywidualnym błędzie w defensywie – przyznał grający trener Orawy, Tomasz Zahora.
Sandecja II Nowy Sącz – Jarmuta Szczawnica 3:2 (0:1)
Bramki dla Jarmuty: 0:1 J. Pietrzak 19, 1:1 Szeliga 52, 2:1 Szeliga 57, 3:1 Zając 63, 3:2 W. Wiercioch 26
Jarmuta: Borzęcki – Piszczek (70 Ł. Wiercioch), Bobak (59 Błażusiak(, Ojrzanowski, Kozielec – J. Pietrzak, Gołdyn, M. Pietrzak (70 Ciesielka) , Kuziel, Mrówka – W. Wiercioch.
To było drugie starcie tych drużyn w odstępie trzech dni. Po środowej wygranej Jarmuty w Szczawnicy - w zaległym spotkaniu z rundy jesiennej - , tym razem w meczu rozegranym na głównej płycie Sandecji, szczawniczanie musieli uznać wyższą sądeczan.
- Bardzo podobne spotkanie do tego ze środy. Choć tym razem Sandecja miała kilku zawodników z kadry pierwszej drużyny, co miało duży wpływ na końcowy rezultat – ocenił trener Jarmuty, Grzegorez Niegoda.
Po pierwszej połowie to Jarmuta prowadziła. W 19 min Kuziel posłał dalekie podanie na lewą stronę, gdzie po wymianie podań z Piszczkiem, J. Pietrzak znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy i wygrał ten pojedynek.
Sandecja losy meczu przechyliła między 52, w 63 min kiedy zdobyła trzy z rzędu gole. Dwa pierwsze były autorstwa Szeligi, który za pierwszym razem najszybciej odnalazł się w zamieszaniu w polu karnym, a za drugim popisał się efektownym udereniem z dystansu. Po chwili na listę strzelców wpisał się po indywidualnej akcji Zając.
W 71 min Jarmuta złapała kontakt. Kuziel tym razem podaniem obzłużył W. Wierciocha, który głową z bliska posłał piłkę do bramki Sandecji. W 80 min świetną okazję na wyrównanie zmarnował J. Pietrzak.
fot. Rzusto