W zaległym spotkaniu ligi okręgowej piłkarze LKS Szaflary zremisowali na własnym boisku 4:4 z Orkanem Raba Wyżna. Ten wynik oznacza koniec serii 12 kolejnych ligowych zwycięstw szaflarzan, którzy jednak wciąż mogą szczycić się mianem niepokonanych od 13 kolejek.
Dla obu drużyn spotkanie to miało duży ciężar gatunkowy, choć obie walczą o całkiem odmienne cele. Szaflarzanie rywalizują z Olimpią Pisarzowa o drugie miejsce w tabeli, premiowane awansem do IV ligi. I ten remis oznacza że obie te drużyny na trzy kolejki przed zakończeniem rozgrywek, zrównały się punktami, ale lepszy stosunek bramek powoduje że to szaflarzanie są wiceliderem. Orkan z kolei zaciekle broni się przed spadkiem i zdaniem grającego trenera rabian Roberta Możdżenia, ten punkt w końcowym rozrachunku może okazać się bardzo cenny.
Samo spotkanie mogło z pewnością zadowolić zebranych na trybunach kibiców, głównie ze względu na liczbę goli. Z punktu widzenia szkoleniowego było to jednak gra błędów z obu stron, których konsekwencją było kolejne tracone gole.
Pierwszy „babol” przytrafił się już 1 min meczu bramkarzowi gospodarzy Bartłomiejowi Kowalczukowi, któremu piłka wypadła z rąk na piątym metrze, dopadł do niej Tomasz Rapta i strzałem do pustej już bramki, dał gościom prowadzenie.
Gospodarze szybko jednak odrobili straty i to z nawiązką, zdobywając między 11, a 14 min dwie bramki. Po raz kolejny potwierdziło się, że bardzo silną bronią szaflarzan są stałe fragmenty gry. W pierwszym przypadku z rzutu rożnego dośrodkował Kamil Kot, a głową do bramki piłkę wpakował Jan Gałdyn. Za moment dośrodkowanie Kota – tym razem z rzutu wolnego – sfinalizował efektowną „główką” Maciej Strama.
Już do końca pierwszej połowy to do gospodarzy należała optyczna przewaga, choć nie znalazła ona już udokumentowania w postaci kolejnych bramek.
Kiedy na początku drugiej połowy, Dariusz Baboń dobił odbity przez Marcina Szklarza strzał Gałdyna i zdobył dla gospodarzy gola numer trzy, wydawało się, że emocje już w tym spotkaniu się skończyły. A jednak goście broni nie złożyli i z upływem czasu zaczęli coraz wyraźniej dominować na boisku, co też znalazło odzwierciedlenie w wyniku. W 49 min bramkę kontaktową zdobył dla przyjezdnych Daniel Traczyk, uderzając z 18 metrów. W 56 min Traczyk w polu karnym Szaflar został zdaniem sędziego głównego (boczny był innego zdania) nieprzepisowo zatrzymany przez Kamila Kantora i goście mieli rzut karny. Uderzenie Kamila Rapty Kowalczuk jednak obronił – rehabilitując się za błąd z pierwszej minuty - a dobitka pomocnika Orkana trafiła w słupek. Zmarnowany karny wcale jednak nie ostudził zapędów rabian, którzy w kolejnych minutach stwarzali sobie kolejne okazje. W 65 min Traczyk wpadł w pole karne, ale przy próbie uderzenia ostał zblokowany przez obrońców rywala. Po tej akcji goście mieli rzut rożny i po strzale głową Daniela Skwarka, piłka o centymetry minęła bramkę gospodarzy. Orkan dopiął swego w 70 min. Po serii błędów graczy z Szaflar w defensywie, strzał bardzo aktywnego w całym spotkaniu Traczyka co prawda trafił w słupek, ale do piłki dopadł Paweł Gromczak i z bliska dopełnił formalności. W 83 min przebudzili się gospodarze i po składnie wyprowadzonym kontrataku zakończonym precyzyjnym strzałem w dalszy róg bramki Orkana, zaledwie 16 – letniego Mateusza Otręby, odzyskali prowadzenie. Ostatnie słowo w tym spotkaniu należało jednak do przyjezdnych. W 87 min Gromczak z bocznego sektora boiska posłał mocną piłkę w pole karne, ta minęła całą linie obrony Szaflar, trafiła do Mateusza Pluty, który mimo ostrego kąta zdołał ją umieścić w bramce.
GALERIA Z MECZU
- Szanujemy punkt zdobyty na boisku wicelidera. Mecz w naszym wykonaniu miał dwa oblicza. Pierwsza połowa słaba, z dużą ilością błędów głównie przy stałych fragmentach gry, co w tym sezonie jest sporą naszą bolączką. Po przerwie już wyglądaliśmy zdecydowanie lepiej, choć zaczęliśmy ją od straty gola. Dobrze jednak zareagowaliśmy. Zagraliśmy odważnie, ambitnie i ta nasza determinacja została nagrodzona remisem – ocenił Możdżeń.
- Z różnych powodów, niektórych dla mnie nie do końca zrozumiałych, brakowało nam kilku podstawowych zawodników, co też na pewno miało wpływ na naszą grę, szczególnie w drugiej połowie. Szczególnie, że intensywności meczów w ostatnich tygodniach, kiedy gramy praktycznie co trzy dni, odbija się na zdrowiu moich graczy. Nie będę ukrywał , że mając korzystny rezultat, nastawiliśmy na obronę wyniku i stąd decyzja o przesunięciu z linii ataku do defensywy Darka Babonia i szukanie szans w kontrataku. I w taki sposób zdobyliśmy czwartego gola, który cieszy mnie tym mocniej, że zdobył go nasz młody wychowanek, co mam nadzieję spowoduje że jeszcze mocniej uwierzy on w siebie. Niestety nie udało się uniknąć błędów w defensywie. Przerwaliśmy serię zwycięstw, ale wciąż wszystko w naszych rękach, nogach i głowach. Koncentrujemy się na kolejnym spotkaniu – podsumował trener Szaflar, Tomasz Ligudziński.
LKS Szaflary – Orkan Raba Wyżna 4:4 (2:1)
Bramki: 0:1 T. Rapta 1, 1:1 Gałdyn 11, 2:1 Strama 14, 3:1 Baboń 47, 3:2 Traczyk 49, 3:3 Gromczak 70, 4:3 Otręba 83, 4:4 Pluta 87.
Szaflary: Kowalczuk – K. Kantor (58 Mrowca), Strama, M. Kantor (68 Otręba), Bierówka – Lach, F. Kamiński, Gałdyn, Kot, Gogolak – Baboń.
Orkan: Szklarz – K. Rapta (75 Ł. Rapta), R. Możdżeń, Lenart, Świder – Pluta, Skawski, Skwarek, D. Traczyk (81 Kasiniak), Gromczak – T. Rapta.
Sędziował Dawid Mituś z Nowego Sącza. Widzów: 150