Z udziałem czterech drużyn z naszego regonu ruszył kolejny sezon w rozgrywkach ligi okręgowej. W sobotę grały dwa z nich. Jarmuta Szczawnica rozgromiła aż 7:0 Kolejarza Stróże, a Huragan Waksmund bezbramkowo zremisował z Orłem Wojnarowa.
Jarmuta Szczawnica – Kolejarz Stróże 7:0 (3:0)
Bramki: 1:0 J. Pietrzak 13, 2:0 Kuziel 18, 3:0 Kuziel 29, 4:0 J. Pietrzak 66, 5:0 Mrówka 70, 6:0 Mrówka 85, 7:0 Mrówka 88
Jarmuta: Kociołek – Bobak, Ojrzanowski, Dyląg, Jasiurkowski (70 Ciesielka) – J. Pietrzak, Augustyn, Kuziel, Mlak (70 Kozielec), Tumidaj (55 Piszczek) – Mrówka.
Kolejarz: Rejentowicz – Kamiński, Wygoński, Kandyfer ŻK, Matusik – Petryla, Święs, Szpyrka ŻK, Znamirowski, G. Krok – J. Krok.
Sędziował: Dawid Mituś z Nowego Sącza.
Pierwszoplanową rolę w tym spotkaniu odegrał Damian Mrówka, który zdobył trzy bramki, a przy kolejnych trzech miał udział.
W 13 min Mrówka z prawej strony dograł w pole karne do J. Pietrzaka, a ten mocnym strzałem rozwiązał „worek z golami”. W 18 min kolejne dograniu Mrówki z bocznego sektora boiska, tym razem wykorzystał Kuziel. W 29 min Kuziel po raz drugi wpisał się na listę strzelców, dobijając strzał rzecz jasna Mrówki. W 66 min Augustyn ze środka pola uruchomił podaniem Jasiurkowskiego, ten obsłużył podaniem J. Pietrzaka i było 4:0 dla gospodarzy. Potem miedzy 70 a 90 min hat-tricka skompletował Mrówka. Za pierwszym razem sfinalizował kontratak, za drugi przeprowadził kapitalną akcję w duecie z Kuzielem, aż wreszcie za trzecim razem wykorzystał prostopadłe podanie z głębi pola od Ciesielki.
fot. Rzusto
Huragan Waksmund – Orzeł Wojnarowa 0:0
Huragan: Byrnas – J. Mroszczak (58 Szczygieł), B. Handzel, M. Handzel, B. Mroszczak - Antolak, Mikoś, R. Mroszczak (77 Szczepan Waksmundzki), Duda (58 Budziak), Bednarczyk (58 Kwiatek) - Dudek ŻK.
Orzeł: Miłkowski – Marcin Mędoń, Szczerba ŻK, Nowak, S. Mędoń ŻK - Grzyb ŻK, Olszewski, Szczepaniak, Sus, Michał Mędoń - Dobosz, (78 T. Mędoń).
Sędziował: Tomasz Śmierciak z Limanowej. Widzów 50.
Nie udała się inauguracja rozgrywek w V lidze drużynie Huraganu Waksmund. Gospodarze będąc w meczu z Orłem Wojnarowa zespołem zdecydowanie lepszym nie zdołali strzelić drużynie gości ani jednego gola.
Przez pierwsze pół godziny gospodarze oblegali bramkę drużyny przyjezdnej, ale efektem ich przewagi były tylko rzuty rożne, nie przynoszące nawet zagrożenia bramce gości. Najgroźniejszy strzał z wolnego oddał M. Handzel ale bramkarz Orła sparował to uderzenie na kolejny róg. W 30 minucie po dobrym dośrodkowaniu główkował Dudek ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. Gości, którzy w pierwszych 30 minutach tylko dwa razy przedarli się na połowę gospodarzy nie stworzyli sobie ani jednej groźnej sytuacji. Piłkarze Huraganu zatem dominowali, ale grali zbyt kunktatorsko, próbując stworzyć sobie nie 100 ale 200 procentowe okazje. Zwykle kończyło się o to na świetnych obronach Miłkowskiego. Przy innych świetnych okazjach do strzelenia goli gospodarze popełniali w klarownych sytuacjach kardynalne błędy technicznie uniemożliwiające im pokonanie golkipera Wojnarowej. W drugiej części meczu goście zagrali bardziej otwarty futbol. Po jednej z kontr Dobosz, który otrzymał piłkę tuż przed bramką Byrnasa strzelił ale wprost w bramkarza Huraganu. W 60 minucie po centrze Antolaka z prawej strony główkował Kwiatek, jednak trafił piłką tylko w słupek próba dobitki dobitej piłki była wręcz fatalna. Chwilę później po dośrodkowaniu z lewej strony w sytuacji sam przed bramkarzem gości znalazł się Antolak, ale nie sięgnął zagranej piłki. Tymczasem po błędzie obrońców Huraganu gości mieli idealną okazję na objecie prowadzenia, jednak Grzyb nie trafił w światło bramki. W końcówce gospodarze desperacko atakowali głównie prawym skrzydłem. Najlepszą okazję po dośrodkowaniu Antolaka miał wprowadzony Szczepan Waksmundzki. Świetnie wystartował do centry i uderzył piłkę głową z odległości 3 metrów, jednak i on nie trafił w światło bramki.
- Niestety marnowaliśmy okazję jedną po drugiej. W polu nawet graliśmy poprawie jednak pod bramką rywali brakowało precyzji i zdecydowania. Właściwie ani jeden strzał poza wolnymi nie był skierowany w światło bramki. Niewykorzystane okazje powodowały frustrację u zawodników i nerwowość. To mogło kosztować nas nawet przegraną. Niestety remis u siebie ze średniej klasy rywalem jest raczej stratą dwu punktów niż zdobyciem jednego - podsumował mecz trener Huraganu Marcin Zubek.