W drugiej kolejce spotkań rozgrywek grupy wschodniej IV ligi, drugie zwycięstwo odniosła Watra Białka Tatrzańska, która na swoim boisku pokonała 3:1 Tuchovię Tuchów. Nie powiodło się w Barcicach Lubaniowi Maniowy, który gładko uległ gospodarzom 0:3.
Watra Białka Tatrzańska – Tuchovia Tuchów 3:1 (0:0)
Bramki: 1:0 Rokicki 50, 2:0 Misiura 54, 2:1 Świątek 67, 3:1 Misiura 86,
Watra: Majerczyk – Dziubas (36 Bochnak), Łojek, Gąsiorek, Kostrzewa – Kuchta, Rokicki (72 Rabiański), Kołbon, Kosturko, Waksmundzki – Misiura.
Pierwsza bezbramkowa połowa wyrównana. Nie obfitowała ona specjalnie w sytuacje bramkowe, niemniej w kilku przypadkach zawodnicy obu drużyn mogli pokusić się o gole.
W 19 min po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, główkował Gąsiorek i piłka odbiła się od poprzeczki bramki gości. W 24 min i 31 min gospodarzy od utraty gola uratował Majerczyk, który wybronił uderzenia Świątka i Malisza. Tuż przed przerwą Misiura odebrał piłkę bramkarzowi Tuchovii, uderzył w kierunku pustej już bramki, ale zbyt lekko i jeden z obrońców zdołał wybić piłkę z linii bramkowej.
Druga połowa zaczęła się od mocnego uderzenia Kuchty i efektownej interwencji golkipera Tuchovii. 5 minut później gospodarze cieszyli się z prowadzenia. Waksmundzki sprytnie wznowił grę z autu, piłkę przejął Rokicki, który uderzył w tzw. krótki róg bramkarza. Białczanie poszli za ciosem i w 54 min podwyższyli na 2:0, po ładnej zespołowej akcji. Znów asystą popisał się Waksmundzki, który tym razem wyłożył piłkę do „pustaka” Misiurze. W 67 min to przyjezdni cieszyli się z bramki kontaktowej, po tym jak efektownym uderzeniem bezpośrednio z rzutu wolnego popisał się Świątek. Błyskawicznie mógł odpowiedzieć Kosturko, ale uderzył minimalnie niecelnie. Im bliżej było końca meczu, tym coraz mocniej napierali goście. W 74 min po strzale jednego z nich, Kostrzewa w ostatnim momencie odbił piłkę zmierzającą do bramki. W 77 min niebezpiecznie główkował Płachno. Piłka poszybowała tuż nad poprzeczką. W 86 min gospodarze ostudzili jednak zapędy przyjezdnych trzecim golem. Kolejny składny kontratak sfinalizował Misiura.
- Dużo czasu nam zajęło, zanim rozpracowaliśmy przeciwnika. Na pewno było to słabszy mecz w porównaniu z tym na inaugurację z Tymbarkiem. Dało o sobie zmęczenie, a to jest skutkiem wąskiej kadry jaką dysponujemy. Przy 2:0, gol stracony, spowodował nerwowość w naszych szeregach, daliśmy się zdominować przeciwnikowi, ale na szczęście w odpowiednim momencie udało się skontrować rywala, co przypieczętowało nasze zwycięstwo. Cały czas rozglądamy się za wzmocnieniami, szczególnie że zamiarem wyjazdu zagranicznego nosi się Michal Petrus, a dzisiaj kontuzji nabawił się Kuba Dziubas – podkreślił trener Watry, Szymon Burliga.
Barciczanka Barcice – Lubań Maniowy 3:0 (1:0)
Lubań: Świerad – Kasica (65 Noworolnik), Czubiak, Górecki, D. Firek – Jandura (46 Dyląg), Gródek (46 Kurnyta), Nowak, M. Firek (78 Dudzik), Bałut (85 Ziemianek) – Basisty.
Po dobrym i wygranym 1:0 meczu na swoim stadionie z Glinikiem Gorlice, tym razem maniowianie nie sprostali Barciczance Barcice, którą upatruje się w roli jednego z faworytów do walki o awans.
- Uczulaliśmy się na pierwsze minuty, a już w 8 straciliśmy gola. Potem próbowaliśmy walczyć, ale szczególnie w pierwszej połowie brakowało nam argumentów na to by zagrozić bramce gospodarzy. Przede wszystkim daliśmy się zdominować w środkowej strefie boiska. Na drugą połowę wyszliśmy z nastawieniem odważniejszej gry. Niestety skrzydła podcinały nam kolejne tracone gole. Przy drugiej zagapiliśmy się przy rzucie rożnym. Trzecią bramkę straciliśmy po rzucie karnym, choć w mojej ocenie chwilę wcześniej to nasz zawodnik był faulowany i gra powinna być przerwana. Przy 0:3, w końcówce mogliśmy się pokusić chociaż o honorową bramkę. Mieliśmy ku temu trzy dogodne okazję, ale żadnej wykorzystać nie zdołaliśmy – ocenił trener Lubania, Łukasz Biernacki.