We wtorek II kolejką spotkań rozgrywa nowosądecka liga okręgowa. Z czterech naszych drużyn, trzy zapisały na swoim koncie komplet punktów. Wygrały Jarmuta Szczawnica, Wyżna, LKS Szaflary i Huragan Waksmund. Nie powiodło się natomiast Orkanowi Raba Wyżna.
Skalnik Kamionka Wielka – Jarmuta Szczawnica 0:4 (0:3)
Bramki dla Jarmuty: samobójcza 8, J. Pietrzak 18, Dyląg 38, Mrówka 78.
Jarmuta: Kociołek – Bobak (85 Ł. Wiercioch), Ojrzanowski, Dyląg, Piszczek (50 Kozielec) – J. Pietrzak, Mlak (85 Ciesielka), Kuziel, Augustyn (70 M. Pietrzak), Jasiurkowski – Mrówka.
Jarmuta imponuje na starcie sezonu. Po zwycięstwie na własnym stadionie 7:0 nad Kolejarzem Stróże, tym razem szczawniczanie w nieco mniejszych rozmiarach pokonali w Kamionce Wielkiej, spadkowicza z IV ligi, drużynę Skalnika.
Wynik meczu otworzył w 8 min samobójczym trafieniem jeden z zawodników Skalnika, który po dalekim wrzucie z autu, tak niefortunnie główkował, że wpakował piłkę do własnej bramki. Dwa kolejne gole – w 18 i 38 min – padły po rzutach rożnych. W pierwszym przypadku do wycofanej na 16 metr futbolówki dopadł J. Pietrzak i uderzeniem z tzw. półwoleja nie dał szans bramkarzowi Skalnika na skuteczną interwencję. Z kolei za drugim razem po dograniu na 5 metr w zamieszaniu jakie powstało w polu karnym gospodarzy najszybciej odnalazł się Dyląg i z bliska skierował piłkę do bramki. Wygraną szczawniczan przypieczętował w 78 min Mrówka, który wykorzystał dośrodkowanie z bocznego sektora boiska od Bobaka. Chwilę później szansę na honorowe trafienie mieli gospodarze, ale ze świetnej strony pokazał się w bramce Jarmuty Kociołek, broniąc rzut karny. Zresztą szczawnicki bramkarz miał duży wkład w zwycięstwo. Oprócz obronionej "jedenastki" wygrał też cztery pojedynki "jeden na jeden" z zawodnikami Skalnika.
Orkan Raba Wyżna – LKS Bobowa 0:1 (0:1)
Orkan: T. Szklarz – K. Traczyk, Możdżeń, Skwarek, K. Rapta (46 Świder) – D. Traczyk (46 Saleh), Lenart, Skawski, Dziechciowski (46 K. Bochnak), Pluta – Gromczak.
Do przerwy gospodarze mimo optycznej przewagi przegrywali 0:1. Gol dla gości padł w 30 min i był konsekwencją błędu najpierw K. Rapty, a następnie T. Szklarza. Trafienie to poprzedziły cztery dogodne do zdobycia gola sytuacje, niewykorzystane jednak przez graczy Orkana m.in. Możdżenia, D. Traczyka i Gromczaka. W przerwie rabianie dokonali trzech zmian, ale nie specjalnie przełożyło się to na poprawę jakości w ich grze. Dalej byli nieskuteczni. Już w 47 min po faulu na Bochnaku, gospodarze mieli rzut karny. Intencję Skawskiego wyczuł jednak bramkarz gości. W kolejnych fragmentach Orkan próbował atakować i kreować sobie sytuacje bramkowe. Tych miał kilka, ale żadna nie zakończyła się golem.
- Cóż powiedzieć po takim meczu. Może tylko tyle, że sprawdziło się stare piłkarskie powiedzenie, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Mieliśmy ich na tyle, by spokojnie wygrać to spotkanie. A goście? Stworzyli sobie tak naprawdę jedną okazję, w dodatku sprokurowaną przez nas, i wygrali. Trudno. To taki kubeł zimnej wody na nasze głowy. Może i dobrze, że stało się to już w drugiej kolejce. Mam nadzieję, że wyciągniemy szybko wnioski – ocenił grający trener Orkana, Robert Możdżeń.
AKS Ujanowice – Huragan Waksmund 1:3 (1:1)
Bramki dla Huraganu: Mikoś 35, R. Mroszczak 70, Antolak 88.
Huragan: Byrnas CZK – B. Handzel, M. Handzel, B. Mroszczak (46 Wietrzyk), J. Mroszczak – Antolak, Mikoś (65 Szczygieł), R. Mroszczak (78 Cyrwus), Kwiatek (55 Budziak), Duda – Bednarczyk (55 A. Mozdyniewicz).
Bardzo emocjonujące spotkanie. Huragan przegrywał od 25 min. 10 minut później waksmundzianie wyrównali za sprawą strzału Mikosia. W 70 min na prowadzenie gości wyprowadził Mroszczak. Po chwili w polu karnym Huraganu doszło do przepychanek. Czerwoną kartkę ujrzał Grzegorz Byrnas, a dodatkowo gospodarze mieli rzut karny, którego jednak wykorzystać nie zdołali (jeden z ich zawodników trafił w słupek). Grając w liczenym osłabieniu waksmundzianie w ostatnich 10 minutach nie tylko nie dali sobie wbić gola, ale też przypieczętowali zwycięstwo trzecim trafieniem autorstwa Antolaka.
- Typowy mecz walki. Twardy, na pograniczu gry faul z obu stron. Nie lubię narzekać na sędziów, ale tym razem arbiter główny nie udźwignął tego spotkania. Mylił się w obie strony. Wygraliśmy przede wszystkim dzięki temu, że świetnie wytrzymaliśmy fizycznie trudy tego meczu, a duża w tym zasługa graczy rezerwowych – cieszy się trener Huraganu, Marcin Zubek, któremu tym zwycięstwem zawodnicy sprawili prezent na 31 urodziny.
Płomień Limanowa – LKS Szaflary 2:4 (1:2)
Bramki dla Szaflary: F. Kamiński 8, 48, Gałdyn 18, Lach 52.
Szaflary: Zhuk – K. Kantor, M. Kantor, Strama, Mucha (28 Kowalczuk) – Lach, Gałdyn, F. Kamiński, Mrugała, P. Kamiński – Baboń.
Okrasą tego spotkania było trafienie Floriana Kamińskiego z 48 min, który z okolic środka boiska wrzucił piłkę „za kołnierz” bramkarzowi gospodarzy. Z kolei kluczowym momentem była sytuacja z 25 min, kiedy przy stanie 2:1 dla Szaflar, ich bramkarz Vasyl Zhuk obronił rzut karny.
- Powoli zwycięstwa wchodzą nam w krew. Wygraliśmy najmniejszym nakładem sił, których też już w końcówce zaczęło brakować. To skutek problemów kadrowych z którymi się borykamy. Cały czas szukamy ewentualnych wzmocnień i korzystając z okazji zapraszam każdego kto chciałby spróbować swoich sił w naszym zespole, we czwartek na wieczorny trening – podsumował trener Szaflar, Tomasz Ligudziński.