Pierwszej i od razu bardzo dotkliwej porażki w sezonie doznali w rozgrywkach grupy wschodniej IV ligi piłkarze Watry Białka Tatrzańska. Podopieczni Szymona Burligi w 7 kolejce spotkań zostali rozgromieni na swoim boisku przez Limanovię Limanowa, przegrywając aż 1:7.
Wynik końcowy jest wystarczającym komentarzem do tego jak ten mecz wyglądał. Gospodarze, poza krótkimi momentami, byli tylko bladym tłem dla przeciwników.
Goście błyskawicznie „ustawili” sobie mecz, trzema golami zdobytymi już w pierwszym kwadransie. Najpierw w 7 min Piwowarczyk dopadł w polu karnym do piłki, uderzył i futbolówka po rykoszecie od nóg jednego z zawodników Watry wpadła do bramki. Dwa kolejne gole dla gości – w 11 i 15 min – to była konsekwencja prostych strat piłki w okolicach środka boiska przez gospodarzy i kontrataków gości finalizowanych dwukrotnie przez Mateusza Lamparta. Za pierwszym razem uderzył on z 15 metrów, za drugim dopełnił formalności po podaniu z lewej strony wzdłuż linii bramkowej przez Marcina Krywoborodenkę.
W 26 min wróciła wiara w serca kibiców Watry. Po rozegranym rzucie wolnym, Jakub Dziubas dośrodkował w pole karne, a tam Sebastian Gąsiorek celnie główkował. Gospodarze chcieli pójść za ciosem, zaatakowali i w 30 min mogli cieszyć się z bramki kontaktowej. Damian Leśniak po błędzie bramkarza trafił jednak tylko w boczną siatkę, choć wydawało się, że był w tej sytuacji faulowany i Watrze należał się rzut karny.
Białczanie atakowali, ale w 44 min kolejny raz nie popisali się w defensywie. Po dośrodkowaniu Sebastiana Jacaka z rzutu wolnego w pole karne Watry jej obrońcy pozwolili by jeden z najmniejszych w szeregach gości zawodników, Krywoborodenko oddał strzał głową, który był na tyle precyzyjny, że Krystian Majerczyk nie zdołał dosięgnąć piłki.
Resztki nadziei kibice Watry stracili tuż po wznowieniu gry w drugiej połowy. Nie minęło 30 sekund a goście podwyższyli prowadzenie na 5:1, wprowadzonego na boisku właśnie po przerwie, Szymona Burkata. W 57 min ten zawodnik miał już na koncie dwa trafienia, a w 78 min siódmym golem z rzutu karnego (po faulu na Piotrze Kaczorze), dobił gospodarzy Lampart.
Mecz skończył się mocnym słownym spięciem między Andrzejem Rabiańskim, a trenerem gości Andrzejem Paszkiewiczem. Grający prezes Watry, który w tym meczu pełnił rolę rezerwowego został ukarany czerwoną kartką za niesportowe zachowanie (już wcześniej miał na swoim koncie żółtą kartkę), a szkoleniowiec Limanovii osatnie sekundy meczu obejrzał z wysokości trybun.
- Piękne trzy prezenty w pierwszych 15 minutach i było po meczu. Jeszcze próbowaliśmy walczyć. Zdobyliśmy gola, mogliśmy kolejnego, ale prawda jest taka, że zagraliśmy katastrofalnie w tyłach. To był jakiś wysp błędów, które taki zespół jak Limanovia potrafił wykorzystać. Na pewno porażka i jej rozmiary bolą, ale lepiej przegrać raz 1:7 niż siedem razy po 0:1 – ocenił trener Watry, Szymon Burliga.
Watra Białka Tatrzańska – Limanovia Limanowa 1:7 (1:4)
Bramki: 0:1 Piwowarczyk 7, 0:2 Lampart 11, 0:3 Lampart 15, 1:3 Gąsiorek 26, 1:4 Krywoborodenko 44, 1:5 Burkat 46, 1:6 Burkat 57, 1:7 Lampart 78 z karnego.
Watra: Majerczk (75 Możdżeń) – Nowobilski (58 Rokicki), Gąsiorek ŻK, Chochołek, Kostrzewa – Kuchta ŻK, Kosturko, Misiura, Łojek, Dziubas – Leśniak.
Limanovia: Kordeczka (80 Pietrzak) – Witek, Orłowski, Śmierciak ŻK, K. Mus – Piwowarczyk (79 G. Mus), Kaczor, Jeż ŻK, Lampart, Jacak (57 Król) – Krywoborodenko (46 Burkat).
Sędziował: Artur Kijak z Krakowa. Widzów: 80