W siódmej kolejce spotkań ligi okręgowej na pierwszy plan wysuwa się wynik derbowego spotkania dwóch naszych drużyn w Szczawnicy, gdzie gospodarze pokonali Orkana Raba Wyżna aż 9:1! Piłkarze z Szaflar mimo prowadzenia 2:0, przegrali 2:3 starcie z Orkanem Szczyrzyc i tym samym zakończyli serię 22 z rzędu ligowych zwycięstw. Była to też pierwsza porażka szaflarzan na własnym stadionie od ponad roku. Przykrą niespodziankę sprawili swoim fanom gracze Huraganu Waksmund, którzy całą drugą połowę grali z przewaga jednego zawodnika, a mimo to przegrali 0:1 starcie z Sokołem Słopnice.
Jarmuta Szczawnica – Orkan Raba Wyżna 9:1 (3:1)
Bramki: 0:1 Lenart 8, 1:1 Mrówka 14, 2:1 J. Pietrzak 21, 3:1 Kuziel 42, 4:1 Kuziel 56 z karnego, 5:1 Mrówka 58, 6:1 Kuziel 65, 7:1 Mrówka 70, 8:1 Tumidaj 72, 9:1 Kuziel 75.
Jarmuta: Olchawa – Kozielec (80 Błażusiak), Ojrzanowski, Dyląg, Bobak – Jasiurkowski (65 Tumidaj), Mlak (70 Ciesielka), Kuziel (80 Janc), Augustyn (75 M. Pietrzak), J. Pietrzak – Mrówka.
Orkan: M. Szklarz CZK 58 – K. Traczyk, Możdżeń, Skwarek, Świder – Lenart, D. Traczyk (46 Kasiniak), Teper, Pluta, Gromczak – T. Rapta.
Sędziował: Roman Baran z Witowa. Widzów: 150.
Kolejny fantastyczny mecz Jarmuty, która na własnym stadionie w trzech meczach tego sezonu zdobyła już 25 bramek!
Spotkanie z Orkanem zaczęło się jednak od bramki przyjezdnych. W 8 min obrońcy Jarmuty zbyt krótko wybili piłkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, dopadł do niej Lenart i strzałem głową z 6 metrów skierował piłkę do bramki. To było miłe złego początki dla gości. Wyrównał w 14 min Mrówka, po prostopadłym podaniu od J. Pietrzaka. W 22 min Ci zawodnicy zamienili się rolami i J. Pietrzak wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Podwyższył je w 42 min Kuziel, który po dograniu z bocznego sektora od J. Pietrzaka uderzył z 6 metrów obok wychodzącego z bramki M. Szklarza.
Bramkarz gości w 56 min dopuścił się faulu na J. Pietrzaku po którym wyleciał z boiska. A że na ławce rezerwowych nie było zmiennika, do bramki Orkana wszedł nominalny gracz z pola Rapta. Konsekwencją tego faulu był też rzut karny wykorzystany przez Kuziela. Od tego momentu posypały się gole dla gospodarzy. W 58 min dośrodkował Kozielec, a celnie główkował Mrówka. W 65 min błąd Możdżenia przy wybiciu piłki spod własnej bramki wykorzystał Kuziel. W 70 min obrońcom Orkana znów dał się we znaki Mrówka. W 72 min swoje trafienie zaliczył rezerwowy Tumidaj, a w 75 min wygraną Jarmuty przypieczętował dziewiątym, a swoim czwarty tego dnia golem Kuziel.
Szaflary – Orkan 2:3 (2:3)
Bramki: 1:0 Zhuk 1, 2:0 F. Kamiński 5 , 2:1 Limanówka 13, 2:2 Wsół 16, 2:3 Tabor 22.
Szaflary: Zhuk – Strama ŻK, Rusnak CZK 90, Mucha, M. Kantor (65 Mrugała), P. Kamiński – F. Kamiński ŻK, Hreśka ŻK, Lach, Zagata – Mrowca.
Orkan: Piwowarczyk – Kurczab, Gruszka (90 Kordas), Olejarz, Śliwa ŻK – Gargas ŻK, Tabor, Wsół, Kozieł, Lizak (72 Łabędź) – Limanówka.
Sędziował: Bartosz Zabrzeski Nowy Targ. Widzów: 100
Z początku nic nie wskazywało na to, że Szaflary przegrają ten mecz, co więcej a zapowiadało się wręcz na pogrom przyjezdnych, którzy po 4 minutach przegrywali już 0:2.
Oba gole były autorstwa F. Kamińskiego, który w pierwszym wypadku po dalekim wykopie Zhuka spod własnej bramki, trącił lekko głową piłkę lobując tym samym wysuniętego z bramki Piwowarczyka, a za drugim razem po podaniu z głębi pola wykorzystał sytuację sam na sam z golkiperem Orkana.
W kolejnych fragmentach mecz nieoczekiwanie nabrał innego oblicza. W 13 min po dograniu Kozieła z bocznego sektora boiska, do bramki Szaflar trafił Limanówka.
W 16 min faulował Hreśka, z rzutu wolnego zacentrował Kurczab, a precyzyjną główką popisał się Wsół. W 22 min znów nie popisał się Hreśka, który pozwolił oddać skuteczny strzał Taborowi.
W drugiej połowie gospodarze mieli dużą przewagę jeżeli chodzi o posiadanie piłki. Goście z rzadka przekraczali linię środkową, ale bronili się na tyle skutecznie, że Szaflary miały duże problemy by zagrozić ich bramce. Dopiero w 78 min zakotłowało się w polu karnym gości, ale zarówno z pierwszym strzałem Mrugały jak i dobitką Lacha Piwowarczyk sobie poradził. W 90 min zawrzało na boisku, po tym jak arbiter nie uznał bramki zdobytej przez F. Kamińskiego, odgwizdując faul zawodnika Szaflar na obrońcy Orkana. Kumulacją tych złych emocji był faul w samej końcówce Rusnaka na Piwowarczyk, po którym zobaczył on czerwoną kartkę.
- Każda seria ma kiedyś swój koniec. Wygrywaliśmy już 2:0, ale mecz trwa nie 7, a 90 minut. Inna sprawa, że zawodnicy Orkana czego sie nie dotknęli zamieniali wszystko na bramki. Mimo ambitnej postawy, w drugiej połowie nie udało się nam odwrócić losów tego spotkania. Szkoda punktów, ale bardziej tego ze zaczynamy łapać głupie kartki za brak panowania nad emocjami. Z drugiej strony nie może być też tak, że przeciwnik krzyczy do sędziego wulgaryzmami i nie ponosi też żadnych konsekwencji, a chwilę później my z za to samo dostajemy kartkę. Jeżeli zaś chodzi o czerwoną kartkę dla Rusnaka to była ona jak najbardziej zasłużona. Mamy tydzień żeby popracować i podnieść sie z kolan – podsumował trener Szaflar, Tomasz Ligudziński.
Huragan Waksmund – Sokół Słopnice 0:1 (0:0)
Bramka: 0:1 Śliwa 59.
Huragan: Byrnas – J. Mroszczak (65 Dudek), M. Handzel, Wietrzyk ŻK, B. Mroszczak – R. Antolak, R. Mroszczak ŻK, Kwiatek (80 Kamiński), Duda, Bednarczyk (76 Bednarczyk) – Kolasa.
Sokół: Potaczek – Opyt, Goliński CZK 44, Więcek, Franczak (81 Ubik) – Bednarczyk, Tomara, Poręba, Leśniak, Śliwa (90 Postrożny) – Grucel.
Sędziował: Damian Szczerba z Nowego Sącza. Widzów: 50
Pierwsi okazję w tym mecze stworzyli sobie goście, konkretnie Śliwa, który znalazł się sam przed Byrnasem, ale to bramkarz Huraganu był górą w tym starciu. W 15 min efektowną paradą popisał się z kolei Potaczek, broniąc uderzenie z rzutu wolnego R. Mroszczaka. W 20 min kolejny raz Śliwa był bliski szczęścia, ale tym razem po jego strzale piłka zatrzymała się na słupku. W 22 i 40 min dwukrotnie Kolasa mógł dać prowadzenie gospodarzom, ale w obu przypadkach nie potrafił z najbliższych odległości pokonać Potaczka. W 44 min po faulu właśnie na Kolasie czerwoną kartkę zobaczył Goliński.
Mimo liczebnego osłabienia goście w drugiej połowie objęli prowadzenie. W 61 min błąd popełnił Byrnas, któremu piłkę spod nóg wygarnął Śliwa i posłał futbolówkę do pustej już bramki. Minutę później odpowiedzieć mógł Kwiatek, ale kolejny raz świetnie interweniował Potaczek. Kolejną okazję Kwiatek miał w 80 min, ale tym razem uderzając z 7 metrów w ogóle nie trafił w bramkę, podobnie jak parę chwil później Duda.
- Spodziewaliśmy się, że w pierwszych minutach goście zepchną nas do defensywy. Tak też było. Szukaliśmy swoich szans w kontratakach i w kilku sytuacjach mogliśmy się pokusić o bramki. Czerwona kartka dla zawodnika Sokoła sprawiła że to my przejedliśmy inicjatywę. Po raz kolejny skuteczności była jednak naszą „piętą Achillesową”. W dodatku w dosyć kuriozalnych okoliczności stracony gol jeszcze mocniej skomplikował nam sytuację – podsumował trener Huraganu, Marcin Zubek