W 10 kolejce spotkań ligi okręgowej oczy kibiców podhalańskiej piłki były zwrócone na Waksmund gdzie doszło do derowej potyczki Huraganu z Szaflarami. Ostatecznie zwycięsko wyszli z niej szaflarzanie. Tempa nie zwalnia, niepokonana jeszcze w tym sezonie Jarmuta Szczawnica. Wygrana 2:1 w Bobowej była już jej czwartą z rzędu. Wreszcie powody do radości mają też w Rabie Wyżnej, gdzie Orkan pokonał 2:1 Płomienia Limanowa i przerwał serię trzech z rzędu ligowych przegranych.
Huragan Waksmund – LKS Szaflary 1:2 (0:2)
Bramki: 0:1 Gałdyn 14, 0:2 Kłosowski 36, 1:2 B. Handzel 69 z karnego.
Huragan: Cyrwus – A. Mozdyniewicz, B. Handzel, M. Handzel, Wietrzyk – R. Mroszczak (30 Mikoś ŻK), Dudek, Duda (56 Wróbel), Bednarczyk (56 S. Waksmundzki), Antolak ŻK (68 Kwiatek) – Kolasa.
Szaflary: Zhuk – M. Kantor, P. Kamiński (71 K. Kantor), Hreśka, Mucha – F. Kamiński (90 Mrugała), Kłosowski, Pawlikowski, Gałdyn ŻK, Lach – Zagata
Sędziował Marek Ogórek z Nowego Sącza.
Gospodarze już w 3 min mogli wyjść na prowadzenie, ale po strzale Kolasy, Zhuk sparował piłkę na rzut rożny. Potem inicjatywę przejęli przyjezdni i w 14 min wyszli oni na prowadzenie. Z rzutu rożnego dośrodkował Kłosowski a głową do bramki Huraganu trafił Gładyn. Goście poszli za ciosem i w 36 min zdobyli drugiego gola. F. Kamiński na prawej stronie wygrał pojedynek z A. Mozdyniewiczem, po czym posłał podanie w pole karne wzdłuż linii bramkowej, gdzie formalności z bliska dopełnił Kłosowski.
W 43 min Huragan miał zdecydowanie najlepszą okazję przed przerwą. Po ładnej wymianie podań między M. Handzelem a Kolasą, ten drugi zagrał przed bramkę do Dudy, który jednak fatalnie spudłował z najbliższej odległości.
W drugiej połowie pierwsi gola mogli zdobyć przyjezdni. W 50 min Kłosowski będąc sam przed bramkarzem spudłował jednak z 14 metrów. W odpowiedzi, po kontrze Huraganu Kolasa znalazł się sam prze Zhukiem uderzył z 7 metrów, ale i tym razem bramkarz gości zdołał ten strzał wybronić. Huragan przeważał i w 69 min „złapał” kontakt. Po faulu na Mikosiu, rzut karny wykorzystał B. Handzel. W 74 min mógł być remis, ale Mikoś fatalnie chybił w dogodnej pozycji. Kolejnych kilka minut to z kolei sytuacje szaflarzan, zmarnowane jednak przez m.in. przez Lacha i Zagatę. Jeszcze w doliczonym czasie gry remis mógł gospodarzom uratować Dudek, ale i jemu zabrakło precyzji.
- Mecz ten miał dwa etapy. W pierwszej połowie za dużo pozwalaliśmy zawodnikom z Szaflar. Brakowało nam agresji, głównie w grze w bloku obronnym. Straciliśmy dwie bramki, po ewidentnych naszych błędach. Druga sprawa, że mieliśmy sytuacje i kluczową okazję by złapać kontakt z przeciwnikiem jeszcze przed przerwą. Na drugą połowę wyszliśmy mocno zdeterminowani. Udało nam się poprawić błędy i zdominować rywali. Niestety dziś skuteczność nie była naszą mocną stroną. Zostawiliśmy dziś wszytko co mieliśmy na boisku, a to ważne. Wiemy nad czym pracować. Niestety błędy w takich meczach kosztują dużo i nas kosztowały dziś kolejne stracone 3 punkty – przyznał trener Huraganu Marcin Zubek
- Chciałem pogratulować swoim zawodnikom, że pokazali charakter. Nawet na moment nie zwątpiłem w nasze zwycięstwo, które dedykujemy naszym najwierniejszym kibicom – krótko podsumował trener Szaflar, Tomasz Ligudziński.
LKS Bobowa – Jarmuta Szczawnica 1:2 (0:1)
Bramki dla Jarmuty: Dyląg 4, Mrówka 78
Jarmuta: Kociołek – M. Kozielec (84 Piszczek), Ojrzanowski, Dyląg, Bobak – Tumidaj (54 Jasiurkowski), Augustyn, Kuziel (81 M. Pietrzak), Ciesielka (61 Mlak), J. Pietrzak – Mrówka.
Mecz zaczął się wyśmienicie dla Jarmuty, która już w 4 min objęła prowadzenie. Po zagraniu z rzutu wolnego z bocznego sektora boiska na tzw. krótki słupek, głową do bramki gospodarzy trafił Dyląg. Taki początek uskrzydlił Jarmutę, której przewaga w pierwszej połowie nie podlegała dyskusji. Szczawniczanie razili jednak nieskutecznością. M.in. dogodnych okazji na podwyższenie wyniku nie wykorzystali Kozielec, Augustyn i J. Pietrzak, a strzał Tumidaja z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę. Jeżeli chodzi o gospodarzy, którzy skupili się głównie na zabezpieczeniu swojej bramki, to przed przerwą praktycznie nie stworzyli oni żadnego zagrożenia pod bramką Kociołka.
Miejscowi nabrali odwagi po zmianie stron i efektem tego był wyrównujący gol, który padł w 69 min i był konsekwencją złego ustawienia szczawniczan w defensywie przy rzucie rożnym.
Po stracie gola Jarmuta momentalnie przejęła inicjatywę, zaczęła stwarzać sobie kolejne bramkowe okazje i w 78 min zdobyła jak się później okazało zwycięską bramkę. J. Pietrzak zagrał w pole karne gospodarzy do Kuziela, ten próbował uderzać, co prawda nie trafił czysto w piłkę, ale ta szczęśliwie dotarła pod nogi Mrówki, który takich sytuacji zwykł nie marnować.
Orkan Raba Wyżna – Płomień Limanowa 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Gromczak 35, 2:0 Teper 73 z karnego.
Orkan: M. Szklarz – K. Traczyk, K. Rapta (70 D. Traczyk), Skwarek, Świder – Teper, Lenart, Pluta (90 H. Bochnak), Gromczak (84 Ł. Rapta), Skawski – T. Rapta (60 Kasiniak).
Płomień: Ł. Koza – Zawada, Hałapa, Plata ŻK, Majcher – Haszczak (25 Kęska), K. Golonka, Dudek, M. Golonka (73 Dutka), S. Koza – Łątka (80 Wydra).
Sędziował: Waldemar Dybiec z Nowego Sącza. Widzów: 100
W pierwszej połowie tak naprawdę jedyną godną odnotowania akcją była ta z 35 min po której gospodarze objęli prowadzenie. Gromczak przejął podanie z głębi pola, znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i pokonał strzałem z 10 metrów w dalszy róg jego bramki.
W drugiej połowie Orkan przeważał i częściej zagrażał bramce rywala. M.in. Gromczak znów znalazł się w sytuacji jeden na jeden z Ł. Kozą, ale tym razem bramkarz gości był górą. Losy meczu rozstrzygnęły się w 73 min. Faulowany w polu karnym gości był Skawski, a „jedenastkę” na gola pieczętującego wygraną Orkana zdobył Teper.