Także w lidze okręgowej środa była dniem odrabiania zaległości. W Waksmundzie doszło do kolejnej konfrontacji dwóch naszych drużyn. Huragan dzięki postawie w drugiej połowie pokonał Orkana Raba Wyżna 2:1. Nie udał się z kolei wyjazd do Szczyrzyca Jarmucie Szczawnica, która przegrała to starcie 0:1, ponosząc tym samym pierwszą porażkę w sezonie.
Huragan Waksmund – Orkan Raba Wyżna 1:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Pluta 10, 1:1 B. Handzel 77 z karnego, 2:1 Dudek 88.
Huragan: Cyrwus – J. Mroszczak (46 Wietrzyk), B. Handzel, Wróbel, M. Handzel – R. Antolak, Mikoś, A. Mozdyniewicz (46 Kolasa), Bednarczyk (72 Kamiński) – Duda (90 Kwiatek).
Orkan: M. Szklarz ŻK (77 T. Szklarz) – K. Traczyk, Skwarek, K. Rapta (90 Ł. Rapta), Świder – Pluta ŻK, Skawski (70 Kasiniak), Teper ŻK, D. Traczyk (55 Bochnak CZK 90), Gromczak (72 T. Rapta) – Możdżeń.
Po pierwszej połowie wcale nie zapowiadało się na wygraną gospodarzy. To goście bowiem sprawiali lepsze wrażenia, a ułatwił im to szybko, bo już w 10 min, strzelony gol. Fatalny błąd popełnił B. Handzel, który na 16 metrze przed własną bramką wyłożył jak na tacy piłkę Plucie, ten wbiegł w pole karne i uderzył nie do obrony. Po chwili Orkan miał kolejne dwie bramkowe okazje. Najpierw jednak Skawski „skiksował” na piątym metrze, a po chwili po strzale głową Możdżenia piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Huragan najlepszą, i tak naprawdę jedyną okazję w tej części gry miał w 20 min, ale po dograniu z lewej strony M. Handzla, Bednarczyk będąc tuż przed bramką nieczysto trafił w piłkę, a dobitka głową Dudka, padła łupem M. Szklarza.
Druga połowa to już dominacja Huraganu, którego gracze imponowali wolą walki. Goście z rzadka przekraczali linie środkową. Waksmundzianie długo jednak „bili głową w mur”, mając duże problemy z wykreowaniem sobie sytuacji strzeleckich. Próbowali więc uderzeń dystansu. Brylował w tym Mikoś, ale za każdym razem piłka mijała bramkę. W 68 min gospodarze wreszcie – za sprawą Dudka – oddali celny strzał, ale świetnie interweniował M. Szklarz, parując zmierzającą pod poprzeczkę piłkę na rut rożny. Dla bramkarza Orkana feralna okazała się 77 min. Nie dosyć że po faulu na Dudzie sprokurował rzut karny, to jeszcze nabawił się przy tej sytuacji kontuzji, która uniemożliwiła mu dalszą grę. Do bramki Orkana wszedł T. Szklarz i był bardzo bliski tego by obronić „jedenastkę” wykonywaną przez B. Handzla. Ostatecznie jednak piłka wypadła mu z rąk i wtoczyła się do bramki. Kolejne minuty to w dalszym ciągu inicjatywa gospodarzy, ale w 85 min to Orkan miał piłkę „meczową”. Strzał Możdżenia był jednak niecelny. Ta niewykorzystana sytuacja srodze się na przyjezdnych zemściła. W 88 min w dużym zamieszaniu jakie powstało w „szesnastce” gości, najszybciej odnalazł się Dudek i strzałem z tzw. „dużego palca” dał wygraną swojej drużynie.
- W drugiej połowie troszkę się cofnęliśmy, co być może było błędem. Przede wszystkim było za dużo strat w środkowej strefie boiska, co powodowało że nie mogliśmy nic stworzyć z przodu. A z tyłu znów rozdawaliśmy prezenty. Mam pretensje do sędziego za czerwoną kartkę dla naszego zawodnika. Może i była słuszna, ale nie doszłoby do tego gdyby chwilę wcześniej arbiter odgwizdał ewidentny faul na naszym zawodniku – podsumował grający trener Orkana, Robert Możdżeń.
- Potrzebowaliśmy właśnie takiego meczu, w którym wygraną wyrwaliśmy sercem i zaangażowaniem. Zaczęliśmy nieźle, ale stracony w prosty sposób gol sprawił że się pogubiliśmy i to końca pierwszej połowy nie mogliśmy się odnaleźć za bardzo. W drugiej połowie wyszliśmy bardzo zdeterminowani. Widać było, że chłopcy bardzo chcą przechylić szalę zwycięstwa, co im się udało – cieszył się szkoleniowiec Huraganu, Marcin Zubek
Orkan Szczyrzyc – Jarmuta Szczawnica 1:0 (1:0)
Bramka: 1:0 Limanówka 42
Jarmuta: Kociołek – Bobak (24 Tumidaj), Dyląg, Ojrzanowski, Jasiurkowski - Kozielec, Mlak,(80 Ciesielka), Kuziel, Augustyn, J. Pietrzak - Mrówka
Żabianie jako pierwsi w tym sezonie znaleźli sposób na Jarmutę. Wygraną zapewnił im gol z 42 min. Gospodarze wykonywali rzut wolny. Obrońcy Jarmuty zdołali wybić piłkę ze swojego pola karnego, ale niemal natychmiast poszło kolejne dośrodkowanie po którym Limanówka głową pokonał Kociołka.
Za nim padł ten gol, to Jarmuta miała dwie bramkowe sytuacje. W 24 min po złym wybiciu piłki spod własnej bramki przez bramkarza Orkana, Kozielec nieznacznie się pomylił uderzając z 20 metrów. Z kolei w 40 min po wrzucie z autu i „główce” Kuziele, jeden z obrońców Orkana wybił piłkę z linii bramkowej.
W drugiej połowie ciekawie było do 60 min. W 49 min w odstępie kilkunastu sekund Piwowarczyk dwukrotnie poradził sobie z uderzeniami Kuziela. W 51 min jeden z zawodników z Żabna trafił w poprzeczkę bramki Jarmuty. W 53 min uderzał Malak, ale i tym razem Piwowarczyk był na posterunku. W 55 min wychodzący na czystą pozycję J. Pietrzak w ostatnim momencie dał się zblokować obrońcą. Bohaterem dwóch kolejnych akcji był bramkarz Jarmuty. Najpierw wygrał on pojedynek sam na sam z jednym z rywali, a po chwili obronił rzut karny. To był ostatni mocny akcent tego spotkania. W kolejnych minutach inicjatywę posiadała Jarmuta, ale żadnych korzyści z tego nie miała.