Nasi czwarto ligowcy rozegrali w sobotę mecze sparingowe. Watra na boisku w Nowym Targu zmierzyła się z juniorami Podhala, z kolei Lubań Maniowy pojechał do Barcic, zmierzyć się z ligowym rywalem Barciczanką. W szeregach obu drużyn z dobrej strony pokazali się zawodnicy testowani.
Watra Białka Tatrzańska – Podhale Nowy Targ juniorzy 2:1 (1:1)
Bramki: Kołbon, Kobylarczyk – Kobylarczyk.
Watra: Majerczyk – Kuchta, Gąsiorek, Łojek, Bartos – Waksmundzki, Kołbon, Kostrzewa, Rokicki, Dziubas – Misiura oraz Rabiański, Bogdanowicz, Nowobilski.
Podhale: Kudła – Uhroński, Bałos, M. Topór, Musiorski – Sarna, A. Topór, Kobylarczyk, Lubelski, Skóbel, Otręba oraz Zubek, Worwa.
Młoda drużyna Podhala, której wiosną celem jest awans do Małopolskiej Ligi Juniorów wysoko zawiesiła poprzeczkę czwarto ligowcom z Białki Tatrzańskiej. To nowotarżanie pierwsi cieszyli się z bramki, autorstwa Wojciecha Kobylarczyka. Wyrównał po rzucie rożnym, strzałem głową Tomasz Kołbon.
W drugiej połowie wygraną Watrze dał… Kobylarczyk, który rozegrał po 45 minut w obu zespołach.
Trener Watry, Łukasz Surma, który z powodu przeziębienia nie zdecydował się na występ na boisku, oprócz Kobylarczyka, przyglądał się także Kacprowi Bartosowi i Adamowi Bogdanowiczowi (ostatnio KS Zakopane).
- Każdy z nich wypadł bardzo pozytywnie. Szczególnie, Adam który na treningach troszkę odstawał. Generalnie co do samego meczu, to troszkę ta rola faworyta nam przeszkodziła. Wydaje mi się, że zbyt nonszalancko podeszliśmy do meczu i stąd ta przewaga nasza głównie w posiadaniu piłki nie przekładała się na wynik. Też jeszcze na razie większej roli nie przykładamy do taktyki. Skupiamy się na razie nad przygotowaniem fizycznym – ocenił szkoleniowiec Watry.
Bardzo zadowolony z postawy swojego zespołu był trener Podhala, Tomasz Ligudziński.
- Na pewno chłopcy nie mają czego po tym sparingu się wstydzić. Pokazali, że potrafią już nieźle grać w piłkę. Oczywiście rzucało się brak doświadczenia, ale nadrabialiśmy to ambicją i wolą walki. Pierwszą połowę zagraliśmy średnim pressingiem, w przerwie troszkę zmieniliśmy koncepcję, wyżej zaatakowaliśmy przeciwnika. Ale temu służą właśni sparingi, by próbować różnych wariantów. Myślę, że po tym meczu możemy pozytywnie patrzeć przed siebie – ocenił opiekun Podhala.
Barciczanka Barcice – Lubań Maniowy 6:4 (3:3)
Bramki dla Lubania: Kasperczyk 3, Komorek.
Lubań: Sikora – Komorek, Górecki, D. Firek, Migacz – Dyląg, Gródek, M. Firek, Ligas, Noworolnik – Kasperczyk oraz Potoniec, Budz, Sikora II, testowany.
W ostatnich pięciu minutach pierwszej połowy Lubań roztrwonił dwubramkową przewagę. Na początku drugiej odsłony maniowianie ponownie objęli prowadzenie, ale potem stracili cztery gole z rzędu.
- Generalnie to była taka wesoła gra w defensywie z obydwu stron. U nas troszkę dało o sobie znać brak doświadczenia u młodych zawodników. Daliśmy się pod koniec meczu zdominować Barciczance i stąd wzięły się aż cztery stracone gole. Nie mam jednak zamiaru nikogo ganić. Sparingi są po to by się uczyć i wyciągać wnioski – ocenił trener Lubania Łukasz Biernacki.
Z doskonałej strony pokazał się testowany Jakub Kasperczyk, który zdobył trzy bramki. Czwarte trafienie dołożył wracający do zespołu po kilku latach przerwy Rafał Komorek. W drugie połowie na boisku pojawił się Jarosław Potoniec.
- Każdy z nich wypadł bardzo pozytywnie. Kuba pokazał że ma spory potencjał, a Rafał z Jarkiem potwierdzili swoje umiejętności – uważa opiekun Lubania, który z różnych powodów, głównie chorób nie mógł skorzystać z usług Jakuba Nowaka, Sylwestra Kurnyty, Mirosława Jandury, Kacpra Ziemianka, Huberta Juchy i Artura Świerada