Dzisiaj swoje mecze w ramach 21 kolejki spotkań rozgrywają zespoły z ligi okręgowej.
Jako pierwsze na boisko, jeszcze przed południem wybiegły drużyny Jarmuty Szczawnica i AKS Ujanowice. Spotkanie zakończyło się pewna wygraną szczawniczan w rozmiarach 3:0.
Do przerwy kibice obejrzeli jedną bramkę. Zdobył ją w 25 min Rafał Augustyn, bezpośrednim uderzeniem z rzutu wolnego.
Po zmianie stron gospodarze dołożyli dwa gole. Na 2:0 podwyższył w 65 min W. Wiercioch, który po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Kamila Kuziela, trafił głową do bramki rywala. Warto zaznaczyć, że wówczas szczawniczanie grali w liczebnym osłabieniu, bowiem chwilę wcześniej czerwoną kartkę za faul taktyczny obejrzał ich bramkarz Mateusz Borzęcki. W 72 min siły się wyrównały, bo z boiska wyleciał jedne z zawodników gości. Za moment wygraną Jarmuty przypieczętował Kamil Jasiurkowski, który podobnie jak Augustyn, popisał się precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego.
Mimo wygranej grający trener Jarmuty Jacek Pietrzak był mocno rozgoryczony postawą swojego zespołu:
- Żal było patrzeć na to co wyprawiały na boisku oba zespoły. Tym kibicom który zapłacili za dzisiejsze spotkanie, jeżeli się do mnie zgłoszą, stawiam w ramach rekompensaty za to żenujące widowisko, darmową wejściówkę na sobotni mecz z Orkanem – zadeklarował Pietrzak
Jarmuta Szczawnica – AKS Ujanowice 3:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Augustyn 25, 2:0 W. Wiercioch 65, 3:0 Jasiurkowski 72,
Jarmuta: Borzęcki – Tumidaj, Bobak (46 Ojrzanowski), Dyląg, Jasiurkowski (80 Piszczek) - Pietrzak, Mlak, Augustyn (65 Olchawa), Zelek (55 Skórnóg), Kuziel - W. Wiercioch (86 Ciesielka)
Remis w derbowym starciu LKS Szaflar z Orkanem Raba Wyżna oraz wysokie zwycięstwo na własnym boisku Huraganu Waksmund nad outsiderem z Bobowej. To wyniki dzisiejszych popołudniowych spotkań 21 kolejki ligi okręgowej. Na uwagę zasługuje wyczyn Marcina Bednarczyka, który w ciągu 25 minut przebywania na boisku zdobył 4 gole dla Huraganu.
LKS Szaflary – Orkan Raba Wyżna 1:1 (1:1)
Bramki: 0:1 Masłowiec 10, 1:1 F. Kamiński 16.
Szaflary: Zhuk – Rusnak (67 Mrowca), Strama ŻK, Stawicki, Hreśka (29 Mucha) – P. Kamiński (80 Mrugała), Gałdyn, F. Kamiński, Pawlikowski, K. Kantor – Baboń (34 Kwiatek).
Orkan: T. Szklarz – Zych, Skwarek ŻK, Rapta (46 P. Kasiniak), S. Możdżeń (88 Świder) - Pluta (80 Saleh), Skawski, Lenart, Teper ŻK, Gromczak (46 Możdżeń) - Masłowiec (60 Filipek).
Piłkarze Orkana przerwali serię 8 kolejnych zwycięstw zespołu z Szaflar.
Pierwsza połowa wyrównana, co też znalazło odxwierciedlenie w wyniku. Ta część spotkania zakończyła się bowiem remisem 1:1.
W 10 min to przyjezdni wyszli na prowadzenie. Po rozegraniu piłki z Teprem, Masłowiec uderzył mocno sprzed pola karnego, piłka jeszcze skozłowała przed interweniującym Zhukiem i wpadła za jego plecy. Po 5 minutach odpowiedział F. Kamiński, który wykorzystał bierną postawę defensorów Orkana we własnym polu karnym i niemal wbiegł z piłką do bramki.
Potem jeszcze po rzucie rożnym nieznacznie chybił główkujący Gałdyn, a strzał F. Kamińskiego został zblokowany przez S. Możdżenia. I to byłoby tyle jeżeli chodzi o ciekawe sytuacje bramkowe w pierwszych 45 minutach, w których dominowała głównie twarda walka w środkowej strefie boiska.
Mecz rozkręcił się w drugiej połowie, w którą lepiej weszli gospodarze. Szczególnie aktywny był w ich szeregach Gładyn. W pierwszym kwadransie tej odsłony trzy razy uderzał na bramkę Orkana. Szczególnie strzał z 55 min mógł zakończyć się golem, gdyby nie efektowna parada Szklarza. Niewiele do szczęścia zabrakło też w 58 min Kwiatkowi, który główkował tuż nad poprzeczką.
Po godzinie przebudzili się przyjezdni. Dwukrotnie dynamicznie w pole karne Szaflar wbiegał Pluta, ale czujny w bramce Szaflar był Zhuk, który poradził sobie także strzałem z 25 metrów Tepra.
W 65 min Kwiatek nie zdołał trącić piłki głową będąc tuż przed bramkarzem Orkana. Dwie minuty później po faulu na R. Możdżeniu. S. Możdżeń z rzutu wolnego trafił w słupek. W 79 min F. Kamiński w swoim stylu „kropnął” z dystansu, ale minimalnie chybił. W końcówce wygraną przyjezdnym mógł dać R. Możdżeń, ale w dobrej sytuacji kompletnie pogubił się w polu karnym Szaflar. W odpowiedzi Kwiatek uderzył potężnie z 18 metrów ale trafił w plecy P. Kasiniaka, a uderzenie F. Kamińskiego ofiarnie w ostatnim momencie zablokował Skwarek.
- Cenny punkt dla nas. Po pierwszej można powiedzieć asekuracyjnej połowie z obu stron, w drugiej mecz się „otworzył”. Szczególnie po 70 minucie była taka wymiana ciosów. Jedni i drudzy mieli szanse by przechylić szalę zwycięstwa. Skończyło się remisem, który raczej nie krzywdzie żadnej ze stron – ocenił Robert Możdżeń.
- Przerwaliśmy serię zwycięstw, ale najważniejsze że nie przegraliśmy. Na pewno żal straconych dwóch punktów na swoim boisku, szczególnie że mieliśmy wystarczająco sytuacji by to spotkanie wygrać. Trzeba też oddać gościom ich heroiczną postawę w defensywie. Ja mam pretensję do swoich zawodników o straconego pierwszego gola, który był konsekwencją źle rozegranego przez nas rzutu rożnego. Teraz już musimy się szybko zregenerować, bo już w czwartek czeka nas wyjazdowe spotkanie z liderem – ocenił trener Szaflar, Tomasz Ligudziński.
Huragan Waksmund – LKS Bobowa 8:1 (2:1)
Bramki: 0:1 M. Obrzut 13, 1:1 Kolasa 17, 2:1 Kolasa 43, 3:1 R. Mroszczak 60, 4:1 Bednarczyk 65, 5:1 Bednarczyk 68, 6:1 Bednarczyk 80, 7:1 Bednarczyk, 8:1 Wójciak 87.
Huragan: Cyrwus – Mozdyniewicz, B. Handzel, Wietrzyk (88 Ligęza), J. Mroszczak (69 Jan Waksmundzki) – D. Antolak, Zubek (70 Szczygieł), Duda, R. Mroszczak, Dudek (62 Wójciak) – Kolasa (62 Bednarczyk).
Zaczęło się nienajlepiej dla gospodarzy, którzy w 13 min stracili bramkę, po tym jak Obrzut z 30 metrów przelobował wysuniętego z bramki Cyrwusa. To jak się okazało były jedynie miłe złego początki dla przyjezdnych.
Huragan, który był w tym meczu zespołem bezsprzecznie dominującym na murawie, straty i to z nawiązką odrobił jeszcze przed przerwą za sprawą dwóch goli Kolasy.
Pierwszy raz wpisał się on na listę strzelców w 17 min, popisując się świetną indywidualną akcją. Drugiego gola napastnik Huraganu zdobył w 43 min z rzutu karnego, podyktowanego za faul bramkarza Bobowej na Dudzie.
Po przerwie bramki zdobywali już tylko waksmundzianie. W 60 min efektowne trafienie zaliczył z dystansu R. Mroszczak. Piłka zanim wpadła do bramki obiła oba słupki.
W 65 min w głównej roli wystąpili Ci, którzy na murawie pojawili się kilka chwil wcześniej. Wójciak posłał prostopadłe podanie do Bednarczyka, a ten z bliska dopełnił formalności.
Minęło ledwie 3 minuty i Bednarczyk miał już dwa gole na koncie, po tym jak wygrał starcie sam na sam z bramkarzem Bobowej.
Goście nie tylko tracili kolejne gole, ale w 70 min stracili też w wyniku kontuzji swojego bramkarza, a że na ławce rezerwowych nie było nikogo, strój bramkarski przywdziać musiał gracz z pola, co też spowodowało liczebne osłabienie przyjezdnych.
Bezlitosny dla gości był Bednarczyk, który w 80 i 85 min kolejny raz trafił do ich bramki. W 87 min wynik meczu ustalił Wójciak, który zrehanilitował się tym samym za zmarnowany w 77 min rzut karny.