Piłkarze Lubania Maniowy w meczu na szczycie rozgrywek grupy wschodniej IV ligi pokonali 1:0 na swoim boisku Limanovię Limanowa, która przed tą kolejką była liderem tabeli. Tym samym maniowianie wciąż liczą się w walce o najwyższe cele.
Lubań Maniowy – Limanovia Limanowa 1:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Zagata 63.
Lubań: Świerad – Czubiak ŻK, Gródek, D. Firek, Jandura – Noworolnik, Nowak ŻK, Dyląg, Dudzik (60 Ziemianek), Zagata (90 Kasica) – Kurnyta (80 Kasperczyk).
Limanovia: Bomba – Plata, Śmierciak, Nowak, K. Mus – Matlęga, Orłowski, Kurczab, Jacak ŻK, Lampart – Kaczor.
Sędziował: Artur Kijak z Krakowa. Widzów: 150
Pierwsza połowa z przebiegu gry wyrównana, ale to gospodarze mieli zdecydowanie lepsze okazje do zdobycia gola. W 16 min po rzucie rożnym, z najbliższej odległości główkował Zagata, ale Bomba zdołał zareagować i zatrzymał piłkę na linii bramkowej. W 30 min znów w głównej roli wystąpił bramkarz gości, który końcówkami palców sparował na poprzeczkę „główkę” Kurnyty. Przyjezdni bramce Lubania zagrażali głównie ze stałych fragmentów gry, dobrze wykonywanych przez Kaczora. Raz pomocnik Limanovii był bliski by zaskoczyć Świerada bezpośrednio z rzutu rożnego. Za drugim razem mocno przymierzył z rzutu wolnego, ale golkiper Lubania wypiąstkował piłkę nad bramkę.
W drugą połowę znacznie lepiej „weszli” goście. Chwilę po rozpoczęciu gry znów we znaki defensywie Lubania dał się Kaczor, który po indywidualnym rajdzie uderzył z 14 metrów, ale i tym razem dobrze zachował się w bramce gospodarzy Świerad. Bramkarz Lubania efektowną paradą zatrzymał też uderzenie z rzutu wolnego Orłowskiego w 56 min. Niewykorzystane sytuacje zemściły się na przyjezdnych w 65 min, kiedy w dosyć przypadkowy sposób do bramki Limanovii trafił – nabity przez jednego z obrońców - Zagata Goście mogli błyskawicznie odpowiedzieć, ale kapitlanie dysponowany w tym dniu Świerad w sobie tylko wiadomy sposób wybronił uderzenie Jacaka. Jeszcze w doliczonym czasie gry maniowianom dopisało szczęście, po tym jak uderzenie Orłowskiego zatrzymało się na poprzeczce ich bramki.
- Pierwsza połowa fajna w naszym wykonaniu. W drugiej można powiedzieć, że cierpieliśmy, ale z tego cierpienia wyszła sytuacja po której zdobyliśmy gola jak się okazało na wagę zwycięstwa. Potem troszkę szczęścia nam dopisało, ale najważniejsze, że zostajemy w grze o pierwsze miejsce - ocenił trener Lubania, Łukasz Biernacki.