W niedzielnych meczach 26 kolejki rozgrywek ligi okręgowej kibice naszych drużyn najedli się wstydu. Walcząca o awans Jarmuta Szczawnica straciła punkty na własnym boisku z przedostatnią w tabeli Bobową. Jeszcze mocniej skompromitowali się gracze Orkana Raba Wyżna, którzy polegli w Limanowej na boisku najsłabszego w lidze Płomienia.
Jarmuta Szczawnica – LKS Bobowa 1:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Augustyn 40, 1:1 Kieroński 90.
Jarmuta: Olchawa – Tumidaj, Zelek (57 Kozielec), Dyląg, Jasiurkowski (62 Piszczek) – Gołdyn ŻK, Mlak, Augustyn, Skórnóg, Kuziel – Ojrzanowski.
Sędziował: Jerzy Cetnarowski z Nowego Sącza. Widzów: 100
Pierwsza połowa to miażdżąca przewaga gospodarzy, którzy praktycznie nie schodzili z połowy przeciwnika. Goście w tej odsłonie mieli mnóstwo szczęścia. Gracze Jarmuty dwukrotnie trafiali w słupek, a raz w poprzeczkę ich bramki. Wreszcie w 40 min z dystansu uderzył Zelek, po drodze piłkę jeszcze trącił Augustyn i ta wpadła za plecy bramkarza gości.
W drugiej połowie gospodarze dostosowali się poziomem do przeciwnika, za co spotkała ich kara w trzeciej minucie doliczonego czasu gry, kiedy przyjezdni po kontrataku i strzale Kierońskiego doprowadzili do remisu.
- Kompromitacja. Tylko takie słowa rzuca mi się na usta. Po tym co wyprawialiśmy na boisku w drugiej połowie, zawodnicy po prostu muszą przemyśleć swoje zachowanie. Racjonalnie nie potrafię wytłumaczyć co się z nami stało po przerwie. Inna sprawa, że na drugą połowę powinniśmy wyjść z zaliczką kilku bramek, a nie jednej. Tym remisem mocno skomplikowaliśmy sobie sprawę walki o awans, ograniczając szanse praktycznie do minimum – przyznał trener Jarmuty, Jacek Pietrzak
Płomień Limanowa – Orkan Raba Wyżna 2:1 (2:1)
Bramka dla Orkana: Pluta
Orkan: T. Szklarz – Świder, P. Kasiniak (75 Bochnak), K. Rapta, S. Możdżeń – Skwarek, Saleh, Pluta, Masłowiec, Gromczak - Filipek.
- Zaczęło się dobrze. Zdobyliśmy bowiem gola na 1:0. Potem jednak było już tylko gorzej. Gospodarze oddali na naszą bramkę 3 strzały i zdobyli 2 gole. A my biliśmy głową w mur. Próbowaliśmy różnych metod, ale nic nie nam nie wychodziło – przyznał Daniel Traczyk.