przedostatniej już kolejce spotkań grupy wschodniej IV ligi piłkarze Lubania Maniowy przegrali wyjazdowe spotkanie z Olimpią Pisarzowa. Porażka tym boleśniejsza, że w przypadku wygranej Lubań wciąż liczyłby się w grze o pierwsze miejsce na koniec sezonu, bowiem rezerwy Sandecji nie tylko przegrały mecz w tej serii, ale również odebrano im punkty za wygraną w poprzedniej kolejce w Rytrze. 20 minut trwało spotkanie Watry Białka Tatrzańska w Drwinii. Zostało ono przerwane z powodu ulewy.
Olimpia Pisarzowa – Lubań Maniowy 1:0 (1:0)
Lubań: Świerad – Ligas (70 M. Firek), Górecki, Gródek (46 Ziemianek), Czubiak – Zagata, Nowak, Dyląg, Dudzik (75 Potoniec), Noworolnik - Kurnyta (80 Kasperczyk)
Akcja która roztrzygnęła losy tego spotkania miała miejsce w 25 min. Maniowianie stracili gola w konsenwekcji złego rozegrania autu na wysokości swojego pola karnego. Lubań mógł przegrać w wyższych rozmiarach ale m.in. Artur Świerad wybronił rzut karny.
- Szkoda, bo chcieliśmy skorzystać z okazji która się nadarzyła, wygrać i za tydzień na własnym boisku grać jeszcze o „coś”. Niestety zbyt mało mieliśmy dzisiaj argumentów w starciu z walczącymi o życie gospodarzami, choć w dwóch, trzech przypadkach mogliśmy się pokusić o gola. Brakło umiejętności, ale i szczęścia. Boli też gol stracony w tak prosty sposób – przyznał mocno podłamany szkoleniowiec Lubania, Łukasz Biernacki
GKS Drwinia – Watra Białka Tatrzańska 0:0 – mecz przerwany w 20 min z powodu ulewy
Watra: Pliusnov – Dziubas, Łojek, Gąsiorek, Kostrzewa – Kurnyta, Kołbon, Surma, Kosturko, Czubin, Misiura – Kaszubowski.
- Deszcz był tak obfity, że boisko to była jedna wielka kałuża. Nie było sensu grać w takich warunkach - wyjaśnił kierownik Watry, Ryszard Korczyk.