W niedzielnych meczach pierwszej kolejki spotkań ligi okręgowej zwiedli piłkarze Huraganu Waksmund, którzy po katastrofalnej drugiej połowie przegrali 1:2 na własnym boisku ze Skalnikiem Kamionka Wielka. Radość zapanowała za to w Rabce Zdroju, gdzie beniaminek, drużyna Wierchów pewnie pokonała 4:1 Orła Wojnarowa.
Huragan Waksmund – Skalnik Kamionka Wielka 1:2 (1:0)
Bramki: 1:0 Byrnas 45 z karnego, 1:1 S Nowak 67, 1:2 Gryński 72 z karnego
Huragan: Byrnas – Jan Waksmundzki, Mozdyniewicz, J. Mroszczak (55 B. Mroszczak), Luberda – D. Antolak, Zubek (51 Budziak), Duda, Kolasa, Wójciak (63 S. Waksmundzki) – R. Antolak.
Skalnik: Kociołek – Bembenik, Chochla, Gryński, Tumidaj – Dara (49 Ogórek, 84 Morański), Nowak ŻK, Żarnowski, Hasior, Maciaszek (90 Poręba) – Bajdel.
Sędziował Jan Chlipała z Ochotnicy. Widzów: 100
Po pierwszej połowie Huragan prowadził 1:0 po golu zdobytym dosłownie w ostatniej akcji meczu. Chochla w bezmyślny sposób faulował we własnym polu karnym Kolasę, a rzut karny wykorzystał Byrnas.
Goście taki obrotem spraw mogli śmiało czuć się skrzywdzeni przy wyniku bezbramkowym mieli dwie stu procentowe okazję. Jednak kolejno Maciaszek i Bajdel przegrywali pojedynki sam na sam z bramkarzem Huraganu.
W szeregach gospodarzy bliski zdobycia gola w tej odsłonie był też R. Antolak. Jego strzał z rzutu wolnego był jednak minimalnie chybiony.
O drugiej połowie gospodarze zapewne będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Totalnie oddali inicjatywę przyjezdnym a Ci z tego skorzystali i w 5 minut odwrócili losy tej rywalizacji. W 67 min po kontrataku wyrównał Nowak, a w 72 min gola jak się okazało na wagę zwycięstwa zdobył dla przyjezdnych Gryński, wykorzystując rzut karny podyktowany za faul Mozdyniewicza na Bajdlu.
- Kompletnie nie rozumiem co stało się z nami po przerwie. W pierwszej połowie mieliśmy pełną kontrolę nad tym co działo się na boisku, choć nie ustrzegliśmy się błędów. Dostaliśmy kilka sygnałów ostrzegawczych. Wydawało się, że w przerwie wyciągniemy wnioski i będziemy kontynuować dobrą grę. Tymczasem nie wiedzieć czemu oddaliśmy pole przeciwnikowi, który wcale jakoś nie imponował formą. Ciężko przełknąć taką porażkę – przyznał trener Huraganu, Marcin Zubek
Wierchy Rabka – Orzeł Wojnarowa 4:1 (3:0)
Bramki: 1:0 Ciećko 6, 2:0 Hodźko 26, 3:0 Ciećko 35, 3:1 Sadłoń 49, 4:1 Czarnota 89.
Wierchy: Gogola – Czyszczoń, Czarnota, Jurzec, Zdun – Lupa (75 Wróbel), Olszanicki, Zdun, Hodźko, Ciećko, Kościelniak (80 Kocik) – Masłowski.
Orzeł: Miłkowski – Baran, Nowak ŻK, M. Mędoń, S. Mędoń (86 Studziński) – Szczerba, Sadłoń, W. Mędoń, Olszewski, Fyda – Fałowski ŻK.
Beniaminek z Rabki Zdrój udanie przywitał się po 8 letniej przerwie z ligą okręgową.
O zwycięstwie Wierchów przesądziła pierwsza, bardzo dobra w ich wykonaniu połowa. W głównej roli wystąpił Choćko, który miał udział przy wszystkich trzech golach jakie w tej części padły.
W 6 min otrzymał podanie o Zduna i strzałem głową otworzył wynik spotkania.
W 26 min Choćko zaliczył asystę, podając w „uliczkę” do Hodźki, który wygrał pojedynek z bramkarzem.
W 35 min Choćko zaliczył swoje drugiej trafienie, tym razem korzystając z precyzyjnego podania od Kościelniaka.
Po przerwie gospodarze już mocno spuścili z tonu. Długimi momentami to goście dyktowali warunki gry i w 49 min zdobyli bramkę, po akcji duetu W. Mędoń – Sadłoń i skutecznym strzale tego drugiego.
Zapędy gości, rabczanie ostudzili w 89 min. Po kontrataku Ciećko trafił w poprzeczkę, ale skuteczna dobitką popisał się Czarnota.