W 5 kolejce rozgrywek grupy wschodniej IV ligi oczy kibiców z Podhala skierowane były na Białkę Tatrzańską, gdzie doszło do derbowego starcia Watry z LKS Szaflary. Niespodzianki nie było. Wygrali gospodarze, choć rozmiary ich wygranej mogą szokować.
Wynik końcowy najlepiej jednak obrazuje przebieg tego spotkania i ukazuje różnicę poziomów jaka dzieliła oba zespoły. Białczanie niczym wytrawny bokser bezlitośnie punktowali bezradnego momentami rywala
Lepiej dla Watry, a gorzej dla Szaflar ten mecz zacząć się nie mógł. Była 47 sekunda kiedy wynik otworzył Łukasz Pazurkiewicz, który z 3 metrów posłał piłkę do bramki głową po dokładnym dograniu z prawej strony od Rafała Kuchty.
Białczanie poszli za ciosem i w 12 min prowadzili już 2:0. Na listę strzelców wpisał się Michał Czubin, ale olbrzymie zasługi przy tym trafieniu miał Tomasz Kołobon, który w pojedynkę wymanewrował całą defensywę Szaflar, a zadaniem Czubina było tylko sfinalizować tę akcję.
W 16 min Szaflary były bliskie gola kontaktowego, ale po strzale głową Dariusza Babonia, efektowną paradą popisał się Dawid Możdżeń.
Wynik do przerwy na 3:0 ustalił w 37 min Jakub Dobranowski, któremu asystował szalejący na prawej stronie boiska Kuchta.
Druga połowa też zaczęła się od szybkiego trafienia gospodarzy. Z rzutu wolnego na wysokości narożnika pola karnego dośrodkował Kołobon, a na 5 metrze sprytem wykazał się Pazurkiewicz.
W końcowych 10 minutach gospodarze dobili szaflarzan jeszcze trzema trafieniami.
Najpierw błąd popełni Vasyl Zhuk, który przy próbie wybicia piłki nastrzelił Bartosza Rokickiego, ten dograł w pole karne do Dobranowskiego, który trafił tuż pod poprzeczkę.
Kolejne dwa gole padły z rzutów karnych. W pierwszej sytuacji K.. Kantor faulował Grzegorza Misiurę a „jedenastkę” wykorzystał Kołobon, w drugiej faulowany przez Zhuka był Rabiański, który sam wymierzył sprawiedliwość.
- Ciężko coś powiedzieć po takim blamażu. Wypada nam jedynie przeprosić naszych kibiców i ludzi związanych z klubem. Po takim meczu nie mamy prawa się „położyć”, musimy wyciągnąć wnioski i szukać okazji do rehabilitacji. Pierwsza już we środę w meczu pucharowym – przyznał trener Szaflar, Grzegorz Zmuda.
- Byliśmy mocno zmotywowani przed tym spotkaniem. Wiadomo, derby zawsze wywołują dodatkowe pokłady adrenaliny. Przeciwnie niż miało to miejsce w kilku wcześniejszych spotkaniach, dzisiaj bardzo dobrze zaczęliśmy, co ułatwiło nam grę w kolejnych minutach. Znów byliśmy konsekwentni co dało efekt – ocenił trener Watry, Janusz Piątek.
Watra Białka Tatrzańska – LKS Szaflary 7:0 (3:0)
Bramki: 1:0 Pazurkiewicz 1, 2:0 Czubin 12, 3:0 Dobranowski 37, 4:0 Pazurkiewicz 53, 5:0 Dobranowski 80, 6:0 Kołbon 82 z karnego, 7:0 Rabiański 84 z karnego.
Watra: Możdżeń – Kuchta (56 Misiura), Gąsiorek, Lewicki ŻK, Kosturko, Kurnyta (63 Bartos) – Świerzbiński ŻK (60 Kostrzewa), Kołbon, Czubin (63 Rokicki), Dobranowski – Pazurkiewicz (80 Rabiański).
Szaflary: Zhuk ŻK – K. Kantor ŻK, Rzymowski ŻK, Strama ŻK, Rusnak - Hreśka (65 M. Kantor), F. Kamiński, Pawlikowski (65 Mrugała), Stawicki, Masłowiec (54 Kwiatek) – Baboń (54 Mrowca).
Sędziował: Marcin Ciepły z Krakowa. Widzów: 300