W 7 kolejce spotkań grupy wschodniej IV ligi w Maniowach doszło do derbowego starcia Lubania z LKS Szaflary. Zwycięsko wyszli z niego szaflarzanie, co z wielu względów uznać należy za sporego kalibru niespodziankę.
Wygrana przyjezdnych w rozmiarach 3:0 absolutnie nie była działem przypadku, a dobrym odzwierciedleniem tego co przez 90 minut działo się na boisku.
Po pierwszej połowie Szaflary prowadziły 1:0 i to był najmniejszy wymiar kary dla gospodarzy.
Zanim w 39 min na listę strzelców, wykorzystując niefrasobliwość obrońców Lubania w swoim polu karnym, wpisał się Patryk Kwiatek, dwa razy bramce gospodarzy zagroził nieuchwytny dla rywali, Florian Kamiński. Jeżeli chodzi zaś o okazje gospodarzy w tej odsłonie, to tak naprawdę wart odnotowania był jedynie mocny strzał z dystansu w 42 min M. Firka, sparowany jednak na rzut rożny przez Zhuka.
Po przerwie sytuacje bramkowe zaczęły się pojawiać z obu stron. Już w jednej z pierwszych ofensywnych akcji w tej odsłonie gości, Kwiatek – po świetnym prostopadłym podaniu F. Kamińskiego - znalazł się sam przed Świeradem, ale chybił. Za moment F. Kamiński sam mógł mieć gola na koncie, ale po jego strzale piłkę zmierzającą do pustej bramki zatrzymał Bałos.
Te dwie sytuacje gościi, przedzieliła okazja gospodarzy, kiedy po rzucie rożnym Augustyn na 3 metrze nie trafił w piłkę. W 61 min po akcji i dograniu w pole karne Kaperczyka, piłki nie sięgnął z kolei Duda. Chwilę później mocno z rzutu wolnego uderzył Górecki, ale Zhuk był na posterunku.
W 70 min goście wyprowadzili drugi cios, a gola zdobył ten który na niego jak najbardziej zasłużył. Mowa o F. Kamińskim, który w okolicach środka boiska przejął piłkę wybitą przez własnego bramkarza, po czym na pełnym biegu minął 3 zawodników Lubania i pewnie wygrał pojedynek ze Świeradem.
Minęło niespełna 5 minut i Kamiński miał już dwa trafienia w dorobku i tym razem w pojedynkę ośmieszając całą defensywę gospodarzy.
Ostatnim akcentem tego spotkania było trafienie w poprzeczkę Dudzika.
- Gratuluje Szaflarom zwycięstwa. Zagrali z bardzo dużą determinacją. Wyglądali tak jakby przyjechali tutaj walczyć o życie. Cel osiągnęli, a pomógł im w tym świetnie dysponowany Kamiński. Co do naszej gry , ciężko mi znaleźć jakieś pozytywy. Nie mam nawet czasu by odpocząć bo w już we środę czeka nas mecz w Limanowej – ocenił trener Lubania, Tomasz Ligudziński.
- Czuliśmy gatunkowo ten mecz, bo gdybyśmy przegrali to byśmy się zakopali w dole tabeli. Zagraliśmy podobnie jak przed tygodniem z Okocimskim, z taką różnicą, że prowadząc 1:0 potrafiliśmy naszą przewagę potwierdzić kolejnymi bramkami. Naprawdę duże brawa dla chłopaków. Zrealizowali plan w stu procentach. Praktycznie do zera wytrąciliśmy argumenty przeciwnikowi – twierdzi trener Szaflar, Grzegorz Zmuda.
Lubań Maniowy – LKS Szaflary 0:3 (0:1)
Bramki: 0:1 Kwiatek 39, 0:2 F. Kamiński 70, 0:3 F. Kamiński 75
Lubań: Świerad – Jandura ŻK, Bałos, Górecki, Augustyn (80 Zagata) – Duda, Ziemianek (46 Kasperczyk ŻK), M. Firek, Dudzik (80 Jurek), Kasica (46 Pluta ŻK) – Kurnyta (84 M. Sikora).
Szaflary: Zhuk – Hreśka, Rusnak ŻK, Strama ŻK (65 M. Kantor), K. Kantor – Stawicki, Pawlikowski, F. Kamiński, Wojtanek (55 Baboń), Kwiatek – Gałdyn (88 Mucha).
Sędziowała Sylwia Biernat z Krakowa.