17 letni Krystian Kapłon z Białki Tatrzańskiej opowiada nam Mistrzostwach Świata w AMP Futbolu, które odbyły się w Meksyku i w których reprezentacja Polski z nim w składzie, zajęła siódme miejsce.
Już troszkę minęło czasu od Mistrzostw. Ja je ocenisz? Rozmawiając przed turniejem mówiłeś, że jedziecie po medal. Ostatecznie skończyło się na 7 miejscu. Można więc mówić o rozczarowaniu?
- W żadnym wypadku. Wynik sportowy może faktycznie nie jest taki o jakim marzyliśmy, ale celem było przede wszystkim skonsolidowanie zespołu. I to się jak najbardziej udało. Jesteśmy jedną wielką rodziną. Każdy każdego wspierał. A jestem przekonany, że sukcesy przyjdą z czasem. Byliśmy jedną z najmłodszych reprezentacji na tych Mistrzostwach. Większość z nas dopiero zaczyna na poważnie swoją przygodę z AMP Futbolem. Myślę, że czas gra na naszą korzyść.
Wracasz jeszcze czasem myślami do meczu ćwierćfinałowego z Angolą, który przypomnijmy, że przegrywaliście w rzutach karnych, mimo że dwie minuty prze końcem dogrywki prowadziliście jeszcze różnicą dwóch bramek ?
- Na pewno ciężko to będzie wymazać z pamięci. Była olbrzymia szansa wejść do strefy medalowej. Można śmiało powiedzieć że wypuściliśmy ją z naszych rąk. Ale tak to bywa w sporcie. Raz przegrywasz, raz wgrywasz.
To że Angola sięgnęła po tytuł Mistrza Świata nieco osładziło wam gorycz porażki z nimi ?
- Przede wszystkim jesteśmy szczęśliwi że im się to udało. Zasłużyli na to. A niedosyt odczuwamy tylko i wyłącznie z tego powodu, że sami sobie jesteśmy winni tej porażki.
Wydaje się jednak, że ten mecz na tyle odbił się na waszej psychice że nie zdążyliście się zregenerować na mecz z Anglią, którego stawką było 5 miejsce…
- Wydawało się, że nam się to udało, ale faktycznie gdzieś na boisku myślami byliśmy chyba jeszcze przy tym meczu z Angolą. Obudziliśmy się pod koniec pierwszej połowy, ale to było już za późno.
A jeżeli chodzi o indywidualna ocenę, jesteś zadowolony ze swojego debiutu w Mundialu?
- Tak. Dałem z siebie wszystko. Wydaje mi się, że nie zawiodłem, zresztą jak każdy z nas. Piłka to gra zespołowa i tu raczej nie ma mowy o celach indywidualnych.
Do historii Mistrzostw przejdzie Twój gol na inaugurację w meczu z Kolumbią, który zadedykowałeś swojej mamie, która akurat w dniu tego spotkania obchodziła urodziny. Pomysł z napisem na koszulce "100 lat Mamo" było spontaniczny czy planowałeś do od dawna…
- Raczej spontaniczny. Pakując się na mecz wpadła mi w ręce białą koszulka. Pomyślałem, ze fajnie było by mamie sprawić jakiś prezent. I udało się.
Meksyk jako kraj przypadł Ci do gustu?
- Niestety nie było czasu na zwiedzanie, ale miasteczko w którym mieszkaliśmy było naprawę cudowne, bardzo klimatyczne. Mieszkańcy żyli mistrzostwami. Zaczepiali nas, chętnie rozmawiali i robili sobie z nami zdjęcia. Było bardzo miło.
Wasze występy na Mistrzostwach Świata cieszyły się dużym zainteresowaniem w Polsce. Czy wy czujecie, że jesteście coraz bardziej popularni i rozpoznawalni?
- Rzeczywiście z turnieju na turniej jest o nas coraz głośniej. Mamy coraz więcej kibiców, a to dla nas bardzo ważne i za to wsparcie im dziękujemy. Jest nam bardzo miło gdy ktoś zaczepia nas na ulicy podchodzi, mówi że widział nasz mecz i nam gratuluje, To bardzo budujące.
W promocje AMP Futbol włączyli się zawodnicy reprezentacji Polski w normalnym futbolu na czele z Robertem Lewandowskim czy Kamilem Grosickim. Miałeś okazję się z nimi spotkać?
- Tak. Spotkaliśmy się z nimi we Wrocławiu. Bardzo fajni ludzie, otwarci i szczerzy. Traktowali nas na równi z sobą i tym mi zaimponowali.
Debiut w Mistrzostwach Świata już za Tobą. Co dalej?
- Troszkę odpoczynku i wracam do treningów z moim klubem Husarią Kraków. Zeszły sezon nie był dla nas do końca udany, więc mamy coś do udowodnienia w nowych rozgrywkach.
Prawdą jest, że dostałeś propozycję gry w lidze tureckiej, która jeżeli chodzi o AMP Futbol, jest jedną z najmocniejszych w Europie?
- Coś słyszałem, ale żadnych konkretów nie było.
Rozmawiał Maciej Zubek
Fot. Bartłomiej Budny