Już tylko jedna wygrana dzieli hokeistów TatrySki Podhala Nowy Targ od gry w finale. Dzisiaj „Szarotki” odniosły bowiem trzecie – a drugie z rzędu – zwycięstwo w półfinałowej rywalizacji z drużyną GKS Tychy, ogrywając ją na jej lodowisku. Bohaterem meczu był zdobywca „złotej” bramki w dogrywce Krzysztof Zapała.
Podhale wystąpiło bez kontuzjowanego wciąż Eetu Koskiego i Jakuba Worwy, który musiał odpokutować za drugą w sezonie karę meczu jaką ukarany został podczas ostatniego meczu w Nowym Targu z Michałem Kotlorzem. Zresztą tyskiego obrońcy z tego samego powodu w tym spotkaniu także zabrakło, podobnie jak zmagającego się z urazem Białorusina Aleksandra Jeronau.
Początek to otwarta gra z obu stron i szybko bo już 6 min przyszły tego efekty. Prowadzenie objęli tyszanie. Do bramki Przemysława Odrobnego z bliska – po rykoszecie - trafił Filip Komorski. Kolejne parę chwil wyrównane, ale w 14 min karę 2 + 10 min złapał Oskar Jaśkiewicz i grając w liczebnej przewadze gospodarze podwyższyli prowadzenie. Po świetnym podaniu Bartłomieja Pociechy, Gleb Klimenko wygrał starcie jeden na jeden z Odrobnym. W końcówce pierwszej odsłony przycisnęło Podhale, ale na wysokości zadania w tyskiej bramce stanął John Murray, który m.in. w efektowny sposób wyłapał skierowany pod poprzeczkę strzał Marcina Kolusza.
Druga tercja zaczęła się o szybkiej kary dla zawodnika GKS. „Szarotki” grając pięciu na czterech długo bezskutecznie obstrzeliwały bramkę gospodarzy, ale 5 sekund przed końcem wykluczenia Bartosza Ciury, sposób na Murraya znalazł wreszcie Mateusz Michalski. Podhale po zdobyciu gola kontaktowego jeszcze mocniej zaatakowało tyszan i przez kilka kolejnych minut zyskało dużą przewagę, którą jednak nie potrafiło – mimo sporej ilości szans – udokumentować golem. To zemściło się w 37 min, kiedy zasłoniętego Odrobnego, strzałem po lodzie z niebieskiej linii pokonał Mateusz Bryk. Teraz to gospodarze zaczęli seryjnie stwarzać sobie kolejne bramkowe okazje, ale wynik już w tej odsłonie się nie zmienił.
Na początku tercji trzeciej wiary w serca obecnej na trybunach licznej grupy kibiców z Nowego Targu wlał Jona Tolvanen, który zaraz po wygranym „buliku” przez Krystiana Dziubińskiego oddał skuteczny strzał. W kolejnych 5 minutach gospodarze złapali dwie kolejne kary. Nadarzyła się nowotarżanom świetna więc okazja by wyrównać stan meczu. Tym razem jednak Podhalanie w okresach gry w liczebnej przewadze bliżej byli ….straty, niż zdobycia gola. Odrobny wygrał jednak pojedynek jeden na jeden z Brykiem, a przy próbie dobitki , do pustej bramki nie trafił Bartłomiej Jeziorski. Potem to „Szarotkom” przytrafiła się – mocno dyskusyjna - kara techniczna, za nadmierną ilość zawodników na lodzie, ale i nowotarżanie bez uszczerbku przetrwali liczebne osłabienie.
Czas Podhalu uciekał, a gospodarze mądrze się bronili, utrzymując krążek z dala od swojej bramki. Świetną okazję na to by rozstrzygnąć to spotkanie miał w szeregach tyszan Jarosław Rzeszutko, ale przegrał potyczkę z Odrobnym. Zaraz potem nowotarżanie przejęli krążek, trener Tomek Valtonen zdjął bramkarza i .... padło wyrównanie! 22 sekundy przed końcem regulamainowego czasu gry Patrik Moisio trafił pod poprzeczkę!
W 99 sekundzie dogrywki wygraną Podhalu dał po kapitalnej indywiualnej akcji, Krzysztof Zapała.
- Pokazaliśmy dzisiaj przede wszystkim wielki charakter. Takie wygrane smakują najlepiej. Wyrwaliśmy to zwycięstwo tyszanom, bo Ci już chyba myślami byli na kolacjach z żonami. To jednak my wyjeżdżamy stąd z tarczą i teraz oni o to by wygrali u nas we środę muszą postarać się dwa razy mocniej niż dzisiaj, ale ja mam nadzieję, że my tej szansy już nie wypuścimy z rąk – powiedział zdobywca „złotego” gola.
- Długo nie graliśmy w tym meczu tego co mieliśmy założone. Cały czas była jednak w nas wiara w to, że jesteśmy w stanie ten mecz obrócić na naszą stronę i udało się. Cieszymy się, ale wciąż mamy jeszcze jeden krok do wykonania. Mamy na to dwa mecze - podkreślil kapitan Podhala, Jarosław Różański.
- Pierwsza tercja bardzo trudna dla nas, ale biorę to na siebie, bo chyba mentalnie źle przygotowałem zespół. W efekcie gospodarze mocno się na nas rzucili i zdobyli dwie bramki. Od drugiej tercji już było trochę lepiej i zaczęliśmy wierzyć, że ten mecz możemy wygrać. Oczywiście mieliśmy trochę szczęścia, ale bez niego w hokeju nie da się wygrać meczu. A w dogrywce Kaziu Zapała potwierdził, że wciąż jest jednym z najlepszych środkowych w Polsce - ocenił trener Pohala, Tomek Valtonen.
- Ciężko coś wydobyć z siebie. Kolejny raz przegraliśmy na własne życzenie. Mieliśmy mnóstwo sytuacji by ten mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść już w regulaminowym czasie gry. W samej końcówce drugiej tercji mogliśmy zdobyć 5 bramek. Swoich szans nie wykorzystaliśmy, a po raz kolejny popełnilśmy masę prostych, indywiualnych błędów, jak przegrany "bulik" we własnej trercji czy głupie uwolnienie. Co zrobić. Mnie jako trenera życie znów uczy, że w hokeja gra się 60 minut. Nic się nie dzieje. Seria trwa dalej - przyznał szkoleniowiec Tychów, Andriej Gusow.
GKS Tychy - TatrySki Podhale Nowy Targ 3:4 po dogrywce (2:0, 1:1, 0:2, d. 0:1)
Bramki: 1:0 Komorski (Klimenko) 6, 2:0 Klimenko (Pociecha) 15, 2:1 Michalski (Neupauer, Tolvanen) 23, 3:1 Bryk (Szczechura, Rzeszutko) 37, 3:2 Tolvanen (Dziubiński) 43, 3:3 Moisio (Jaśkiewicz, Dziubiński) 60, 3:4 Zapała (Wajda) 62.
GKS Tychy: Murray – Pociecha, Ciura, Sykora, Cichy, Szczechura – Górny, Bryk, Gościński, Bagiński, Michnow – Kolarz, Bizacki, Klimenko, Komorski, Jefimenko oraz Kogut, Jeziorski, Rzeszutko, Witecki.
Podhale: Odrobny – Jaśkiewicz, Kolusz, Moisio, Dziubiński, Różański – Suominen, Tolvanen, Sammalmaa, Zapała, Michalski – Hovinen, Mrugała, Wielkiewicz, Neupauer, Guzik – Wajda, Moksunen, Siuty, D. Kapica, Wolski.
Sędziowali: Włodzimierz Marczuk z Torunia i Paweł Meszyński z Warszawy.
Kary: 6 – 16 min (w tym 10 min dla Jaśkiewicza za niesportowe zachowanie i 2 min techniczne)
Stan rywalizacji do 4 zwycięstw: 2:3