NKP Podhale Nowy Targ będzie rywalem Lubania Maniowy w finale Pucharu Polski na szczeblu Podhalańskiego Podokręgu Piłki Nożnej. Nowotarżanie w półfinale wyeliminowali obrońców trofeum, graczy LKS Szaflary, rewanżując się im tym samym za porażkę w zeszłorocznym finale.
Znając specyfikę meczów pucharowych i mając w pamięci wydarzenia sprzed roku, ostrzono sobie na to spotkanie apetyty. I faktycznie emocji było w nim aż nadto. Wystarczy odnotować, że oprócz 6 bramek, zobaczyliśmy też nim 10 żółtych kartek i aż 3 czerwone. To cud, że obyło się w tym meczu bez interwencji karetki pogotowia. Zdecydowanie za dużo w tym starciu było "złej krwii".
Zaczęło się sensacyjnie, bo już w 4 min to Szaflary objęły prowadzenie. Po dalekim wykopie Zhuka, Kwiatek trącił piłkę przed interweniującym Pieszkiem, a do pustej już bramki skierował ją Żółtek. W tej samej minucie wyrównał strzałem zza pola karnego Przybylski. W 20 min Podhale objęło prowadzenie, za sprawą Pląskowskiego i jego precyzyjnego strzału w dalszy róg bramki Szaflar. W 30 min – nie pierwszy i nie ostatni raz w tym meczu - zaiskrzyło między zawodnikami obu drużyn. Największe konsekwencje poniósł gracz Szaflar Rusnak, który w odstępie kilku sekund zobaczył dwie żółte kartki (pierwszą za faul, drugą za niesportowe zachowanie) i wyleciał z boiska.
Wydawało się, że od tego momentu grając z przewagą zawodnika, nowotarżanie będą spokojnie kontrolować przebieg tego spotkania, a kwestią czasu będą kolejne dla nich gole. Tymczasem w 39 min to gospodarze wyrównali stan tego spotkania. Kwiatek z okolic środka boiska posłał dalekie podanie w pole karne rywali, tam F. Kamiński ubiegł obrońców i bramkarza Podhala i z bliska dopełnił formalności.
Wynikiem 2:2 zakończyła się pierwsza połowa. Druga zaczęła się soczystego, uderzenia Kamińskiego, po którym piłka otarła się najpierw o rękę Pieszka, a następnie o słupek. W odpowiedzi uderzał głową Mrówka, a świetną interwencją popisał się Zhuk. W 58 min nowotarżanie odzyskali prowadzenie, po przytomnym strzale Palonka ze środka pola karnego. Gospodarze nie dali za wygraną i w 70 min po świetnej kontrze po raz trzeci trafili do bramki Podhala. Jednak zdaniem sędziego, ten który do niej trafił - Kwiatek - był na pozycji spalonej i gol nie został uznany. Sportowy wymiar tego spotkania zakończyła czwarta bramka dla Podhala, którą zdobył z rzutu karnego (ręką we własny polu karnym zagrał Baboń) Mrówka.
Potem już to co oglądaliśmy na boisku, nie miało nic wspólnego ze sportem. W 80 min po starciu Babonia z Potońcem doszło do przepychanek z udziałem niemal wszystkich – łącznie z rezerwowymi – zawodników obu drużyn. Parę chwil później znów było gorąco, po brutalnym faulu Topora, którego w odwecie uderzył Barbus. Obaj Ci zawodnicy wylecieli z boiska. Zaraz po tej sytuacji arbiter główny odgwizdał koniec spotkania, co przyjęto z ulgą.
- Rozumiem góralski charakter, ale bez przesady. Szkoda, ze przeciwnik nawet wtedy kiedy losy tego meczu były przesądzone, nie potrafił uszanować tego, że w lidze walczymy o coś, co dla całego regionu byłoby dużą sprawą. Podsumowując, cieszymy się raz z awansu do finału, a dwa że biorąc pod uwagę to co działo się w tym meczu, wyszliśmy z niego cało – ocenił trener Podhala, Dariusz Mrózek
- Odniosę się tylko do aspektu czysto sportowego. Ten mecz pokazał, że jeżeli gramy w normalnym zestawieniu, to naprawdę stać nas na wiele. Nawet w dziesięciu potrafiliśmy się przeciwstawić Podhalu strzelić gola i wypracować sobie okazje na kolejne. Muszę pochwalić zespół mimo przegranej – podsumował szkoleniowiec Szaflar, Grzegorz Zmuda.
Finał między Podhalem, a Lubaniem ma ostać rozegrany 14 lipca, najprawdopodobniej w Maniowach.
LKS Szaflary – NKP Podhale Nowy Targ 2:4 (2:2)
Bramki: 1:0 Żółtek 4, 1:1 Przybylski 4, 1:2 Pląskowski 19, 2:2 F. Kamiński 39, 2:3 Palonek 58, 2:4 Mrówka 77 z karnego.
Szaflary: Zhuk – Sołtys, Topór CZK 88, Rusnak ŻK, ŻK CZK 30, Wojtanek – Stawicki ŻK, Pawlikowski (25 Sołtys), F. Kamiński, ŻK, Żółtek, Baboń (80 M. Kantor) – Kwiatek ŻK (80 Mrowca).
Podhale: Pieszek – Mączka, Bedronka ŻK (46 Baran), Zubek, Borczyński – Przybylski ŻK, Dynarek ŻK (46 Mizia, 60 Barbus CZK 88), Hruska (46 Mianowany), Mrówka ŻK, Potoniec - Pląskowski ŻK (46 Palonek).
Sędziowali: Jan Pawlikowski oraz Leszek Zagata i Roman Baran.