Dwie wygrane i porażka to bilans meczów drużyn z naszego regionu w kolejnych meczach ligi okręgowej. Z wygranej na własnym boisku cieszyli się gracze Jarmuty i Wierchów, a wyjazdowej porażki doznali gracze Huraganu.
Jarmuta Szczawnica – Zalesianka Zalesie 5:1 (3:0)
Bramki: 1:0 W Wiercioch 32, 2:0 Kuziel 36, 3:0 W. Wiercioch 44, 4:0 W. Wiercioch 52, 5:0 Słowik 57, 5:1 Piksa 90.
Jarmuta: Olchawa (73 Pazgan CZK 90) – Ojrzanowski, Bobak, Czubiak, Słowik (65 Kozielec) – Kuziel, Weber, Komorek (60 Urban), Mlak, Ciesielka (46 Zieliński) – W. Wiercioch.
Zalesianka: Ryż – K. Hajduk, Sukiennik, Gancarczyk, P. Opoka – K. Opoka, M. Hajduk, Augustyn, R. Gancarczyk, Gorczowski – Ubik (70 Piksa).
Sędziował J. Chlipała z Ochotnicy.
Widzów: 100
Wynik końcowy to tak naprawdę najmniejszy wymiar kary jaki spotkał w tym meczu przyjezdnych. Skuteczność – mimo 5 zdobytych goli – nie była tego dnia bowiem najmocniejszą stroną gospodarzy.
Przeszło pół godziny przyszło kibicom czekać na gole. Wynik otworzył w 32 min W. Wiercioch, który po rzucie rożnym wykonanym przez Kuziela, z 3 metrów posłał piłkę pod poprzeczkę. W 36 min Kuziel już sam wpisał się na listę strzelców, finalizując akcję i podanie z prawej strony Komorka. W 44 min drugi raz na listę strzelców wpisał się Wiercioch. Tym razem dogrywał mu Bobak.
W 52 min Wiercioch miał już na koncie trzy trafienia. W tej akcji skorzystał z podania Webera, który zachował się bardzo koleżeńsko, bo sam miał dobra okazje ku temu by oddać strzał po którym pewnie cieszyłby się z gola. W 57 min swojego gola zdobył Słowik, który najpierw wygrał pojedynek jeden na jeden z obrońcą Zalesianki, po czym nie dał szans bramkarzowi. Mecz zakończył się honorowym trafieniem gości z Zalesia. Sprezentował go im rezerwowy bramkarz Jarmuty, Pazgan, który nie dość że wypuścił piłkę z rąk to jeszcze faulował na czerwoną kartkę .
- Szkoda tej sytuacji w końcówce, bo zawsze to fajnie wygrać bez straconej bramki. Cóż zdarza się. Nie był to wcale dobry mecz w naszym wykonaniu, bo gdyby był to wynik końcowy oscylował by w granicach wyniki dwucyfrowego – przyznał członek sztabu trenerskiego Jarmuty, Grzegorz Borucki.
fot. Wojcech Niezgoda
Wierchy Rabka – Gród Podegrodzie 1:0 (0:0)
Bramka: 1:0 Kościelniak 40.
Wierchy: Gogola – Wróbel, Zdun, Kościelniak ŻK, Jurzec – Olszanicki (46 Ławrowski), Masłowski, Jędrzejowski (80 Traczyk), Omelchenko (60 Świder), Ciećko – Lupa.
Gród: Kumor – Plata, Zgrzeblak, Konstanty, Gargas – Gruca, Jarosz, Szabla, Wąsowicz, Matiaszek – Czernecki.
Sędziował: Stanisław Wal z Gorlic.
Widzów: 200
Rozpoczęcie meczu poprzedziła mała uroczystość. Z rąk nowo wybranego prezesa klubu Dariusza Kondysa oraz przedstawicieli władz miasta na czele z burmistrzem Leszkiem Świdrem piłkarze odebrali pamiątkowe koszulki upamiętniające awans do IV ligi. Pamiątkowy Puchar za pracę na rzecz klubu oraz awans do 4 ligi otrzymali też były już prezes Jan Świder i wice prezes Piotr Jędruś. Uhonorowano też trenera Marka Holochera oraz zdobywcę 100 bramek w historii swoich występów w Wierchach Kamila Lupę. Od początku to gospodarze mieli inicjatywę, co przekładało się na kolejne dogodne do zdobycia przez nich sytuacje. W 10 min próbował uderzać Lupa, ale nieskutecznie. W 16 min Ciećko zacentrował w pole karne, do strzału ponownie dochodzi Lupa, ale tym razem udaną interwencją popisuje się Kumor. W 18 min Jędrzejowski podaje do Ciećko, ten uderza, ale piłka przelatuje nad poprzeczką. W 21 min to Jędrzejowski stanął przed szansą, ale „główkując” chybił. W 27 min kolejny raz akcję przeprowadził Ciećko, ale i tym razem górą w pojedynku z nim był Kumor. W 39 min po raz pierwszy groźnie zrobiło się pod bramką Wierchów. Uderzał z rzutu wolnego Wąsowicz, ale czujny w bramce był Gogola. W 40 min miała miejsca akcja, która jak się okazało miała kluczowe znaczenia dla końcowych losów tego spotkania. Lupa posłał prostopadłe podanie do Kościelniaka, ten wbiegł w pole karne i wygrał starcie z Kumorem. W 50 min kolejna składa akcja gospodarzy kończy się strzałem Lupy, ale kolejny raz ze świetnej strony pokazał się bramkarz Grodu. W 65 min z dystansu próbował Kościelniak, ale i tym razem Kumor zaskoczyć się nie dał. W 70 min po podaniu od Ławrowskiego, Lupa minął już bramkarza, ale uderzając z ostrego kąta trafił tylko w boczną siatkę. W 85 min przyjezdni mieli wyśmienitą okazję by uratować w tym meczu remis. Jarosz podał do Wąsowicza, ten mając przed sobą tylko Gogolę, trafił prosto w niego.
Sokół Słopnice – Huragan Waksmund 2:1 (2:0)
Bramka dla Huraganu: Bednarczyk 60.
Huragan: Byrnas – Wróbel, J. Waksmundzki, Luberda, Duda – Kołodziejczyk (46 Mroszczak), Zubek (60 Rogal), Józefczak, S. Waksmundzki, Bobek, S. Waksmundzki – Bednarczyk.
- Szkoda tego meczu. Ze względu na korki na drodze, przyjechaliśmy późno na mecz, co miał wpływ na naszą postawę w pierwszych 20 minutach. Wtedy straciliśmy oba gole. Im mecz trwał dłużej, tym przejmowaliśmy inicjatywę. Druga połowa to już nasza dominacja. Problem w tym, że w wielu okazji jakie sobie stworzyliśmy, wykorzystaliśmy tylko jedną – przyznał trener Huraganu, Marcin Zubek.