Po efektownej wygranej na inaugurację rozgrywek grupy wschodniej IV ligi, w drugiej kolejce piłkarzom Lubania Maniowy przyszło poczuć gorycz porażki. Podopieczni Grzegorza Hajnosa wyjazdowe starcie z BKS Bochnią przegrali 1:2.
Wynik ustalony został już do przerwy. W 31 min gospodarze objęli prowadzenie po indywidualnym błędzie jednego z graczy Lubania. W 35 min Lubań wyrównał. Po faulu na Patryku Dudzie, rzut karny wykorzystał Jakub Kasperczyk. W 41 min miała miejsca akcja, która jak się okazało zaważyła na końcowym wyniku. Gospodarze wykonali rzut rożny, maniowianie nie zdołali wybić piłki na bezpieczną odległość i w dużym tłoku jaki postał w polu karnym, jednego z zawodników Bochni trafił z bliska do bramki Lubania.
Maniowianie mecz kończyli w „dziesiątkę” po czerwonej kartce (w wyniku drugiej żółtej) dla Damiana Firka.
- Wiedzieliśmy gdzie jedziemy. W Bochni jest bardzo specyficzne boisko. Krótkie, wąskie i nierówne. Trudno tam o jakąś finezyjną grę. I tak właśnie ten mecz wyglądał. To był mecz walki od 1 do 90 min. Dużo było przypadku w poczynaniach jednej i drugiej drużyny. Zresztą bramki też były mocno przypadkowe. Przegrała ta drużyna, która popełniła więcej błędów Niestety to byliśmy dzisiaj my. Jestem jednak zadowolony z tego, jak zespół wyglądał w drugiej połowie, zarówno pod względem cech wolicjonalnych jak i przygotowania fizycznego – ocenił trener Lubania.
Bocheński KS – Lubań Maniowy 2:1 (2:1)
Bramka dla Lubania: Kasperczyk 35 z karnego.
Lubań: Świerad – D. Antolak (51 M. Firek), Augustyn (80 Rzymowski), D. Duda, P. Duda, , D. Firek CZK 88, Górecki, M. Jandura (58 Da Silva), Kasperczyk, Pluta (55 Noworolnik) - Sidorczuk (61 Kurowski)