Po remisie na inaugurację i wygranej na własnym stadionie, w 3 kolejce spotkań grupy IV 3 ligi piłkarze Podhala Nowy Targ przegrali wyjazdowe spotkanie z beniaminkiem z Zamościa 1:2, mimo że do 83 minuty prowadzili.
Hetman Zamość - NKP Podhale Nowy Targ 2:1 (0:0)
Bramka: 0:1 Hruska 52, 1:1 Oziemczuk 86, 2:1 Wacławek 90
Hetman: Sobieszczyk – Kursa, Żmuda, Kanarek, Daszkiewicz (62 Wacławek) – Kopyciński (46 Buczek), Skiba (55 Koszel), Kycko, Myśliwiecki (55 Dudek), Skoczylas (65 Olszak) – Oziemczuk.
Podhale: Szukała – Staszczak (46 Witkowski), Lepiarz, Mączka, Tonia – Mizia (67 Barbus), Wajsak, Dynarek, Mrówka (46 Mianowany), Hruska ŻK (89 Molis) – Palonek.
Sędziował: Adam Jamka z Kielc.
Widzów: 200
Pierwsze groźną sytuację stworzyło Podhale. W 6 min Arkadiusz Staszczak zagrał do Damiana Mrówki, który główkował jednak minimalnie niecelnie. W odpowiedzi w 16 min rajd prawą stroną przeprowadził Paweł Myśliwiecki, podał do Kacpra Kopcyńskiego, ale ten fatalnie się pomylił. W 22 min arbiter główny wyrzucił z boiska Damiana Lepiarza i Podhale radzić sobie musiało w osłabionym składzie. W 27 min Matusz Szukała nogami obronił strzał z najbliższej odległości Myśliwieckiego. W 41 min Lukas Hruska przeprowadził indywidualną akcję, ale w bramce gospodarzy czujny był Andrzej Sobieszczyk . Za moment akcja przeniosła się na drugą stronę, uderzał mocno Dawid Skoczylas, ale trafił w boczną siatkę. W 45 min nowotarżanie mieli wyśmienitą szansę by schodzić na przerwę prowadząc. W polu karnym Hetmana faulowany był Marek Mizia. Arbiter wskazał na rzut karny, ale intencję Dawida Dynarka wyczuł bramkarz miejscowych.
Druga połowa zaczęła się od drugiego rzutu karnego dla Podhala. Tym razem faulowany był Lukas Hruska, który sam podjął się wykonania „jedenastki” i był bezbłędny. W 78 min Hruska mógł ponownie wpisać się na listę strzelców, ale po jego strzale głową, skutecznie interweniował Sobieszczyk. Im było bliżej końca tym rósł napór Hetmana, który w ostatnich 10 minutach zdołał przechylić szalę zwycięstwa, wykorzystując bezlitośnie błędy nowotarżan. Najpierw w 83 min do bramki Podhala trafił Kamil Oziemczuk, a już w doliczonym czasie gry Bruno Wacławek.
- Mecz ustawiła pochopna decyzja sędziego. Owszem Lepiarz faulował, ale to było w okolicach środka boiska, daleko od naszej bramki. Jeżeli już to należała się nam co najwyżej żółta kartka. Nawet grając w dziesięciu prowadziliśmy grę, mieliśmy swoje sytuacje, ale szkoda, że nie potrafiliśmy ich wykorzystać. W końcówce zabrakło nam szczęścia. Proste, indywidualne błędy kosztowały nas stratę gola i punktów, na które w moim przekonaniu w tym meczu zasłużyliśmy – ocenił trener Podhala, Dariusz Mrózek.