W kończących 2 kolejkę spotkań ligi okręgowej meczach w Szaflarach gospodarze zremisowali 1:1 z Jarmutą Szczawnica, a w Lipnicy Wielkiej Babia Góra wysoko bo aż 4:0 pokonała Jordana Jordanów.
LKS Szaflary – Jarmuta Szczawnica 1:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Pietrzak 8, 1:1 Gałdyn 62.
Szaflary: Zhuk – Hreśka ŻK (78 Słowakiewicz), Topór, M. Rusnak ŻK, Marek – Gałdyn, F. Kamiński ŻK, Baboń ŻK, Lubelski (65 Kulikowski ŻK), Mrowca – Kobylarczyk (46 S. Rusnak) . Żółta kartka na ławce: Kowalczuk.
Jarmuta: Gołdyn – Komorek, Czubiak ŻK, Ziemianek (76 Jasiurkowski), Jurek – Weber ŻK, Słowik, Kuziel ŻK (78 Zagata), Pietrzak, Bobak ŻK – W. Wiercioch ŻK (84 Urban).
Sędziował: Jan Chlipała z Ochotnicy. Widzów: 200
Już jedna z pierwszych ofensywnych akcji Jarmuty dała jej prowadzenie. Była 8 minuta kiedy Bobak zagrał w tempo na lewą stronę do Pietrzaka, ten wbiegł w pole karne i popisał się technicznym uderzeniem. Zhuk był bez szans. W 15 min goście przeprowadzili koronkową akcję, po której efektownie piętką do bramki gospodarzy trafił W. Wiercioch. Napastnik Jarmuty był jednak na spalonym. Z tego samego powodu arbiter nie uznał gola dla Szaflar, autorstwa Lubelskiego z 39 minuty.
Żadnych wątpliwości nie było w 62 min, przy wyrównującym trafieniu Gałdyna. Kapitan Szaflar pod linii bocznej wrzucił piłkę za kołnierz bramkarzowi Jarmuty. Kolejne minuty to przede wszystkim twarda, często na pograniczu faulu, gra głównie w środkowej strefie boiska. Arbiter temperował zawodników kolejnymi kartkami. Łącznie pokazał ich w meczu 11.
Sytuacji bramkowych w końcówce było już niewiele. Najbliżej tego przy przechylić szalę zwycięstwa na stronę Jarmuty był w 84 min Czubiak, który potężnie uderzył z rzutu wolnego, ale refleksem popisał się Zhuk
- Wynik myślę sprawiedliwy. Szanujemy punkt na ciężkim terenie. Wiedzieliśmy, że zawodnicy gospodarzy nie odstawią nogi, my też nie. W dodatku trudne warunki na boisku powodowały, że momentami było niebezpiecznie. Dlatego najważniejsze, że wszyscy są zdrowi - przyznał jeden z dwójki trenerów Jarmuty, Grzegorz Borucki.
- Zgodzę się, że z przebiegu gry podział punktów jest sprawiedliwy. Pierwsza połowa dla gości, druga dla nas. Jak się gra u siebie to remis zawsze pozostawia niedosyt, ale my również doceniamy ten punkt i dedykujemy go Dawiowi Kurandzie, naszemu koledze z zespołu, któremu właśnie urodził się syn – powiedział trener LKS Szaflary, Michał Kantor.
Babia Góra Lipnica Wielka – Jordan Jordanów 4:0 (1:0)
Bramki: 1:0 T. Lach 23, 2:0 Szczerba 63, 3:0 Kłosowski 70, 4:0 Szczerba 77.
Babia Góra: Kobroń – P. Lach, Urban (76 Bielański), Szymusiak (84 S. Skoczyk), Kucek (74 Wontorczyk) – Kusper ŻK, Kłosowski, Szczerba (82 Machajda), Kudzia, T. Lach (70 Stopka) – G. Skoczyk.
Jordan: Sum – Pietrzak ŻK, Ryś (76 Hodana), Brzana (68 Hanusiak ŻK), Kołodziejczyk, Jochymek – Szklany, Ferek, Tyrpa (76 Kulak), Kowalcze ŻK – Madziała.
Sędziował: Mateusz Misiura z Limanowej. Widzów: 300
Bohaterem meczu był Szczerba, który miał udział przy wszystkich bramkach. To po jego uderzeniu z 23 minuty bramkarz gospodarzy odbił piłkę przed siebie i T. Lach popisał się skuteczną dobitką. W 63 min po szybko rozegranym rzucie wolny, Kucek po rajdzie lewą stroną dograł na 10 metr do Szczerby, który przymierzył z 10 metrów. W 70 min Szczerba przeprowadził akcję prawą stroną, zagrał piłkę na dalszy słupek wzdłuż bramki, gdzie Kłosowski z 5 metrów dopełnił formalności. W 77 min Szczerba ustalił wynik spotkania, po akcji i podaniu od Kłosowskiego.
- Przyznam, że spodziewałem się dużo trudniejszego meczu. Powiem tylko tyle, że przed meczem remis wziął bym w ciemno. Tymczasem poza pierwszymi 15 minutami drugiej połowy, gdzie daliśmy się zepchnąć do defensywy, dominowaliśmy w tym meczu. Kluczowy w moim odczuciu był gol na 2:0, który ostudził zapędy rywala. Gratuluje mojej drużynie – ocenił trener Babiej Góry, Grzegorz Szczepaniec.
- Na pewno byliśmy dzisiaj słabsi i przegraliśmy zasłużenie. Inna sprawa, że różnie ten mecz się mógł potoczyć, gdybyśmy to my pierwsi wykorzystali szansę. Potem błąd bramkarza kosztował nas utratę bramki. Na drugą połowę wyszliśmy zmobilizowani, znów mieliśmy okazję, znów ją zmarnowaliśmy i po chwili straciliśmy gola numer dwa, po którym uszło z nas powietrze – przyznał trener Jordana, Jakub Jeziorski.