Po serii dobrych meczów w rozgrywkach grupy wschodniej 4 ligi, w 10 kolejce słabszy mecz przytrafił się Wierchom Rabka, które na swoim boisku uległy 1:2 Wolanii Wola Rzędzińska. We znaki rabczanom dał się brak ich lidera Tomasza Ciećko, którego zatrzymały sprawy osobiste. Z kolei piłkarze Lubania Maniowy wygrali czwarty mecz z rzędu. Tym razem w Niecieczy, pokonali rezerwę pierwszoligowej Termalicii, w składzie której zagrało aż 8 zawodników z szerokiego składu pierwszej drużyny.
Wierchy Rabka – Wolania Wola Rzędzińska 1:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Bardziej 41, 1:1 Pazurkewicz 58, 1:2 Miniorczyk 90.
Wierchy: Styrczula – Luberda, Jędrzejowski, Zenon, Matysiak (46 Jurzec) – Misiura (65 Olszanicki), Masłowski (46 Dudzik ŻK), Świerzbiński, Czubin ŻK , Kościelniak – Pazurkiewicz.
Wolania: Boruch – Bardziej, Fryś, Mróz, Tadel – Szosta, Michoń, Hebda (60 Adamowski), Turek, Miniorczyk – Nowak.
Sędziował: Konrad Kolak z Nowego Sącza.
Najważniejsza akcja pierwszej, w miarę wyrównane połowy, miała miejsce w 41 min. Wtedy po kontrataku gości Bardziej na prawej stronie wygrał pojedynek biegowy z Matysiakiem, wbiegł w pole karne, uderzył mocno i piłka po rękach interweniującego Styrczuli wpadła tuż pod poprzeczkę bramki gospodarzy. Chwilę przed i zaraz po to Wierchy miały bramkową okazję. W 40 min po dośrodkowaniu Luberdy, w dobrej sytuacji główkował Kościelniak, ale chybił. Z kolei w 42 min rabczanie mieli rzut karny. Intencję wykonującego „jedenastkę” Świerzbińskiego wyczuł jednak golkiper Wolanii i na przerwę to Wolania schodziła z jednobramkowym prowadzeniem.
Co nie udało się gospodarzom w końcówce pierwszej połowy, udało się na początku drugiej. W 58 min na lewej stronie boiska Jurzec z autu uruchomił Kościelniaka, ten wzdłuż linii końcowej przedarł się pod bramkę Wolanii, dograł na 5 metr gdzie Pazurkiewicz pod naciskiem obrońców rywala zdołał trącić piłkę i ta wpadła do siatki.
Kolejne minuty wyrównane. Gra toczyła się na ogół w strefie środkowej. Z obu stron brakowało dogodnych do zdobycia gola okazji. I kiedy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, w 89 min prosty błąd przytrafił się Luberdzie, po którego stracie piłki, wygraną przyjezdnym zapewnił Miniorczyk.
- Pewnie najsprawiedliwszym wynikiem byłby remis, ale to nie zmiania faktu, że zagraliśmy bardzo słabe spotkanie. Dużo było w naszych poczynaniach nerwowości i niedokładności. W dodatku przeciwnik wykorzystał nasze błędy. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale faktem jest że 3 naszych zawodników grało ze stanem podgorączkowym co na pewno miało wpływ na ich dyspozycje – powiedział po meczu trener Wierchów, Marcin Zubek
Termalica Nieciecza – Lubań Maniowy 0:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Kurowski 44, 0:2 Augustyn 53.
Lubań: Świerad - Górecki, D. Firek, Augustyn – P Duda (78 M. Sikora), Antolak, Noworolnik (58 Rzymowski), M. Firek (70 Sydorczuk) - Pluta (46 Jandura)– Da Silva, Kurowski (55 Kasperczyk).
W 44 min po dalekim wykopie spod własnej bramki, piłka dotarła do Kurowskiego, który był górą w pojedynku sam na sam z bramkarzem gospodarzy. W 53 min po rzucie rożnym, do bramki niecieczan trafił Augustyn.
- Wygrać z takim rywalem, w dodatku na jego boisku to na pewno fajna sprawa i spore osiągnięcie. Nic jednak nie wzięło się z przypadku. Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie jak zespół. Byliśmy odpowiednio skoncentrowani i zdyscyplinowani. Jeżeli tak będziemy grać, to każde kolejne wyzwanie będzie możliwe do zrealizowania. Teraz już zapominamy o tym spotkaniu i myślami jesteśmy już przy meczu z Wierchami – ocenił trener Lubania, Grzegorz Hajnos.