Piłkarze Lubania wyjazdowym remisem 1:1 nad Popradem Rytro zakończyli rudę jesienną w rozgrywkach grupy wschodniej 4 ligi. Nie doszedł – z powodu fatalnych warunków atmosferycznych - do skutku mecz Watry Białki Tatrzańskiej z Barciczanką Barcice.
Poprad Rytro – Lubań Maniowy 1:1 (0:1)
Bramka dla Lubania: Da Silva 18 z karnego.
Lubań: Świerad – Rzymowski, Jandura, Augustyn – Noworolnik, Antolak, Da Silva, Sidorczuk, Pluta (60 M. Sikora) – Kurowski (70 D. Firek), Kasperczyk.
Lubań w 18 min objął prowadzenie. Po faulu na Kasperczyku rzut karny wykorzystał Da Silva. Kiedy w 35 min jeden z zawodników Popradu Rytro wyleciał z boiska za czerwoną kartkę, wydawało się, że jedyną niewiadomą w kolejnych fragmentach tego meczu są rozmiary zwycięstwa maniowian.
Tymczasem Lubań o mało tego meczu … nie przegrał. Gospodarze w drugiej połowie wyprowadzili praktyczne dwa kontrataki. Pierwszy zakończył się rzutem karnym, ale Świerad wyczuł intencję strzelca, ale chwilę potem – już z akcji – Lubań gola stracił.
- Oczywiście, że jestem rozczarowany wynikiem. Mieliśmy swoje problemy przed tym meczem. Kontuzje, kartki sprawiły, że nas wyjściowy skład odbiegał od optymalnego, ale to nas nie tłumaczy. W całym meczu mieliśmy olbrzymią przewagę w posiadaniu piłki. Gospodarze mądrze jednak się bronili. Ograniczyli się do defensywy. W drugiej połowie praktycznie nie schodziliśmy z połowy przeciwnika. Marnowaliśmy jednak dobre okazje, obijaliśmy słupki i … nadzialiśmy się na dwa kontrataki – przyznał po meczu trener Lubania, Grzegorz Hajnos.