Dwa zwycięstwa, remis i porażka to bilans sobotnich spotkań 1 kolejki rozgrywek ligi okręgowej z udziałem naszych drużyn.
Doskonale sezon zaczęli gracze Huraganu Waksmund, którzy w Limanowej pokonali 4:1 Turbacz Mszana Dolna. Wyśmienitą dyspozycję strzelecką zaprezentował Szymon Kolasa, który w 25 minut ustrzelił klasycznego hat-tricka. Czwartego gola dla waksmundzian zdobył Brazylijczyk Niverton.
- Weszliśmy w mecz najlepiej jak mogliśmy. Szybko strzelona bramka bardzo nam pomogła. W pierwszej połowie drużyna kontrolowała mecz. Super radziliśmy sobie w ataku pozycyjnym. Gra wyglądała tak jakbym sobie tego życzył. Widać, że chłopaki rozumieją i co najważniejsze stosują się do zadań nakreślonych przed meczem. Na drugą połowę według mnie wkradło się niepotrzebne rozluźnienie, co spowodowało stratę bramki już w pierwszej akcji drugiej połowy. 100 procentowe sytuacje mieli jeszcze Kolasa i Wójciak, ale wynik nie uległ zmianie. Jestem zadowolony gry i zaangażowania całego zespołu , chociaż mamy jeszcze parę mankamentów, nad którymi na pewno będziemy pracować szczególnie jeśli chodzi i fazę obrony – podsumował szkoleniowiec Huraganu, Radosław Antolak.
Pewne zwycięstwo na swoim boisku odnieśli gracze z Szaflar, którzy 4:1 pokonali Laskovię Laskowa. Gospodarze mieli w tym meczu aż trzy rzuty karne. Dwa wykorzystali. Okazały debiut w szeregach gospodarzy zaliczył Mirosław Szymkowiak. 33 krotny reprezentant Polski, otworzył wynik meczu, kapitalnym uderzeniem bezpośrednio z rzutu wolnego.
- Oczywiście wygrana cieszy, ale patrząc na ilość sytuacji , powinniśmy w tym meczu zdobyć co najmniej drugie tyle goli. Zrobiliśmy swoje. Nie ma co jednak długo rozpamiętywać tego meczu. Za tydzień czeka nas kolejne – stwierdził trener Szaflar, Michał Kantor.
Olbrzymi niedosyt w Szczawnicy, gdzie gospodarze po 25 minutach prowadzili z Wisłą Pasierbiec 3:0, by ostatecznie zremisować 3:3
- Po strzeleniu trzeciej bramki przestaliśmy grać. Mimo słabej gry, mieliśmy jednak kolejne okazje. Zmarnowaliśmy co najmniej 5 bardzo dobrych sytuacji bramkowych. Wychodzę z złożenia, że lepiej takie spotkanie zagrać teraz, niż w dalszej części sezonu. Mamy tydzień czasu na to aby wyciągnąć wnioski przed kolejnym spotkaniem – ocenił trener Jarmuty, Jacek Pietrzak.
Mocno sfrustrowani z Zalesia wrócili piłkarze Wiatru Ludźmierz. Beniaminek przegrał z gospodarzami 1:2, trącą decydującą bramkę w doliczonym czasie gry. Trener Wojciech Siuta nie krył zdenerwowania po tym spotkaniu.
- To była tragedia. Ręce opadają. Piłkarsko byliśmy dwie klasy lepszym zespołem. Odbiliśmy się jednak od ściany. Gospodarze kopali tylko piłkę do przodu. My staraliśmy się kreować grę, kontrolować. Co z tego skoro przeszkadzali nam w tym sędziowie. Każda stykowa sytuacja była odgwizdywana przeciwko nam. Kluczowa była sytuacja drugiej połowy. Przy wyniku 1:1 gracz gospodarzy, który miał już na koncie żółtą kartkę, zatrzymał piłę ręką. Ewidentna należała mu się druga żółta kartka. Reakcji sędziego jednak nie było. Komedia!. Wszystkiego się odechciewa po takim meczu. Trzeba coś z tym zrobić, bo to zabija w tych młodych chłopakach chęć do gry w piłkę – grzmiał szkoleniowiec Wiatru.