W meczu 6 kolejki spotkań IV ligi piłkarze Wierchów Rabka wygrali na własnym stadionie 3:1 z Glinikiem Gorlice. Z kolei piłkarze Lubania wciąż nie potrafią ustabilizować swojej gry, do przerwy prowadzili w Barcicach z Barciczanką 3:1, by koniec końców zremisować to starcie 3:3.
Wierchy Rabka – Glinik Gorlice 3:1 (1:1)
1:0 Krzyżak 36, 1:1 Gogola 43, 2:1 Pazurkiewicz 56, 3:1 Pazurkiewicz 81 z karnego.
Wierchy: Zhuk – Kościelniak (77 Lutsenko), Jeziorski, M. Dudek, Misiura (60 Witek) – Florek (66 Rzadkosz), Krzyżak (72 Kęska), Dara, Sobek (70 Wójcik) – Czubin, Pazurkiewicz
Glinik: Harwat – Martuszewski (72 Mituś), Rząca, Dąbrowski (66 Ostrowski), Drąg – Stój (66 Buś), Śliwa (66 Matuszyk), Gogola (88 Gryboś), Świechowski, Kuliga, Gazda.
Sędziował: Marcin Fila z Wadowic. Żółte kartki: Dara – Drąg. Czerwona kartka: Dara 68, za drugą żółtą.
To goście pierwsi stworzyli sobie sytuację na otwarcie wyniku. Miał ją w 5 minucie Dąbrowski, ale z 5 metrów trafił prosto w Zhuka. Mniej więcej po 20 minutach gry ożywili się gospodarze. Najpierw Sobek w dogodnej sytuacji chciał jeszcze dograć do partnera, ale na drodze stanął jeden z zawodników Glinika. Po chwili podanie Krzyżaka trafiło do Pazurkiewicza, ale ten oddał zbyt lekki strzał i Harwat nie miał problemów z interwencją. W 30 minucie odważnie z rzutu wolnego uderzał z kolei gracz Glinika Drąg. Piłka po koźle sprawiła duże problemy Zhukowi, ale ostatecznie padła jego łupem. W 36 minucie gospodarze objęli prowadzenie. Czubin z prawej strony zagrał przed bramkę Glinika, a tam wbiegający w „szesnastkę” Krzyża, trafił w tzw. krótki róg. Riposta gości była szybka. W 43 minucie kapitalnie z dystansu trafił Gogola. Piłka zanim wpadła do bramki, odbiła się jeszcze od poprzeczki.
Pierwsza, tak naprawdę konkretna akcja gospodarzy po przerwie, dała im drugiego gola. Po akcji i zagraniu z prawej strony Florka, uderzył Pazurkiewicz i piłka po odbiciu się jeszcze od słupka, wpadła do bramki Glinika. Od 66 minuty gospodarzom przyszło grać w osłabieniu po tym jak z boiska za dwie żółte kartki wyleciał Mateusz Dara. W 70 minucie Wierchom dopisało szczęście, po tym jak kolejna „bomba” z dystansu Gogoli zatrzymała się na poprzeczce. Mimo liczebnego osłabienia, gospodarze w 81 minucie podwyższyli prowadzenie. Po zagraniu ręką jednego z zawodników Glinika we własnym polu karnym, Pazurkiewicz wykorzystał rzut karny. W 84 minucie kontuzji, która uniemożliwiła dalszą grę nabawił się Kacper Kęska, a że limit zmian Wierchy już wykorzystały to gospodarze mecz kończyć musieli w dziewięciu.
Wynik już jednak się nie zmienił.
****Barciczanka Barcice – Lubań Maniowy 3:3 (1:3)
Bramki dla Lubania: Quintanilha 11, Skydan 30, 32.
Lubań: Sikora – Bałos, Zaika, Hajdara (46 Chlipała) – Magdziarczyk (87 Majerski), Mańko, Jandura, P. Duda, D. Duda (80 Bryja) – Skydan (75 Kasperczyk), Quintanilla.
Prowadzenie Lubań objął prowadzenie w 11 minucie po akcji i precyzyjnym strzale z dystansu Robsona Quintanilhy. Parę chwil potem wyrównał doświadczony Maciej Korzym, ale potem w odstępie dwóch minut do bramki gospodarzy trafił w swoim stylu Rusłan Skydan.
Druga połowa zaczęła się od dwóch kolejnych bramkowych okazji, zmarnowanych jednak tym razem przez Skydana i Quintanillhe. To srodze się zemściło i w kolejnych fragmentach spotkania, Barciczanka odrobiła straty.
– Na pewno niedosyt i to duży. Powinniśmy ten mecz „zamknąć” czwartym golem i gospodarze już by się nie podnieśli. A tak, niewykorzystanymi sytuacjami ich napędzaliśmy. Szkoda, bo żal mi przede wszystkim chłopaków, których ten mecz kosztował bardzo dużo zdrowia. Gdzieś szczęście nas opuściło, ale mam nadzieję że z czasem znów się do nas uśmiechnie, bo bardzo ciężko na to pracujemy – ocenił trener Lubania, Paweł Batkiewicz