W 2010 roku Rafał Sonik, jako pierwszy rajdowiec spoza Ameryki Południowej wygrał Rajd Brazylii w klasie quadów i zapewnił sobie Puchar Świata FIM. Trzy lata później pech sprawił, że na półmetku spadł poza podium, ale to wystarczyło by ponownie zapewnić sobie trofeum. W tym roku krakowianin przystępuje do rywalizacji z tym samym celem – zdobyć puchar. Po raz trzeci.
Dos Sertoes nazywany jest od lat „Małym Dakarem”. Wszystko dlatego, że rywalizacja trwa tu zazwyczaj 10 dni bez przerwy i nie raz bywa równie wymagająca, jak legendarny rajd. W tym roku organizatorzy skrócili co prawda zawody do siedmiu dni, ale to nie oznacza, że będzie łatwiej. – Miejscowi zawodnicy podchodzą do tej rywalizacji zerojedynkowo – wygram rajd lub przegram rajd. Dla mnie to tylko cel pośredni, bo tym najważniejszym jest Puchar Świata. Jeśli etapy będą długie i będzie szansa, żeby zmęczyć rywali, to myślę, że będzie dobrze – mówi przed startem Rafał Sonik.
Kapitan Poland National Team, który będzie jedynym reprezentantem naszego kraju w Rajdzie Brazylii, nie zamierza jednak odpuszczać, a swoje mocne strony odnajduje w przebytych już tysiącach kilometrów oesowych na całym świecie. – Jeśli zaczęło się tak fantastycznie, że w swoim pierwszym starcie w Dos Sertoes zająłem pierwsze miejsce, to może potrzebne były kolejne cztery lata, by wrócić tu z zapasem wiedzy, doświadczenia i pokory. W naszym sporcie są to najważniejsze elementy. Myślę, że w najbliższych dniach przekonam się, czy będę walczyć tutaj o zwycięstwo, czy „tylko” o punkty do klasyfikacji Pucharu Świata.
RAJD BRAZYLII: ZASKOCZENIE NA PROLOGU, SONIK W ŚCISŁEJ CZOŁÓWCE
Tegoroczny rajd Dos Sertoes w Brazylii rozpoczął się od niespodzianki. Podczas piątkowej odprawy zawodnicy dowiedzieli się, że prolog nie zostanie przeprowadzony na torze motocrossowym w centrum miasta Goiania, jak to miało miejsce w poprzednich latach, ale w terenie, jako zwyczajny odcinek nawigacyjny. Rafał Sonik pojechał bardzo pewnie, uzyskując trzeci czas.
Rajdowcy mieli do pokonania niespełna 11-kilometrowy odcinek specjalny o bardzo zmiennej nawierzchni, gdzie nie trudno było o błąd. – Czułem się trochę, jak na normalnym oesie i dzięki temu wiedziałem, że nie mogę zrobić nic nierozważnego. Buzuje w nas ogromna ilość adrenaliny, a to byłoby zupełnie śmieszne skończyć rajd na prologu – mówił na mecie Rafał Sonik.
Kapitan Poland National Team uzyskał trzeci czas, tracąc do Marcelo Medeirosa zaledwie 23 sekundy. Rezultat przyjął z zadowoleniem, ale przyznał, że spodziewał się jeszcze mniejszych różnic czasowych. – W jednym miejscu popełniłem błąd i straciłem kilka sekund. Po przejeździe przez rzekę, zamiast na drogę skierowałem się śladami Roberta Nahasa prosto w pole. Musiałem ostrożnie zrobić pętlę i lawirując nad skarpą wrócić na trasę. Tym nie należy się jednak przejmować, bo prolog nie decyduje o całym rajdzie, a ja mam idealne miejsce do startu w pierwszym etapie. Ruszam jako trzeci.
Szybsi od Polaka na sobotnim prologu byli dwaj jego najwięksi rywale: Marcelo Medeiros i Robert Nahas. – Od razu widać, że chłopaki marzą o wyniku z poprzedniego roku – śmiał się Sonik, komentując agresywną jazdę Brazylijczyków na trasie. – Moim zdaniem będą się nawzajem bardzo mocno motywować. Trzeba jednak uważać, żeby nie wpaść w niebezpieczny wir. Rajdy nawigacyjne to ostre ściganie, ale najważniejsza w nich jest sztuka powstrzymywania się od jazdy na „maksa”. Będę więc jechać tak, żeby nie było miejsca na popełnienie błędu.
Poza ogromną chęcią zwycięstwa i ambicją rywali, które w rajdach cross-country często mogą sprowadzić na manowce, Rafał Sonik dostrzega swoją szansę w jeszcze jednym „słabości” Brazylijczyków: – Lokalni zawodnicy doskonale znają ten teren, ale są równocześnie emocjonalni. To prawdziwi południowcy i właśnie na ich wrodzonej, gorącej krwi chcę częściowo oprzeć swoją strategię na ten rajd. Będę wywierać presję, a już w niedzielę sytuacja jest ku temu wymarzona – zakończył lider klasyfikacji Pucharu Świata FIM.
Wyniki prologu:
1. Marcelo Medeiros (BRA) 7.02
2. Robert Nahas (BRA) + 0.14
3. Rafał Sonik (POL) + 0.27
RAJD BRAZYLII: ZACIĘTA WALKA, „WIBRUJĄCY SUPERSONIK” NA PROWADZENIU
24.08.2014
Po sobotniej rozgrzewce, w niedzielę na rajdzie Dos Sertoes przyszedł czas na prawdziwe ściganie. Na 155-kilomterowym odcinku specjalnym czołowa trójka quadowców walczyła o każdą sekundę i na mecie nie dzieliła ich nawet różnica minuty. Minimalnie szybszy od rywali okazał się Rafał Sonik, który objął również prowadzenie w klasyfikacji rajdu.
Rajd Brazylii przez lata przyzwyczaił uczestników do długich i niezwykle wymagających odcinków specjalnych. W tym roku organizatorzy postanowili dać rajdowcom czas na „rozkręcenie” i pierwszego dnia ścigania zafundowali im szybki etap o łącznej długości 216 km. Choć Rafał Sonik zawsze podkreśla, że lepiej czuje się na technicznych, górskich trasach udowodnił, iż w żadnym terenie nie ma sobie równych.
- To był dobry odcinek, bez większych zmartwień – mówił uśmiechnięty quadowiec zaraz po zdjęciu kasku na mecie w Caldas Novas. Przyznał jednak, że nie obyło się bez małych przygód: – Moje tylne koła na przemian wibrowały i uspokajały się, więc kiedy skakałem przy dużych prędkościach, to quad wpadał w takie drgania, jakby leciał z wygiętą lub złamaną ośką.
Jedyny Polak, startujący w Dos Sertoes miał jednak powody do zadowolenia, bo nie tylko zrealizował swoją plan, ale również okazał się najszybszym quadowcem. – Dziś przyjąłem taktykę bezpiecznego tempa z minimalnym ryzykiem. Chciałem przyzwyczajać się do cięższego quada niż Yamaha 450, którym ostatnio ścigałem się na Sardynii i zupełnie innych warunków do jazdy. Tutaj miejscami mamy bardzo szybkie odcinki, na których oddajemy skoki nie tylko do góry, ale i na boki. Jechałem bardzo ostrożnie, bo tak zawsze trzeba jechać pierwszy etap. Myślałem tylko, żeby nie za dużo stracić, więc skoro udało mi się wygrać, to tym bardziej się cieszę. To doskonała zaliczka na kolejne dni.
Rafał Sonik nie chciał jednak mówić o próbie powtórzenia zeszłorocznego wyniku, kiedy do momentu pechowej awarii seryjnie wygrywał kolejne etapy Dos Sertoes. – W ubiegłym roku wystartowałem w Rajdzie Brazylii trochę „na wariata”. Jechałem bardzo szybko, wygrywałem kolejne odcinki. Kiedy wspominam te zmagania, dochodzę do wniosku, że to było jednak trochę za szybko…
Krakowianin po niedzielnym etapie objął również minimalne prowadzenie w klasyfikacji rajdu, z 15-sekundową przewagą nad Marcelo Medeirosem i 43-sekundową nad Robertem Nahasem. Rywalizacja w najbliższych dniach powinna więc nabrać rumieńców. W poniedziałek, w drodze do Catalao zawodnicy pokonają 202 km odcinka specjalnego i 58 km tras dojazdowych.
Wyniki pierszego etapu:
1. Rafał Sonik (POL) 2:05.00
2. Marcelo Medeiros (BRA) + 0.42
3. Robert Nahas (BRA) + 0.56
Klasyfikacja rajdu:
1. Rafał Sonik (POL) 2:12.29
2. Marcelo Medeiros (BRA) + 0.15
3. Robert Nahas (BRA) + 0.43