Zakopiańczycy Michał Kowalski (KW Toruń) i Michał Owca są pierwszymi Polakami, którzy zjechali na nartach z Pico de Orizaba (5640 m n.p.m.), najwyższego wulkanu Ameryki Północnej.
- Na szczyt weszliśmy od północy, przez lodowiec Jamapa drogą Espolon de Oro. Po pierwszej nocy spędzonej w schronie Piedra Grande (4250 m n.p.m.) podeszliśmy aklimatyzacyjnie na wysokość 4900 m n.p.m., gdzie na krawędzi lodowca założyliśmy depozyt z nartami, a następnie zeszliśmy z powrotem do schronu – relacjonuje Michał Kowalski. - Na szczyt wyruszyliśmy 29 listopada o godz. 2 w nocy. Do depozytu dotarliśmy sprawnie, ale podejście z nartami na kopułę szczytową trochę nas wykończyło. Zjazd rozpoczęliśmy dość późno, bo o godz. 11. O tej porze wierzchołek Orizaby zaczynają już spowijać mgły. Niestety, wraz z pogodą pogorszyły się także warunki śniegowe i zjazd po mocno zmrożonym stoku nie należał do najprzyjemniejszych. Ale udało się i to jest najważniejsze. Na wierzchołek Pico de Orizaba wszedł także bez nart Jacek Zięba-Jasiński (KW Zakopane). Wcześniej trójka zakopiańczyków aklimatyzowała się pod wulkanem Iztaccihuatl (5240 m n.p.m.), który próbowała zdobyć najtrudniejszą drogą - Directa al Pecho. Z powodu załamania pogody (burza śnieżna), problemów z odnalezieniem schronu Chalchoapan (który, jak się okazało, został zburzony) oraz kłopotów z aklimatyzacją udało się dotrzeć tylko do wysokości ok. 5000 m n.p.m..
W galerii kilka zdjęć z wyprawy otrzymanych od Michał Kowalskiego
|