START
powrót do strony głównej
     Galeria fotografii
fotografie sportowe
     Terminarz
kalendarium wydarzeń sportowych
     Wyniki
tabele z wynikami zawodów, etc...
Podhale-Sport
Sport UM Zakopane
Sport Bukowina Tatrzańska
Sport UG Czarny Dunajec
Sport UG Poronin
Sport UG Jabłonka
Zakopiańska Liga Biegowa
Sport i zdrowie
EUROPEAN CLIMBING ROUTE
Szkoła Mistrzostwa Sportowego
Sportowcy Podhala
Plebiscyt Najlepszy Sportowiec Podhala
Orlen CUP
Igrzyska STO
Igrzyska lekarskie
ZIMOWE IGRZYSKA POLONIJNE
Olimpiada młodzieży
Igrzyska Olimpijskie Mistrzostwa Świata Igrzyska Europejskie
Tour De Pologne Maratony LANG TEAM
Uniwersjady, MS Juniorów ZIOM
COS Zakopane
Obiekty Sportowe
Rozmaitości
 Kluby sportowe
REDAKCJA
Linki
Zapowiedzi

Dyscypliny
Biathlon
Biegi narciarskie
Dart
Hokej
Kajakarstwo
Konkurencje konne
Koszykówka
Kręgle
Lekkoatletyka
Łyżwiarstwo
Narty
 Piłka nożna
Piłka ręczna
Pływanie
Podnoszenie ciężarów
Rowery
 Siatkówka
Ski-Alpinizm
 Skoki narciar. i kombinacja
Snowboard
Sporty extremalne
Sporty motocyklowe
Sporty pożarnicze
Sporty samochodowe
Sporty samolotowe
 Sporty walki
Strzelectwo
Tenis ziemny i stołowy
Unihokej
Wędkarstwo
Wspinaczka
Żeglarstwo

Partnerzy
    Zakopane       UG Jabłonka
  

     wyniki-skoki


 
Gabinet Terapii
   
   Keti


   Skijumping
  AZS-Zakopane  


TZN Zakopane







KS Pieniny




  mecze na żywo
wyniki na żywo
 

Sportowcy Podhala
Zakopiański „król nart” Stanisław Marusarz
 dodano: 18 Czerwca 2008    (źródło: W. Szatkowski.)

strona: 1/2
1 2 

Dzisiaj  (18 czerwca)obchodzimy 95 rocznicę urodzin  zakopiańskiego " króla nart"  Stanisława Marusarza.
 poniżej przedstawiamy sylwetkę znakomitego skoczka, którą opracował Wojciech Szatkowski.
 Fot ze zbiorów  rodziny Marusarzów, , Dr Tuszyńskiego, Muzeum Tatrzańskiego  oraz J. A. Franaszek



 
Kolejnym miejscem, które odwiedzamy na drodze naszej wędrówki po historii polskich skoków jest Zakopane,a właściwie Małe Żywczańskie. To tu urodził się Stanisław Marusarz. Był synem Heleny i Jana Marusarzów.  Ojciec był gajowym, a matka zajmowała się niewielkim gospodarstwem. Mógł więc tylko  pomarzyć o nartach... Ale marzenia  mają do siebie  to, że często się spełniają i ten młody góralski chłopak został narciarzem. Zaczął uprawianie narciarstwa w wieku 10 lat. Pierwsze narty wykonał z pomocą starszego brata Jana z jesionowego drzewa i drutami przymocował je do butów. Po latach wielu zadawało sobie pytanie: - Na czym polega fenomen Stanisława Marusarza? Niektórzy odpowiadali, że na 30 latach startów i udziale aż w pięciu olimpiadach zimowych. Także na tym, że gdy stawał do kolejnego skoku publiczność na stadionach  w ciszy oczekiwała na skok „Dziadka” i wiadomo było, że skoczy daleko i będzie w czołówce. Mawiał, że w powietrzu skoczek narciarski leci z dużą  szybkością, a przy tym musi wykazać się elegancją lotu i opanowaniem w prowadzeniu nart. Zdaniem Marusarza skoczek musi być przede wszystkim odważny, potem silny, dalej spokojny i obdarzony błyskawicznym refleksem. Inaczej mówiąc musi być prawdziwym chłopem”. A talent i stalowe nogi też się przydadzą. Dzięki nim przeskakał całe swoje życie i  po królewsku zapisał się w historii polskiego narciarstwa.

*  *  *
W roku 1955 jeden z najwybitniejszych skoczków w historii narciarstwa Norweg Birger Ruud, w jednym z wywiadów oświadczył, że Stanisław Marusarz stanowi fenomen zwycięstwa tężyzny fizycznej nad czasem – czterdzieści parę lat życia i ponad dwadzieścia lat na skoczniach świata i wciąż nie utracone miejsce w  światowej czołówce. Dodał, że nie zna podobnego faktu w historii światowego narciarstwa. I chyba rzeczywiście nie ma drugiego narciarza, który przez ponad 30 lat startował i potrafił pokonać o 20 lat  młodszych od siebie młodych skoczków. Stanisława Marusarza nazywano „tatrzańskim orłem”, „królem Krokwi”, „narciarzem 50 – lecia”, ale chyba najtrafniejsze jest określenie „król nart”. Bo jakże inaczej nazwać narciarza, który oddał w ciągu swej kariery około 10 tysięcy skoków narciarskich i, jak obliczono, przeleciał w powietrzu ponad 700 kilometrów. Gdy w fińskim Lahti nauczycielka zapytała dzieci o nazwisko najsłynniejszego Polaka, maluchy chórem odpowiedziały „Marusar”. O sympatii Birgera Ruuda do Marusarza niech świadczy jeszcze jeden fakt, że w sklepie sportowym braci Ruudów w Norwegii, znajdowało się wiele zdjęć przedstawiających najlepszych skoczków z całego świata. Były tam także fotografie Stanisława i Andrzeja Marusarzów oraz Bronisława Czecha..
     Norwegowie piękny  tytuł „króla nart” nadają zwycięzcy narciarskiego maratonu, biegu na 50 kilometrów, najwszechstronniejszemu narciarzowi każdej olimpiady, ale także ludziom szczególnie zasłużonym dla narciarstwa i nart. Takim „królem nart”, albo „królem polskiego narciarstwa” był niewątpliwie Stanisław Marusarz. Lista jego sukcesów na śnieżnych arenach jest tak długa, że nie sposób wymienić wszystkie. Po zakończeniu pięknej kariery stał się bohaterem i wzorcem do naśladowania dla polskiej młodzieży.
  Urodził się 18 czerwca 1913 r. w Zakopanem w góralskiej  rodzinie, jako syn Heleny I Jana.  Związał się ze sportem od 10 roku życia. Wymieńmy najważniejsze sukcesy sportowe naszego bohatera: Stanisław Marusarz był pięciokrotnym uczestnikiem Zimowych Igrzysk  (jako zawodnik w 1932, 1936, 1948, 1952, a w 1956 r. otwierał olimpijski konkurs skoków). Sześciokrotnie w latach 1933 – 1939 uczestniczył w narciarskich mistrzostwach świata FIS, był wicemistrzem  świata w skokach narciarskich z Lahti (1938), rekordzistą świata z Planicy (1935) z wynikiem 95 i 97 m,  zwyciężał na zawodach narciarskich  w Anglii, Jugosławii, Czechosłowacji i w Niemczech. 21 razy stawał na najwyższym podium Mistrzostw Polski w skokach, zjeździe, kombinacji klasycznej i alpejskiej oraz w sztafetach biegowych 4 razy 10 km i 5 razy 10 km. Stanisław Marusarz był także zwycięzcą zawodów o Puchar Tatr, Laureatem Wielkiej Honorowej Nagrody Sportowej (1938), narciarzem 50 – lecia PZN. Uzyskał tytuł najlepszego  sportowca Polski w plebiscycie „Przeglądu Sportowego” w roku 1938 (otrzymał 28 230 pkt.).  Startował na nartach przez ponad 30 lat. Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że nie ma w historii światowego narciarstwa zawodnika, któryby startował aż w pięciu Olimpiadach Zimowych. Gdyby nie wojna miałby ich Stanisław Marusarz aż siedem startów olimpijskich.  To tylko najważniejsze sukcesy – pewne jest, że Stanisław Marusarz za życia stał się legendą polskiego narciarstwa. Uznano jego zasługi i Wielka Krokiew, skocznia której  był wielokrotnym rekordzistą, nosi Jego  imię. To największa pamiątka po Nim. Skocznią o którą tak dbał, że była jego drugim domem...




Z góralskiego rodu
W 1926 r. tuż przed zawodami w skokach na wybiegu Krokwi pojawił się mały, szczupły chłopak w stroju góralskim,  kożuszku i kapeluszu na głowie. Miał zaledwie 13 lat. Chciał jednak startować w zawodach i zmierzyć się z seniorami. Sędziowie z początku nie chcieli go dopuścić do skoków z racji młodego wieku, ale w końcu, po długich namowach -  ulegli. Góralczyk  wystartował i zajął trzecie  miejsce, za Bronkiem Czechem, który skoczył 44 metry  i Gąsienicą Sieczką. Po zakończeniu konkursu uśmiechnięty rozdawał po raz pierwszy w  życiu autografy, a w nagrodę otrzymał to, o czym marzył po nocach – prawdziwe narty skokowe. Niedługo później dostrzegli go działacze klubu SN PTT - Józef Oppenheim i Ignacy Bujak. Okiem znawców ocenili oni postępy  młodego  chłopczyka, poznali też rychło, że ma wielki  talent i zapisali  go do klubu. Zaczęła się kariera sportowa jednego z najlepszych polskich skoczków. O kim mowa? Tym góralczykiem był oczywiście Stanisław Marusarz – późniejszy wicemistrz świata w skokach z  Lahti i legenda skoków narciarskich. Nie był jedynym z rodziny Marusarzy, który  w tym okresie zaczynał swoją sportową karierę. Drugim był jego starszy  brat Jan, świetny biegacz  i kombinator  klasyczny oraz kuzyn „Andre” - Andrzej, doskonały w obydwu  tych konkurencjach. Oprócz  nich na nartach świetnie jeździły dziewczęta z rodziny  Marusarzów – Helena i Maria. Wszyscy oni reprezentowali barwy klubu SN PTT. Stąd w końcu lat  20. zaczęto w Zakopanem mówić o narciarskich „dynastiach” – Marusarzów, Czechów, Motyków, Szostaków, Sieczków. Zakopane zaczynało w  tym okresie żyć nowym życiem – sportem. Stał się on dla tej miejscowości,  jeszcze wtedy uroczej i niedużej wioski, ważną siłą napędową do jej rozwoju. Marusarz rychło stał się chlubą tej miejscowości.

Pierwszy skok
Pierwszy skok decyduje o tym, że młodziutki wtedy Staszek chciał skakać. Coś ciągle ciągnęło go na skocznię. Marusarz oddał skok w wieku kilkunastu lat. Największą skocznią w Zakopanem była wtedy Jaworzynka, którą projektował narciarz i działacz klubu SN PTT, Aleksander Schiele. Tak wspomina Stanisław Marusarz swój pierwszy skok na tej skoczni.

Po skończeniu zawodów Jaworzynka opustoszała. Zostaliśmy sami z kolegami. Niewiele się zastanawiając powziąłem decyzję – spróbuję sił  na skoczni jaworzyńskiej! Narty miałem z sobą. Zacząłem się drapać na rozbieg, który był zbudowany z drzewa na znacznej wysokości. Przypomniały mi się przestrogi ojca, a przed oczami  stanęły wszystkie chyba kaleki, jakie widziałem w życiu,. Wahałem się przez dłuższą chwilę, czy w ogóle skakać. Ale oto doszedł mnie śmiech i drwinki kolegów. Moje postanowienie dojrzało. Na złość kolegom wdrapałem się o dwa metry wyżej i bez namysłu ruszyłem w nieznaną przepaść. Na szczęście moje krótkie i niesmarowane deski  słabo mnie niosły. Traciłem szybkość. Narty rozjeżdżały się na boki, gdyż rowki były krzywo żłobione. Skulony więcej ze strachu niż z potrzeby „stylu” zbliżałem się nieuchronnie do progu. Rany Boskie ! Próg  !!! Wyprężyłem instynktownie ciało i rzuciłem się do przodu niczym w paszczę niedźwiedzia. Pierwsze wrażenie ? Zachłysnąłem się silnym pędem powietrza, zimnego powietrza. Zdawało mi  się, że zleciałem z turni wprost do stawu z lodowatą wodą. Pode mną rozwarła się przepaść stokroć większa, niż mogłem przypuszczać. Strach zabił całą emocję skoku. Nad zeskokiem szarpnąłem nerwowo ciałem. Efekt był taki, że wylądowałem na głowę. Mimo nieprawidłowego lądowania, poczuwszy „grunt pod głową” doznałem uczucia ulgi. Fikając koziołki zsuwałem się po zeskoku w dół. Wykonywałem przy tym rozpaczliwe ruchy starając się zachować prostą linię spadku, aby, znalazłszy się na przechodzącym w poprzek zeskoku mostku, nie stoczyć się do strumyka, co mi się zresztą szczęśliwie udało. Zatrzymałem się u podnóża skoczni przy akompaniamencie głośnych drwin kolegów. Słabe tempo na rozbiegu spowodowało, że mimo wysokiego progu skoczyłem niewiele ponad 10 metrów. Tak wyglądał mój chrzest na zawodniczej skoczni. Nie przejmując się tym niefortunnym początkiem postanowiłem przychodzić częściej na Jaworzynkę.
   Taki był pierwszy skok małego „góralczyka”, jak sam nazywał siebie Marusarz. Skok, który zmienił jego życie. Chciał skakać, nigdy skoczni się nie bał, był odważny, przy tym ambitny i pracowity. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Zaczęły się sukcesy, chociaż sędziowie nie chcieli dopuścić młodego, bo zaledwie 14 – letniego Marusarza do skoku na Wielkiej Krokwi. Ten pierwszy skok na Krokwi oddał 6 lutego 1927 roku. Przebojem wdarł się do koalicji zakopiańskich skoczków. Marusarz zaczynał się liczyć, obok skoczków ze „starej gwardii” takich jak Rozmus, Czech, Sieczka czy Mückenbrunn.


strona: 1/2
1 2 
«« Powrót do listy wiadomości
 Zapisz w schowku     Drukuj     Wyślij znajomemu    4110



 
 
 
 
 
  
  
 

Copyright © MATinternet & Podhale-Sport - ZAKOPANE 1999-2024