Niedzielny mecz pomiędzy tymi drużynami miał zgoła inny przebieg niż wczoraj, mimo że w drużynie MMKS-u zabrakło grających wczoraj Iskrzyckiego i Gaja oraz broniącego bramki Tomasza Rajskiego. Trener MMKS-u włączył do składu kolejnych graczy z młodszego rocznika i Ci odwdzięczyli mu się dobrą grą na całym lodowisku.
W bramce natomiast rewelacyjnie spisywał się Bartłomiej Niesłuchowski - wczorajszy rezerwowy. To spowodowało, że MMKS był dziś równorzędnym partnerem dla doświadczonego oświęcimskiego zespołu. Już w pierwszych kilkudziesięciu sekundach pod obiema bramkami zrobiło się gorąco. Najpierw, a później Puławski byli bliscy pokonania obu bramkarzy. Z kolei w 3 minucie doskonałą okazję na otworzenie wyniku spotkania miał Adamus, lecz Niesłuchowski dalekim wyjazdem zza bramki zażegnał niebezpieczeństwo. Później inicjatywę nad wydarzeniami na lodzie przejęli nowotarżanie, lecz nie udało im się strzelić gola. Minutę po rozpoczęciu drugiej połowy pierwszej tercji wychowanek MMKS-u Michał Zubek, grający w Unii od dwóch sezonów miał przed sobą pustą bramkę, jednak jego strzał zdołał zatrzymać nowotarski bramkarz, który jakimś cudem zdążył wrócić pomiędzy słupki. Po chwili ten sam zawodnik otrzymał doskonałe podanie zza bramki od Adamusa, ale ponownie górą był Niesłuchowski. Swoimi interwencjami nowotarski bramkarz przyprawił też o zawrót głowy zapewne Bernasia i Bucka. Strzelcem pierwszego gola został Valusiak, lecz musiał się sporo napracować, aby krążek trafił do nowotarskiej bramki. Niesłuchowski odbił rakiem jego pierwsze uderzenie, jednak dobitka tego samego gracza była już celna. Druga połowa I tercji toczyła się już pod dyktando Unii, lecz MMKS ani myślał się poddawać i w końcówce tercji Stańczyk został pokonany. Kiedy nowotarżanie grali w przewadze Władysław Bryniczka strzelił mocno spod niebieskiej, ale lot krążka tuż przed bramką zmienił Puławski i „guma” wpadła tuż przy słupku. Zdobyty w 18 minucie gol był zwieńczeniem ogromnie ambitnej postawy całej drużyny I tercji. Niespełna 30 sekund później w podbramkowym zamieszaniu Damian Kapica umieścił krążek po raz drugi w siatce, lecz główny arbiter nie uznał tego trafienia, gdyż dopatrzył się, że krążek został do bramki wepchnięty nogą – Ruchu nogą na pewno nie było przy tej sytuacji – mówił po meczu rozgoryczony Damian Kapica. To samo powtórzył jego trener Jacek Szopiński – Moim zdaniem bramka była zdobyta prawidłowo gdyż krążek odbił się od łyżwy i była to czysta bramka. W początkowych minutach drugiej tercji, gdy MMKS grał z przewagą 1 gracza Damian wyszedł sam na sam, lecz nie udało mu się wykończyć tej akcji i Stańczyk bez problemu złapał krążek. MMKS mógł prowadzić po tej sytuacji 3:1 (gdyby sędzia uznał bramkę z końcówki I tercji), a tymczasem to Unia w 24 minucie wyszła na prowadzenie za sprawą gola Gryca, który wykorzystał dokładne nagranie zza bramki od Bernasia. Gol został zdobyty w liczebnej przewadze. W 27 minucie po strzale Szewczyka w szeregach Unii zapanowała niepewność, czy aby krążek na pewno nie przekroczył czerwonej linii między słupkami nowotarskiej bramki - Gola na pewno nie było, miałem krążek w łapaczce na linii bramkowej - powiedział później bramkarz MMKS-u. Taką decyzję podjął również główny arbiter spotkania. Jednak kilkadziesiąt sekund później nie było już żadnych wątpliwości i Unia odskoczyła na dwie bramki. Adamus podał dokładnie do nadjeżdżającego z drugiej strony Gryca, ten dołożył tylko łopatkę kija i krążek wpadł do siatki. W połowie II tercji przed szansą stanął Leśniowski, lecz jego strzał był za słaby, aby zaskoczyć Stańczyka. Trzy minuty później przed swoją szansą stanął Bucek, jednak jego strzał zdołał obronić niezawodny dziś Niesłuchowski. W 36 minucie po trafieniu Adamusa MMKS przegrywał już 4:1. Równo z syreną kończącą II tercję strzałem w poprzeczkę nowotarskiej bramki popisał się jeszcze Zubek. W III tercji znowu do głosu doszedł Nowy Targ już 2 minuty po rozpoczęciu gry nowotarżanie grali przez blisko 30 sek. w podwójnej przewadze. Z tej przewagi nic nie wyszło jednak. Później oba zespoły miały po pare wybornych sytuacji, lecz to MMKS zakończył to spotkanie golem w 57 minucie, kiedy to po solowej akcji Damiana Kapicy krążek został ulokowany w górnym rogu bramki. Tym samym Unia wygrywa po raz drugi z MMKS-em Nowy Targ, lecz dziś już jej przewaga nie była taka widoczna i można tylko gdybać, co by było wczoraj gdyby w bramce młodych „Szarotek” stał broniący dziś prawie wszystko Bartek Niesłuchowski, który po meczu wcale nie uważał się za bohatera spotkania – Wstydu swoją grą dziś nie przynieśliśmy, a przede wszystkim pokazaliśmy prawdziwy góralski charakter. Mecz był bardzo zacięty przez całe 60 minut. Akcje pod jedną i drugą bramką zmieniały się w mgnieniu oka. Kto nie zdecydował się dziś na przyjście na mecz ten niech żałuje. Po wczorajszym słabym meczu, rozegraliśmy dziś jedno z lepszych spotkań w tym sezonie, mimo że w tym meczu zagrało 3 graczy z Juniora Młodszego, którzy we wczorajszym meczu nie wystąpili, lecz godnie zastąpili starszych kolegów, którzy z różnych przyczyn nie mogli dziś wystąpić. Co do mojej gry jestem z siebie zadowolony, lecz główna to zasługa kolegów z drużyny, którzy mi pomagali i nie raz ratowali z niejednej opresji – chwalił kolegów nowotarski bramkarz. Trener MMKS-u Podhala Nowy Targ Jacek Szopiński – Mecz zdecydowanie lepszy od wczorajszego. Cały mecz zagraliśmy konsekwentnie taktycznie, zagęściliśmy strefę środkową i przeciwnik miał problemy z jej sforsowaniem. Udawało się mu to głównie, gdy graliśmy w osłabieniu. Dość dobrze spisywał się Niesłuchowski, trzeba przyznać, że zabronił bardzo dobrze w tym meczu a my wyprowadzaliśmy groźne kontry. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy ten mecz wygrać, kiedy to przy stanie 1:1 zdobyliśmy 2 gola, którego sędzia nie uznał. Pod względem taktycznym zagraliśmy bardzo dobrze, bo gdybyśmy się otworzyli, i stracili koncepcję tak jak wczoraj w III tercji to wynik byłby podobny a tak to zagraliśmy mimo bardzo osłabionego składu dobry mecz i wstydu nie przynieśliśmy. Pozytywnym akcentem tego spotkania jest też to, że następna grupa młodych zawodników(Kos, Michalski, Wcisło, Mrugała) wchodzi na wyższy poziom i ogrywa się. Musi uczyć się grać na tym wyższym poziomie a samo to, że dziś grało 10 graczy z Juniora Młodszego i grali równorzędny mecz to można być umiarkowanie zadowolonym. Szkoda tylko, że nie udało się nam wygrać z Unią, co bardzo chcieliśmy uczynić, ale I drużyna Podhala jest zdziesiątkowana przez choroby i musieliśmy im oddać wiodących tutaj zawodników, ale otwiera się wtedy szansa dla tych młodszych.
MMKS Podhale Nowy Targ – Unia Oświęcim 2:4 (1:1, 0:3, 1:0) 0:1 – Valusiak – Modrzejewski 13:36 1:1 – Puławski – W. Bryniczka – Kapica 17:12 5/4 1:2 – Gryc – Bernaś 23:56 4/5 1:3 – Gryc – Adamus 27:15 1:4 – Adamus – Gryc – Zubek 35:37 2:4 – Kapica 55:41
Kary: 12 min. – 20 min. (w tym 10 min. Modrzejewskiego) Strzały: 23:40 (I t. 7:15 ; II t. 5:20 ; III t. 11:5) Sędziowali: Molenda – Matlakiewicz – P. Radzik
MMKS Podhale: Niesłuchowski – Szumal – Piekarz, Wróbel – W. Bryniczka, Marek – Cecuła; Steliga – Leśniowski – Hajnos, Michalski – Puławski – Kapica, R. Mrugała – Woźniak –Kos i K. Wcisło od III tercji. Trener Jacek Szopiński.
Unia: Stańczyk; Talaga – Krzemień, Połącarz – Kubrak, Kasperczyk – Obstarczyk; Buček – Horny – Twardy, Modrzejewski – Szewczyk – Valusiak, Adamus – Gryc – Zubek, Bernaś. Trener
|