Justyna Kowalczyk nie zwalnia tempa do samego końca. Podczas gdy większość biegaczek od dawna odpoczywa po trudach sezonu, ona startowała w cyklu Sprint Tour w Rosji, gdzie organizatorzy przygotowali nietypowe konkurencje pełne wrażeń. Oczywiście nie zostawiła rywalkom złudzeń i triumfowała, wygrywając po drodze trzy etapy, za każdym razem będąc na podium.
Pierwsze zawody cyklu to bieg sprinterski pod górę w Jekaterynburgu. W nim Justyna Kowalczyk zameldowała się na mecie jako trzecia. Polkę wyprzedziły Rosjanka Valentina Novikova i Włoszka Gaja Vuerich.
W kolejnym dniu zawodów nasza reprezentantka zdecydowała, że najwyższa pora włączyć piąty bieg i odjechała rywalkom. Tak zostało już do końca zmagań Sprint Tour. W Jugorsku wygrała bieg eliminacyjny na 3,5 km (w którym po każdym okrążeniu odpadała najsłabsza zawodniczka). Tuż za Polką znalazły się Rosjanki Valentina Novikova i Polina Medvedeva.
Na ostatnie biegi biegaczki przeniosły się do Chanty-Mansyjska, w którym kilka tygodni temu rozgrywano finał biatlonowego Pucharu Świata. W Niedzielę Wielkanocną miały się odbyć dwie konkurencje – poranny sprint stylem klasycznym i wieczorny bieg na dochodzenie pod górę.
Oba biegi wygrała ponownie najlepsza zawodniczka tegorocznych zmagań w Pucharze Świata, Justyna Kowalczyk. W porannym biegu wyprzedziła po raz kolejny Polinę Medvedevą i Valentinę Novikovą. Do ostatniego etapu o długości 2,6 km Polka ruszyła jako pierwsza i nie dała sobie odebrać zwycięstwa w całym cyklu. Druga na metę wbiegła Novikova, a trzecia Elena Turysheva.
Tym samym Justyna Kowalczyk do Kryształowych Kul i medali olimpijskich dołożyła na koniec zwycięstwo w Sprint Tour, będące wisienką na torcie, w dodatku bardzo cenną finansowo. Były to już ostatnie zawody w tym sezonie, teraz nasza biegaczka będzie odpoczywać w sanatorium na Kamczatce i regenerować siły przed kolejnym sezonem. Do Polski wróci pod koniec kwietnia.
|