Supergigant kobiet ukończyła tylko jedna Polka, Karolina Chrapek. Jej koleżanka z kadry Agnieszka Gąsienica Daniel jechała dobrze, ale wypadła z trasy. Trener Jan Bisaga liczy jednak, że w kolejnych startach będzie coraz lepiej, bo w miarę upływu czasu dziewczyny przyzwyczają się do bardzo trudnych tras w Ga-Pa.
Wczoraj wiele zawodniczek nie poradziło sobie na oblodzonej trasie supergiganta na mistrzostwach świata w Ga-Pa. Trener Jan Bisaga przyznaje, że jego zawodniczki też miały z tym problem. - Trasa była bardzo ciężka, jest dużo lodu i na stoku tworzy się szklanka. Do tego dochodzą nierówności na trasie. Raczej zawsze na mistrzostwach świata trasy są aż tak bardzo oblodzone. Organizatorzy przygotowują je tak, aby wszyscy mieli w miarę równe warunki. Do tego tutaj w Garmisch-Partenkirchen stoki są zacienione, położone w lesie.
- Karolina Chrapek miała z tego powodu trudności, to był jej pierwszy występ w tak ważnej imprezie i na tak trudnej trasie. Nie pojechała tak, jak potrafi, bo podeszła do tego z dużym respektem. Na mecie mówiła, że gdyby mogła spróbować raz jeszcze, to na pewno pojechałaby dużo szybciej - tłumaczy Jan Bisaga.
Bisaga liczy, że kolejne dni przyniosą poprawę. - To był pierwszy start, myślę, że następne będą coraz lepsze. W środę i w czwartek będziemy trenować zjazd do superkombinacji, więc powinna jeździć zdecydowanie pewniej.
Zawodów nie ukończyła Agnieszka Gąsienica Daniel. - Agnieszka wystartowała bardzo dobrze, jechała agresywnie, dobrą linią, ale niestety w pewnym momencie wewnętrzna narta jej przykrawędziowała i narty się rozjechały. Całe szczęście, że się wyratowała z tego i nie upadła - komentuje trener. - Pamiętajmy jednak, że Agnieszka nastawia się przede wszystkim na superkombinację i slalom gigant.
Źródło: Alicja Kosman / PZN
|