Kadra alpejek intensywnie przygotowuje się do nowego sezonu. Agnieszka Gąsienica Daniel opowiedziała nam m.in. o planach treningowych oraz o swoich dwóch największych pasjach poza nartami - górskich wycieczkach i wspinaczce. Zakopianka ma również nadzieję, że narciarstwem alpejskim zainteresują się nowi sponsorzy, bo kadrze przyda się nowe wsparcie.
Nasze alpejki od roku współpracują z trenerem Gianlucą Zainitzerem. - Jestem bardzo zadowolona z pracy, jaką wykonaliśmy. To był okres przejściowy, musieliśmy się poznać, dużo trenowaliśmy technikę. Ten sezon powinien być naprawdę dobry, bo nie będziemy musiały tyle myśleć o technice, tylko o niuansach i szybkiej jeździe - zapowiada Agnieszka Gąsienica Daniel.
- Ja, Ola Kluś i moja siostra Maryna pracujemy też indywidualnie z fizjologiem Gianpietro Muttim. Często przyjeżdża do nas i pokazuje nam nowy program treningowy, a potem same to realizujemy. Każda ma swój indywidualny program i nie zawsze możemy razem ćwiczyć, ale jeśli jest to możliwe, to wspólnie trenujemy w Zakopanem. Zawsze łatwiej w grupie. Pracujemy z Muttim od trzech lat, dobrze nas zna. Dodatkowo jest Włochem, podobnie jak trener główny, dlatego jest między nimi bardzo dobra współpraca. Dostaje wiele informacji od trenera jak poruszamy się na nartach, czego nam brakuje i co poprawić - cieszy się alpejka.
Kontuzja z początku poprzedniego sezonu nie wpływa na szczęście na tegoroczne przygotowania. - Miałam problemy na początku sezonu, kontuzję kolana. Teraz także zdarza się czasem, że kolano daje o sobie znać. Myślę, że tak będzie już zawsze, nigdy nie będzie jak nowe. Ale trenuję bez problemów, nawet nie myślę o kolanie.
- Przygotowania do sezonu zaczęliśmy testami wydolnościowymi na AWF w Krakowie. Na ich podstawie wykonywaliśmy później trening kondycyjny ogólnorozwojowy. Pierwsze zgrupowanie było trochę pechowe, bo już po dwóch dniach na lodowcu Stubai trzeba się było zbierać do domu. Pogoda zaczęła sie psuć i było wiadomo, że nie zmieni się na lepsze - opowiada nasza najlepsza alpejka.
W połowie czerwca kadra spędziła trzy dni we Włoszech na zgrupowaniu kondycyjnym z Gianpietro Muttim. Później był obóz na lodowcu w Moelltaller w Austrii (27 czerwca - 2 lipca).
Agnieszka ma dwie pasje poza nartami - chodzenie po górach i wspinaczka. - Kocham góry, dlatego to właśnie w nich robię treningi wytrzymałości. Możemy same decydować, czy będziemy budować wytrzymałość na rowerze, w górach lub w inny sposób i ja zawsze wybieram góry. Moja ulubiona trasa to z Małej Łąki na Giewont i zejście do Doliny Kondratowej albo przez Przysłop Miętusi na Czerwone Wierchy i stamtąd na Ornak. Czasowo taki marszobieg zajmuje około 2-3 godziny. Mam na tyle silne mięśnie, że nie ma problemu ze stawami podczas zbiegania z gór. Do tego staram się bardzo miękko biegać i amortyzować. To dziwne, ale mam tak, że bardziej bolą mnie kolana po treningu rowerowym - śmieje się Agnieszka.
Alpejka przed rozpoczęciem bezpośrednich przygotowań do sezonu znalazła czas na krótkie wakacje. - Byłam tydzień w Chorwacji, wspinaliśmy się ze znajomymi. Fajnie wypoczęłam, zmieniłam klimat i wróciłam bardzo zadowolona. Byliśmy nad morzem i woda była bardzo zimna, około 13 stopni, ale to mi nie przeszkadzało w kąpaniu się. Wspinaczka górska to moja druga pasja po nartach. Robiliśmy dość trudne drogi w Chorwacji. To też świetne uzupełnienie treningu kondycyjnego. Podczas wspinaczki pracuje bardzo dużo mięśni głębokich, których nie da się wyćwiczyć na siłowni. To pomaga w stabilizacji ciała podczas jazdy na nartach. To także sport dla ludzi myślących, rozwija wyobraźnię i umiejętność zachowania się w bardzo trudnych sytuacjach. Trzeba podejmować czasem decyzje, których nie jest się do końca pewnym, kalkulować ryzyko - tłumaczy.
Agnieszka Gąsienica Daniel ma nadzieję, że uda jej się zachęcić do siebie nowych sponsorów, bo w narciarstwie alpejskim jest sporo wydatków. - To nie jest tani sport, a o sponsorów jest bardzo trudno. Same opłacamy fizjologa oraz dopłacamy do wynagrodzenia trenera głównego. Każda z nas szuka wpsarcia indywidualnie, ale narciarstwo alpejskie zawodnicze w Polsce nie jest jeszcze na takim poziomie, aby sponsorzy się do nas sami garnęli. Miliony Polaków jeżdżą na nartach, ale to się nie przekłada na zainteresowanie. Wiele razy pisałam i dzwoniłam do różnych firm i agencji marketingowych i nie byli oni zainteresowani wsparciem alpejczyków. Brakuje nam tego, że nie widać nas w Polsce. Nie tylko w telewizji, nawet startów jest niewiele. Jeden Puchar Europy nie nakręci zainteresowania, choć w tym roku było już dużo lepiej z frekwencją i świetna atmosfera.
- Paradoksalnie więcej ludzi zna mnie za granicą niż w Polsce. Dostaję sporo listów od Austriaków, Włochów, Niemców. We Włoszech jest grupa kibiców, która wspiera swoich zawodników oraz mnie. Nie wiem dlaczego, ale to bardzo miłe - cieszy się zawodniczka z Zakopanego.
|