Zdobywca pierwszego medalu dla Polski podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich zakopiańczyk Franciszek Gąsienica Groń dzisiaj obchodzi 80 urodziny.Z tej okazji życzymy wszystkiego najlepszego dużo zdrowia i 100 lat.!!!!!
Franciszek Gąsienica Groń (ur. 30 września 1931 w Zakopanem) – polski narciarz, kombinator norweski, skoczek narciarski, olimpijczyk, reprezentant Polski. Pierwszy polski medalista zimowych igrzysk olimpijskich. Zdobył brązowy medal w kombinacji norweskiej podczas igrzysk w Cortina d'Ampezzo. W latach 1947–1964 występował w barwach klubu Wisła-Gwardia Zakopane, a od 1965 pełni w nim rolę trenera. Jest dziadkiem skoczka i olimpijczyka Tomasza Pochwały.
Był honorowym gościem igrzysk w Turynie. Jest Zasłużonym Mistrzem Sportu, został odzaczony Srebrnym Medalem za Wybitne Osiągnięcia Sportowe i Krzyżem Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski
Gąsienica Groń zapisał się do Wisły-Gwardii Zakopane prowadzonej przez Józefa Sitarza w roku 1948 za namową jej byłego zawodnika – Karola Łojasa. Groń, jako junior, słynął z wszechstronności i zdobywał medale w mistrzostwach Polski juniorów w konkurencjach alpejskich, głównie w slalomie gigancie. Ukończył Gimnazjum Ślusarstwa i Kowalstwa Artystycznego w Zakopanem. Z sukcesami startował także w biegach narciarskich. W 1952, po ukończeniu Technikum Mechanicznego w Gliwicach otrzymał nakaz służby wojskowej. Jako żołnierz startował w różnych konkurencjach podczas spartakiad Wojska Polskiego i między innymi zwyciężył we Wrocławiu na 200 m kraulem, za co otrzymał pierwszą klasę sportową. Rywalizował również w tenisie stołowym, strzelectwie i skokach do wody. W 1952 grał w piłkarskim II ligowym Garnizonowym Wojskowym Klubie Sportowym Łódź na pozycji pomocnika lub napastnika. Jego partnerem w ataku był Ernest Pol.
Po odbyciu służby wojskowej i powrociedo Zakopanego, w 1954 spotkał trenera Mariana Woynę Orlewicza. Ten namówił go, by powrócił do narciarstwa, jako kombinator klasyczny. Gronia zaczęli szkolić Orlewicz i jego asystent, Tadeusz Kaczmarczyk.
Przed wyjazdem na olimpiadę do włoskiej Cortiny d'Ampezzo Groń początkowo nie był przewidziany na wyjazd olimpijski.
" W kadrze było nas ośmiu więc przed Olimpiadą mielismy tutaj w Zakopanem takie eliminacje na skoczni. dwa razy byłem drugi i na trzecich zająłem czwarte miejsce.
Byłem wtedy osłabiony po chorobie i stąd gorszy wynik. Zadecydowano wówczas że nie pojadę na Igrzyska bo mam spadek formy. Mieliśmy zaproszenie na takie zawody do Szwajcarii do Le Brassus na które miałem równiez nie jechać . Ale wtedy trener Woyna Orlewicz, który doskonale wiedział jak się czuję i jaką mam formę powiedział że jeśli Groń nie pojedzie to on rezygnuje. i na chybcika wszystko zaczęli załatwiać.
Nasza reprezentacja pojechała w dwóch grupach najpierw biegacze a potem pozostała cześć ekipy. Mój paszport był włożony do grupy biegaczy więc wyjeżdżałem w pośpiechu. dostałem tylko kurtkę reprezentacji a pozostały sprzęt i buty miałem swoje z klubu. Z tymi butami to miałem przygodę. Te buty otrzymałem jeszcze od pana Sitarza a były to stare przedwojenne norweskie buty , takie miękkie i bardzo dobrze mi się w nich startowało. nawet bym chyba wtedy w innych nowych nie startował bo byłem przyzwyczajony do tych starych. W Szwajcarii te buty mi się rozleciały. Trener Orlewicz załatwił że je naprędce mi naprawili. Nadsztukowali zelówkę tak że mogłem startować. Najpierw były skoki. Na następny dzień mielismy biegi a po południu jeszcze otwarty konkurs skoków. Byłbym wygrał ten konkurs ale podparłem i zająłem dlasze miejsce ale miałem najdłuższy skok. dopiero wieczorem dowiedzielismy się ze wygrałem te zawody w kombinacji. Tak było że dopiero oficjalne wyniki podawano po kilku godzinach. bo nie było komputerów i trzeba to było wszystko przeliczać. Wtedy zrobił się szum i zadecydowano że pojadę do Cortina d'Ampezzo. Za to miejsce w Szwajcarii otrzymałęm złoty zegarek ,który mam do dzisiaj. " tak wspomina tamten okres szacowny Jubilat.
Na treningach skakał najdalej z rywali, pokonując m.in. Sverrego Stenersena i Bengta Erikssona. 29 stycznia odbyły się zawody skoków. Groń startował z 32. numerem.
" Po konkursie skoków na Igrzyskach zajmowałem dziewiąte - dziesiate miejsce eqzekwo a Kowalski był wtedy po skokach piąty. Wszyscy liczyli na jego bieg a ja byłem tak trochę na boku i nie miałem takich nerwów- wyspałem się dobrze, rano pobiegłem na rozruch nawet o mały włos nie spóźniłem się na śniadanie a po nim pojechaliśmy na start biegów. Kowalski był tak podenerwowany ze nie przespał całej nocy. Warunki były świetne firn, lekii opad śnniegu i pamiętam wszyscy z ekipy przyszli na start nawet bobsleiści i hokeiści kibicowali nam na trasie." opowiada Franciszek Gąsienica Groń
Po pierwszej serii skoków załamany psychicznie Groń był ostatni ze skokiem oddanym na 66,5 m. W kolejnych uzyskał 72,5 m i74 m i zajął 10. pozycję Do pierwszego w konkursie Moszkina ze Związku Radzieckiego tracił 14,5 punktu. Dwa dni poźniej odbył się bieg na 15 kilometrów. Franciszek Gąsienica Groń startował z 30. numerem startowym. Na dwa kilometry przed metą Włoch Alfredo Prucker przewrócił się na stromym zjeździe. Polak wyminął go i wpadł w głęboki śnieg. Stracił przez to ponad siedem sekund. Podniósł się jednak i dobiegł do mety. Przybiegli do niego radzieccy dzienikarze i trenerzy i oznajmili mu, że zdobył brązowy medal.
Ceremonia wręczenia medali za dwubój klasyczny odbyła się w przerwie meczu hokejowego ZSRR – USA. Podium było oświetlone reflektorami, a całość stadionu pozostawała w mroku[. Do srebrnego medalu Groniowi zabrakło 7 sekund. Jego łączna nota wyniosła 436,8 pkt. (203,0 pkt. za skoki i 233,8 pkt. za bieg). Oprócz brązowego krążka olimpijskiego dostał także medal mistrzostw świata od Federacji FIS, gdyż medaliści olimpijscy wówczas takowe otrzymywali.
Po powrocie do Polski wygrał Memoriał Bronisława Czecha i Heleny Marusarzówny w kombinacji norweskiej
W 1957 zajął piąte miejsce podczas zawodów w Le Brassus i drugie w Garmisch-Partenkirchen. 27 marca 1957 odniósł poważną kontuzję podczas konkursu skoków rozegranego w ramach Memoriału Bronisława Czecha i Heleny Marusarzówny, upadając na Wielkiej Krokwi. Doznał rozległego wstrząsu mózgu, złamania mostku, złamania obojczyka i poważnego uszkodzenia siódmego kręgu kręgosłupa. W Memoriale zajął 2. miejsce. Po upadku trzy dni leżał w szpitalu, znajdując się w stanie śpiączki. Po wyleczeniu wrócił jeszcze na krótko do narciarstwa.
Podczas mistrzostw świata w 1958 w Lahti był 24. w kombinacji. Został mistrzem Polski w kombinacji klasycznej w roku 1958, podczas zawodów w Wiśle i Szczyrku.
Czterokrotnie zdobywał srebrne medale mistrzostw kraju: w kombinacji klasycznej (1956, 1957, 1959) i w skokach. W 1959 był 4. na zawodach w narciarstwie klasycznym w szwedzkim Falun. Karierę sportową zakończył w 1964 roku
"Karierę zakończyłem w taki sposób że poszedłem w niedzielę grać w piłkę wtedy coś sobie zrobiłem w łąkotkę, po wyskoku źle wylądowałem i coś chrupnęło. Na drugi dzień poszedłem na rozruch ale pochodziłem trochę i powiedziałem że coś się stało w kolanie - okazało się ze mam pęknietą łąkotkę. no tak powoli skonczyła się kariera sportowa." wspomina Franciszek Groń
Po zakończeniu kariery ukończył Studium Trenerskie przy Wrocławskiej Akademii Wychowania Fizycznego i w 1965 został trenerem w Wiśle Zakopane. Wychował ponad 40 mistrzów Polski w kombinacji, skokach, biegach i sztafetach. Obecnie mieszka w Zakopanem.
|