Zakopiański skialpinista biegacz i przewodnik tatrzański Przemysław Sobczyk wziął udział w prestiżowych zawodach rozgrywanych na Dachsteinie odnosząc niemały sukces zajmując 11 miejsce.
Trasa prowadząca z doliny na szczyt Dachsteinu liczyła sobie 27,5 km łącząc trzy górskie dyscypliny: MTB, bieg górski i skitoury licząc 2710 m przewyższenia.
Formuła zawodów jest taka: startuje 40 najlepszych zawodników zaproszonych przez organizatora Dynafit .Tym razem było ich 30 . Start ze Schladming na rowerach mtb. Poerwszy odcinek miał 22 km z 1400 m przewyższenia i prowadził leśną i szutrową drogą. Póżniej zawodnicy z butami w plecaku i nartami biegną 4 km z 600 m przewyższenia do jęzora lodowca skąd na nartach podbieg do górnej stacji kolejki na Dachstain z odcinkiem via ferraty po drodze. Ten ostatni odcinek liczy 4 km i 900 m przewyższenia.
1. Marc Pinsach 02:30;36
2 Javier Martin de Villa 2;35;30
3 Markus Stock 2;38;14
11 Przemek Sobczyk 2;56;34
poniżej relacja Przemka Sobczyka z zawodów
W dniach 29-30 .06 na zaproszenie firmy outdoorowej Dynafit miałem zaszczyt reprezentować Polskę na prestiżowych zawodach Dynafit Goes Summer – The Race odbywającej się w rejonie lodowca Dachstein. Zawody odbywały się po raz trzeci i zostało na nie zaproszonych 40 zawodników z całej Europy. Te niecodzienne zawody maja bardzo specyficzną formułę łącząc 3 typowo górskie dyscypliny wytrzymałościowe : mtb , bieg w stylu alpejskim (pod górę) i skitury.
W piątek 29 .06 przed południem przyjechaliśmy do hotelu w Ramsau .Razem ze mną przyjechali Jacek Grzędzielski , Tomek Groszko z firmy Salewa-Dynafit Polska oraz Marek Kowalski – fotograf. Po załatwieniu wszelkich formalności udaliśmy się na mały rekonesans. Po powrocie i omówieniu dnia startowego udaliśmy się na spoczynek.
Poranek przywitał nas piękna pogodą i niestety wysoką temperaturą + 25 o 7 rano na wysokości 1800 m npm oznaczało jedno – żar z nieba się będzie lał ;start o 11'00 !!!.Do naszego składu dołączyli nasi przyjaciele z Trial Teamu Kasia Zając (Kasia miała ze mną walczyć na trasie zawodów ,ale kontuzja wyeliminowała ją z tego startu), i Piotr Kosmala twórca Trial Teamu .Po porannej odprawie i przygotowaniu przepaków udałem się do Schladming na start.
Start odbywał się w centrum tego urokliwego miasteczka i był to start honorowy. Pierwszy kilometr pokonaliśmy za wozem policyjnym przejeżdzając przez centrum miasta . Po opuszczeniu miasteczka usłyszeliśmy wystrzał pistoletu startowego i skierowano nas na drogę szutrową – zaczęło się prawdziwe ściganie! Trasa tak ułożona aby wycisnąć z nas maxa , 22 kilometrów 1300 przewyższenia w terenie: po lesie ,po szutrach w palącym słońcu dla kilku osób to było za dużo i nie dojechali do końca , a to dopiero I etap. Po prawie 1,30 h dojechałem do przepaku .Zostawiłem rower przebrałem buty, założyłem plecak do którego miałem przypięte narty z butami i dalej w las odrabiać straty..
.II etap to 4 km biegu i 400 metrów przewyższenia początek płasko wśród kosówki, dalej zakosami aż do złomisk skalnych i stromo coraz stromiej. Po drodze mijam kilku rywali , zaciskam pięści i dalej do przodu po 25 minutach docieram do czoła lodowca – nareszcie narty!!!
III etap -skitury ! 900 metrów przewyższenia i 4 km zapowiadało strome podejście i tak było po pierwszych płaskich metrach dochodziliśmy do wielkiego żlebu którym zakosami wychodziliśmy na grań na 3000 m npm tam musieliśmy użyć lonży – rozpoczęła się walka na via ferracie . Po pokonaniu 200 metrowego odcinka grani ,przetrawersowaniu żlebu weszliśmy do tunelu na końcu którego znajdowała się 30 metrowa drabina wiodąca w dół i w ten sposób znależliśmy się na lodowcu Dachstein , spod drabiny 500 metrów zjazdu na fokach i ostatnie 500 metrów pod góre do stacji kolejki na 2700 m npm.
Finisz zaprawdę królewski w szpalerze ludzi i fotoreporterów po 2 h i 54 minutach nareszcie ( a może już?) meta...Po krótkiej regeneracji udaliśmy się kolejka w dół do hotelu gdzie odbyło się pasta party i rozdanie nagród. Zawody ukończyłem na 11 miejscu co uważam za ogromny sukces.
Dziś na chłodno oceniając te zawody śmiało mogę napisać że były to zawody mojego życia . Atmosfera , trasa , ludzie ,formuła wszystko było naj... i życzę każdemu aby mógł choć raz w takich zawodach uczestniczyć. Chciałbym podziękować Jackowi i Tomkowi za wszystko „działacze” spełniali moje wszystkie zachcianki , a dodatkowo wraz z Kasia i Piotrem obstawili mi trasę w napoje i jedzenie ,a Markowi za uchwycenie najlepszych kadrów !
Żegnając się ze Schladming wrzuciłem do fontanny monetę – wrócę tam na pewno!!!
strona: 1/2
1 2
|
|