START
powrót do strony głównej
     Galeria fotografii
fotografie sportowe
     Terminarz
kalendarium wydarzeń sportowych
     Wyniki
tabele z wynikami zawodów, etc...
Podhale-Sport
Sport UM Zakopane
Sport Bukowina Tatrzańska
Sport UG Czarny Dunajec
Sport UG Poronin
Sport UG Jabłonka
Zakopiańska Liga Biegowa
Sport i zdrowie
EUROPEAN CLIMBING ROUTE
Szkoła Mistrzostwa Sportowego
Sportowcy Podhala
Plebiscyt Najlepszy Sportowiec Podhala
Orlen CUP
Igrzyska STO
Igrzyska lekarskie
ZIMOWE IGRZYSKA POLONIJNE
Olimpiada młodzieży
Igrzyska Olimpijskie Mistrzostwa Świata Igrzyska Europejskie
Tour De Pologne Maratony LANG TEAM
Uniwersjady, MS Juniorów ZIOM
COS Zakopane
Obiekty Sportowe
Rozmaitości
 Kluby sportowe
REDAKCJA
Linki
Zapowiedzi

Dyscypliny
Biathlon
Biegi narciarskie
Dart
Hokej
Kajakarstwo
Konkurencje konne
Koszykówka
Kręgle
Lekkoatletyka
Łyżwiarstwo
Narty
 Piłka nożna
Piłka ręczna
Pływanie
Podnoszenie ciężarów
Rowery
 Siatkówka
Ski-Alpinizm
 Skoki narciar. i kombinacja
Snowboard
Sporty extremalne
Sporty motocyklowe
Sporty pożarnicze
Sporty samochodowe
Sporty samolotowe
 Sporty walki
Strzelectwo
Tenis ziemny i stołowy
Unihokej
Wędkarstwo
Wspinaczka
Żeglarstwo

Partnerzy
    Zakopane       UG Jabłonka
  

     wyniki-skoki


 
Gabinet Terapii
   
   Keti


   Skijumping
  AZS-Zakopane  


TZN Zakopane







KS Pieniny




  mecze na żywo
wyniki na żywo
 

Sportowcy Podhala
16 marca 2013 - rodzina i przyjaciele Maćka Berbeki modlili się w Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej
 dodano: 16 Marca 2013

W sobotę w południe w kościele na Krzeptówkach zabrakło miejsca - tyle osób związanych z górami i ciepłym, życzliwym człowiekiem jakim był Maciek przybyło nie tylko z Podhala ale i z całej Polski, aby modlić się wspólnie z jego rodziną. 
 


 
 
 
 
"Ta Msza Święta to Eucharystia czyli dziękczynienie - i właśnie dziś tutaj chcemy podziękować Bogu za życie Maćka i za to, że dane nam było spotkać go na swojej drodze. On nie lubił pożegnań - dlatego z moich ust nie padną słowa pożegnania. Powiem do zobaczenia, Maćku" - mówili m.in. niezwykle wzruszeni kustosz Sanktuarium ks. dr Marian Mucha i ksiądz Zbigniew Zimniewicz, który jak powiedział - z Maćkiem wielokrotnie się wspinał (zdobywca Gasherbrum II w Karakorum (8035m), proboszcz parafii  p.w. św. Józefa  w Bądeczy w powiecie pilskim).
 
 
Kolejno, niezwykle wzruszeni głos zabierali:
 
Siostra Tereza Obolevich. Prodziekan wydziału filozoficznego Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie zapewniła, że wspólnota uczelniana będzie sie modlić w intencji całej rodziny.
 
 
Starosta tatrzański Andrzej Gąsienica-Makowski powiedział m.in. , że podobnie jak wszyscy przyszedł podziękować  za "piykne zywobycie, za to ze był - i choć to boli - to pozostanie w sercach". I dalej, że był człowiekiem wiary, rozmiłowanym w rodzinie i górach "był do świata i ku ludziom".
 
 
 
Burmistrz Janusz Majcher zdołał powiedzieć jedynie:  "Przez te ostatnie dni, zatopieni w bólu wypowiadamy wiele wspomnień i pięknych słów, należnych Maćkowi słów. Myślę, że tak właśnie będziemy go wspominać i pamiętać. To są bardzo trudne chwile. Natomiast mnie prześladuje cały czas ta myśl ostatnich chwil - ciemność, wiatr, mróz i pewnie cisza. Dlatego proszę was teraz o cisze i głęboka modlitwę za Maćka... w ciszy".
 
 
 
W imieniu ratowników i przewodników Apoloniusz Rajwa powiedział m.in: "Szczyt zdobył, ale pozostał w górach na zawsze. W górach, które były pasją i treścią jego życia...Wielu zapamięta na zawsze jego troskliwość i opiekuńczość oraz trafne decyzje podejmowane w górach w trudnych sytuacjach. Dla Maćka jako przewodnika i ratownika górskiego najważniejsze było bezpieczeństwo osób, które prowadził w góry. W zagrożeniu życia, tak jak dowiódł tego ostatnio, nie pozostawił partnera samego. Kiedyś powiedział: jeżeli nie możesz w żaden inny sposób przyjść mu z pomocą, to ważna jest twoja obecność przy nim aż do końca. Tak postąpił Maciek. Tak postępują ludzie wielkiego i wspaniałego serca, którzy nie wahają się poświęcić swoje życie. Nie ma już Maćku twojego uśmiechu, ciepłego spojrzenia i tych wyważonych słów. Będzie nam cię brakowało. Pozostały nam fotografie i to, co zapadło w naszych sercach z chwil spędzonych z tobą. Dziękujemy ci za to, że mieliśmy to szczęście spotkać cię na drodze swojego życia. Żegnaj Maćku"
 
 
Kustosz Sanktuarium ks. dr Marian Mucha: "Tyle słów padło w internecie i prasie. Czy jest jeszcze coś co do tych wydarzeń opisujących przeżycia i wyprawę można dodać? Ktoś powiedział, że w życiu są takie chwile, gdy wiara przychodzi niezwykle łatwo. I są takie chwile, w których wierzyć  jest niezwykle trudno - zwłaszcza w takich, w których krzyż przygniata tak mocno do ziemi. Są Tabory i są Kalwarie. Tabory są po to, aby przeżyć Kalwarie, Kalwaria jest po to, by łatwiej było przeżyć Tabory. W życiu Maćka było wiele Taborów. Ostatni to Broad Peak. Zastanawialiśmy się, co mógł ujrzeć Maciej i jego koledzy? Piękno szczytów Karakorum tych, które zdobył i tych o których marzył, że zdobędzie. Czy poprzez pryzmat tych pięknych szczytów widział piękno twarzy Boga tak jak na Taborze Apostołowe? Na te pytania nie ma odpowiedzi. Jego Kalwaria rozpoczęła się wtedy, gdy zaczęli schodzić z tych gór i trwała do ostatniego tchnienia. Ci, którzy go znają - podpisuję się pod tego typu myśleniem osobiście - mówią, że nie zostawiłby kolegi samego w górach na pewną śmierć. To przypomina, że miarą miłości jest ofiara...."  I na zakończenie. "Z moich ust nie wypłyną słowa pożegnania. Powiem inne, które budzą nadzieję - do zobaczenia".
 
 
 
 
Za obecność i modlitwę w imieniu rodziny podziękował syn Maćka, Franciszek. "Chciałbym podziękować Bogu za góry, który ukształtowały naszego tatę i towarzyszyły mojej rodzinie od bardzo dawna i wciąż będą towarzyszyć...dziękujemy wam przyjaciele i wszyscy tu obecni, a także nieobecni, że jesteście z nami. Dzięki wam, dzięki waszej pomocy i obecności wiem, że tata jest blisko nas... Kochamy cię tato".
 
 
 
I zagrała muzyka góralska. Nie było chyba nikogo, komu by przy tym synowskim, pięknym wyznaniu miłości a potem nutach "Krywania" i słowach "Byli chłopcy byli ale sie mineni...." oczy się nie zaszkliły.
 
 
Potem, już przed kościołem  były  nasze, często te po wielu latach spotkania, gdzie ciche słowa powitania mieszały się z żalem, że widujemy się zbyt często  przy tak smutnych zdarzeniach. Z Marysią Matejową - kochany, dobry  Staszku, któryś razem z kolegami w  tym ze świetnym kolegą Januszem Kubicą zginął w katastrofie śmigłowca TOPR.  Ze Stefą Hajdukiewiczową, żoną doktora Jerzego, który przez 4. dni czekał z ojcem Maćka na ratunek, ale ten dla Krzysztofa przyszedł za późno (zmarł na zapalenie płuc niemal dwa tygodnie po wypadku przy schodzeniu z z Dent d`Herens). Myśleliśmy też o Piotrku Kalmusie i Nanga Parbat, Marku Danielaku, który został na zawsze w Andach Kolumbijskich, Bogusiu Probulskim - cichym, ciepłym chłopaku, z którym tylu - w tym Maciek - wspinało się w najwyższych górach świata, a zginął na naszym poczciwym Giewoncie. A i  o tych najmłodszych Bartku Olszańskim i Marku Łabunowiczu, którzy w akcji ratunkowej zginęli pod lawiną, Kubie Stawowym, który z ukochanych swoich Tatr nie wrócił.  Albo Piotrku Mędoniu i Pawle  Nadybalu, którzy nie wahali się skoczyć do wody za tonącą  uczestniczka ich wyprawy...  Nie ma także wśród nas  Piotrka i Jędrka Malinowskich. To ci, których my znaliśmy, a pewnie i każdy obecny na tej Mszy w Sanktuarium wspominał  swoich bliskich i znajomych ... 
 
 
Wróćmy jednak do sobotnich wydarzeń.
Po Mszy Św. najbliżsi Maćka spotkali się u "Witkacego", żeby jak wcześniej powiedział dyrektor Andrzej Dziuk - spędzić wspólnie te smutne chwile oraz pobyć myślą i sercem z naszym przyjacielem Maćkiem oraz jego bliskimi. Zespół Teatru im. Stanisława Ignacego Witkiewicza zamierza także w październiku zorganizować kolejne, całodniowe spotkanie poświęcone pamięci Maćka tak blisko wraz z żoną Ewą związanych z teatrem. Ci co oglądali spektakle w Witkacym wiedzą, że to właśnie Ewa do niektórych z nich stworzyła piękną scenografię.
 
 
 
 
Dziś wieczorem także w kościele p.w. Najświętszej Rodziny ponownie zebrali się ci, którzy chcieli pożegnać obu himalaistów, a w godzinach od 22 do 23 w oknach zapłoną świece.
 
 
 
 
A teraz trochę o Maćku .
Urodził  się 17 października 1954 w Zakopanem. Gdy miał 9 lat jego ojciec Krzysztof - taternik, alpinista, przewodnik i ratownik TOPR/GOPR umarł w wyniku komplikacji po wypadku jakiemu uległ podczas wspólnego z Jerzym Hajdukiewiczem pierwszego zimowego przejścia północnej ściany Dent d`Herens.         
 
 
Maciek ukończył zakopiańskiego "Plastusia" czyli PLSP im. Antoniego Kenara oraz ASP w Krakowie.  Pod koniec lat  sześćdziesiątych ubiegłego wieku roku zaczął uprawiać taternictwo. Był członkiem a następnie prezesem Zakopiańskiego Klubu Wysokogórskiego, członkiem i wiceprezesem zarządu  Polskiego Związku Alpinizmu, przewodnikiem tatrzańskim a także UIAGM/IVBV/
 
 
 
W 1979 roku złożył przysięgę przed naczelnikiem - wtedy jeszcze Grupy Tatrzańskiej GOPR. W tym samym roku wziął udział w  swojej pierwszej wyprawie w Himalaje, podczas której Rysiek Gajewski i Maciek Pawlikowski dokonali pierwszego wejścia na Ngadi Chuli (Peak 29. 7871 m.n.p.m). 
 
 
 
W sumie zdobył 5. ośmiotysięczników, w tym trzy po raz pierwszy zimą. I tak: w Himalajach - 23 maja 1981 roku podczas wyprawy kierowanej przez Ryszarda Szafirskiego, wraz z Bogusiem Probulskim wszedł nową drogą - południową ścianą - na Annapurnę (8091 m) i dedykował  papieżowi Janowi Pawłowi II, 12 stycznia 1984r. na Manaslu (8156 m) z Ryśkiem Gajewskim, 12 lutego 1985r. Cho Oyu (8201 m) z Maćkiem Pawlikowskim, 9 października 1993r. No i wreszcie - jako pierwszy zakopiańczyk i Polak wszedł od północnej, tybetańskiej strony na Mont Everest.
 
 
 
Podczas wyprawy w Karakorum, której celem było zdobycie K2 (8611m), 6 marca 1988 roku podjął samotną próbę zdobycia Broad Peak (8051m), dokonując pierwszego zimowego wejścia na przedwierzchołek Rocky Summit (8028 m). 
 
 
25 lat później, 5 marca zdobył Broad Peak z Tomaszem Kowalskim, Adamem Bieleckim, Arturem Małkiem, jednak wraz z Kowalskim nie zdołali  zejść ze szczytu. Wszyscy, którzy go znaliśmy wiemy, że być może sam dałby radę,ale taki wariant nie wchodził w grę. Maciek taki po prostu był - jak każdy ratownik górski - miał to we krwi.
 
 
 
 
Na przełomie czerwca i lipca młodszy brat Macieja, również wybitny himalaista Jacek zamierza zorganizować wyprawę, której celem będzie odnalezienie i pochowanie ciał obu zaginionych. Ekspedycja ma zostać całkowicie sfinansowana przez rodzinę i przyjaciół. 
 
 
 
Młodszy Berbeka m.in. w 1995 zdobył dwa ośmiotysięczniki: samotnie Gaszerbrum II, oraz wraz z Krzysztofem Wielickim, Carlosem Carsolio i Edem Viestursem Gaszerbrum I - idąc nieprzerwanie 30 godzin z bazy na szczyt. Rok później kierował wyprawą na Nanga Parbat (od strony ściany Diamir), osiągając wysokość 8000 m. Kilka miesięcy później zdobył samotnie dwa ośmiotysięczniki od strony tybetańskiej: Czo Oju i Sziszapangma.
 
 
 
Kochani -  pani Elżbieto, panie Ryszardzie, Ewo, Krzysiu, Stasiu, Franku, Jasiu oraz cała bliższa i dalsza rodzino Maćka - łączymy się z Wami w bólu. Redakcja podhale-sport - a tak po prostu - Aśka i Zdzichu z Zuzą, Marcinem i resztą rodziny
 
 
 
 
 
 
 
 
 




«« Powrót do listy wiadomości
 Zapisz w schowku     Drukuj     Wyślij znajomemu    2337



 
 
 
 
 
  
  
 

Copyright © MATinternet & Podhale-Sport - ZAKOPANE 1999-2024