Marcin Kalata, góral z Bańskiej Niżnej, reprezentant Klubu Sportów Walki Spartakus Team Zakopane został Wicemistrzem Świata Amatorów w formule MMA w wadze do 120 kg! Pierwsze w historii tego typu mistrzostwa odbyły się w Las Vegas w Stanach Zjednoczonych, a organizatorem była słynna na całym świecie federacja UFC.
Mimo tak wielkiego osiągnięcia, Kalata ma prawo czuć olbrzymi niedosyt. Z rywalizacji o „złoto" wyeliminowała go bowiem kontuzja. W walce półfinałowej – okrzykniętej jako jedna z najlepszych w całych mistrzostwach - z reprezentantem Nowej Zelandii Rinim Appa złamał jedną z kości przedramienia w prawej ręce. Warto podkreślić, że urazu nabawił się już w rundzie drugiej, co nie przeszkodziło mu w dokończeniu pojedynku i wygraniu go zdecydowanie na punkty.
- Podczas jednego z uderzeń na głowę przeciwnika poczułem ostry ból. Początkowo myślałem, że to tylko stłuczenie, ale z każdą minutą ból się nasilał. W przerwie między drugą, a trzecią rundą już raczej byłem pewny, że to złamanie. Potwierdziła to wizyta w szpitalu i zdjęcie rentgenowskie. Wtedy już było wiadome, że nie ma szans na to aby wystąpił w finale. Byłem wściekły. Najgorsze co może być dla sportowca to przegrać z kontuzją. Na pewno w walce o złoto z reprezentantem Austrii Hansem Lacknerem nie byłem bez szans. Zresztą wielu tych, którzy obserwowali nas obu, stawiło na mnie. Tym większa złość mi towarzyszy. Wracam jednak do kraju z podniesioną głową – podsumował Kalata.
Wcześniej, w swojej pierwszej walce popularny „Arab" bez większych problemów rozprawił się reprezentantem Danii, nokautując go potężnym prawym sierpowym już w pierwszych sekundach pierwszej rundy.
Łącznie pięcioosobowa reprezentacja Polski wywalczyła w mistrzostwach trzy medale. Oprócz Kalaty, srebrny medal zdobyła Aleksandra Milczarek, a brązowy Karol Linowski. Jak podkreśla sztab szkoleniowy „Biało-Czerwonych" w osobach Mirosława Oknińskiego i Pawła Harasima wynik ten przerósł najśmielsze ich oczekiwania.