Mecz miał zostać rozegrany w Białce Tatrzańskiej, ale ze względu na zły stan boiska spowodowany intensywnymi opadami deszczu, podjęto decyzję o tym, że spotkanie odbędzie się na sztucznej nawierzchni w Nowym Targu.

 

Po serii wysokich zwycięstw, tym razem Rysy mocno musiały się na wygraną napracować. Świetnie zorganizowany w defensywie zespół z Morawicy, w składzie z zawodniczkami o doskonałych warunkach fizycznych, wysoko zawiesił poprzeczkę. To wprawdzie przez pełne 90 minut to do bukowianek należała inicjatywa, ale niewiele z niej wynikało. Większość ich akcji ofensywnych rozbijana była już w strefie środkowej. Raziła w ich poczynaniach niedokładność, proste straty i przegrywane pojedynki jeden na jeden.

 

Kluczowa dla losów spotkania okazała się 30 minuta. Wtedy padł jedyny w tym spotkaniu gol. Zdobyła go Aleksandra Giza, która mimo asysty kilku zawodniczek Moravii, oddała skuteczny strzał z linii pola karnego. W 43 min po zagraniu piłki ręką jednej z zawodniczek z Morawicy, Rysy miały rzut karny niewykorzystany jednak przez Aleksandrę Kukuczkę.

 

 

- Bardzo trudne spotkanie. Moravia zaprezentowała się zdecydowanie najlepiej spośród tych wszystkich drużyn z jakimi graliśmy na wiosnę. My z kolei mieliśmy wyraźnie słabszy dzień. Gra się nam nie kleiła. Nie wiem czym to było spowodowane. Być może faktem, gry na sztucznej nawierzchni, bowiem do tej pory mecze rozgrywaliśmy na normalnych, trawiastych boiskach. Wprawdzie trenujemy na „orlikach", ale to zupełnie co innego niż pełnowymiarowe boisko. Nie chcemy się jednak w żadne sposób usprawiedliwiać. Niemniej wygraliśmy w pełni zasłużenie. Stworzyliśmy sobie zdecydowanie więcej sytuacji. Szkoda tylko, że wykorzystaliśmy jedną – przyznał trener Rysów, Paweł Podczerwiński.

 

 

 

Bramka: 1:0 Giza 30.

Rysy: Dulak – A. Ślęczek, Darda, Nowobilska – Jaworska (60 Długopolska), Podżus, Kukuczka, Martinczak, Chowaniec (88 Butas) – Misiura, Giza.