Nowy trener kadry narodowej w zapasach w stylu klasycznym Chazbułat Bazorkin może pochwalić się polskimi korzeniami. Panieńskie nazwisko jego babci brzmiało po prostu... Kwicińska. Dlatego uważa, że praca z biało-czerwonymi to spłata długu w stosunku do rodziny.
"Praca z polskimi zapaśnikami nawiązuje do moich rodzinnych korzeni, z których jestem dumny. Ojciec mojej babci Zoji Kwicińskiej był pułkownikiem carskiej armii i służył w Batumi, a nazywali go Stanisław. Cieszył się ze sporej rodziny. Miał bowiem dwanaście córek i syna. Mój dziadek Murad Bazorkin ożenił się z Zoją Kwicińską w 1920 roku" - powiedział PAP Bazorkin, który urodził się w 1961 roku w ówczesnym mieście Frunze (dziś Biszkek) w Kirgiskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej, dokąd jego rodzina została zesłana w drugiej połowie 1944 roku.
Jak wspomniał, Ingusze, mieszkający wówczas w Czeczeńsko-Inguskiej Autonomicznej Socjalistycznej Republice Radzieckiej, znaleźli się bowiem na długiej liście narodów posądzanych o niesprzyjanie stalinowskiemu reżimowi i zostali wywiezieni w głąb kraju.
"My trafiliśmy do Kirgizji. Dopiero w 1962 roku moi rodzice Ałłaudin i Lidia Bazorkinowie oraz ich sześcioro dzieci, w tym ja, mogli opuścić teren zesłania i wyjechać do Groznego" - opowiadał szkoleniowiec.
W latach 1982-87 uczył się w Instytucie Pedagogicznym i zdobył uprawnienia trenera Wychowania Fizycznego. Zapasy przy okazji studiów stały się jego sportową miłością. Wielokrotnie startując w stylu klasycznym w kategoriach 52, 57 i 62 kg zdobywał tytuły mistrza ZSRR, a jego nazwisko można dostrzec na kartach historii wielu turniejów krajowych i zagranicznych.
"Józef Lipień przegrał w finale igrzysk olimpijskich w Moskwie w wadze 57 kg z zawodnikiem gospodarzy Szamilem Serikowem, a ja później wygrałem ze złotym medalistą mając 19 lat" - zauważył Bazorkin.
W Groznym szkolił utalentowanych młodych zapaśników w miejscowym klubie działającym w strukturach sportowych związków zawodowych. W 1994 roku wyjechał do Moskwy, gdzie podjął pracę w ośrodku szkoleniowym w wiosce olimpijskiej. W 2002 roku opuścił Rosję i został zatrudniony w Sztokholmie. Potem na jego trenerskim szlaku pojawiły się Niemcy, Włochy i tuż przed przyjazdem do Polski - Turcja.
"Zawodnikom w cyklu treningowym staram się wpajać trzy zasady. Pierwsza to systematyczna, pełna uporu praca na pograniczu wytrzymałości. Druga to dążenie do odnoszenia zwycięstw, a trzecia, będąca podsumowaniem wcześniejszych, że dopiero po sukcesie można liczyć na nagrody, premie, itp. Wiem, że czeka mnie w Polsce trudne zadanie, ale ja lubię takie wyzwania. Mam niewiele czasu do igrzysk w Tokio. Szkoda, że nie rozpocząłem pracy z Polakami zaraz po igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro, ale postaramy się to nadrobić" - powiedział szkoleniowiec.
Bazorkin zatwierdzony został na stanowisku trenera kadry narodowej w stylu klasycznym 21 października. Pracę formalnie rozpoczął 1 listopada. Do 16 grudnia ponad dwudziestu kadrowiczów szlifować będzie formę pod jego kierunkiem w Zakopanem.
Rozmawiał Jerzy Jakobsche (PAP)