START
powrót do strony głównej
     Galeria fotografii
fotografie sportowe
     Terminarz
kalendarium wydarzeń sportowych
     Wyniki
tabele z wynikami zawodów, etc...
Podhale-Sport
Sport UM Zakopane
Sport Bukowina Tatrzańska
Sport UG Czarny Dunajec
Sport UG Poronin
Sport UG Jabłonka
Zakopiańska Liga Biegowa
Sport i zdrowie
EUROPEAN CLIMBING ROUTE
Szkoła Mistrzostwa Sportowego
Sportowcy Podhala
Plebiscyt Najlepszy Sportowiec Podhala
Orlen CUP
Igrzyska STO
Igrzyska lekarskie
ZIMOWE IGRZYSKA POLONIJNE
Olimpiada młodzieży
Igrzyska Olimpijskie Mistrzostwa Świata Igrzyska Europejskie
Tour De Pologne Maratony LANG TEAM
Uniwersjady, MS Juniorów ZIOM
COS Zakopane
Obiekty Sportowe
Rozmaitości
 Kluby sportowe
REDAKCJA
Linki
Zapowiedzi

Dyscypliny
Biathlon
Biegi narciarskie
Dart
Hokej
Kajakarstwo
Konkurencje konne
Koszykówka
Kręgle
Lekkoatletyka
Łyżwiarstwo
Narty
 Piłka nożna
Piłka ręczna
Pływanie
Podnoszenie ciężarów
Rowery
 Siatkówka
Ski-Alpinizm
 Skoki narciar. i kombinacja
Snowboard
Sporty extremalne
Sporty motocyklowe
Sporty pożarnicze
Sporty samochodowe
Sporty samolotowe
 Sporty walki
Strzelectwo
Tenis ziemny i stołowy
Unihokej
Wędkarstwo
Wspinaczka
Żeglarstwo

Partnerzy
    Zakopane       UG Jabłonka
  

     wyniki-skoki


 
Gabinet Terapii
   
   Keti


   Skijumping
  AZS-Zakopane  


TZN Zakopane







KS Pieniny




  mecze na żywo
wyniki na żywo
 

Szkoła Mistrzostwa Sportowego
Justyna Kowalczyk w ZSMS Zakopane
 dodano: 8 Maja 2009

Zakopiańską Szkołę Mistrzostwa Sportowego odwiedziła  jej absolwentka Justyna Kowalczyk.
 Brązowa olimpijka z Turynu, tegoroczna triumfatorka Pucharu Świata , dwukrotna mistrzyni świata i brązowa medalistka z Liberca absolwentka ZSMS gościła  w swojej szkole, którą ukończyła 7 lat temu.

  W galerii fotoreportaż z wizyty!!!!
( Istnieje możliwość wysłania poszczególnych zdjęć z galerii w pełnej rozdzielczości  - Proszę o wysłanie maila z nr zdjęcia)  



W spotkaniu z mistrzynią i jej trenerem Aleksandrem Wieretelnym wzięli udział uczniowie, grono pedagogiczne ZSMS, przedstawiciele samorzadu z burmistrzem Januszem Majchrem, naczelnikiem wydziału Sportu i Edukacji UM Zakopane Zofią Kiełpinską  oraz przewodniczącym Rady Powiatu Tatrzańskiego Edwardem Tyborem. Obecni byli także dyrektorzy zakopiańskiego COS .
 Spotkanie było okazją do wspomnień związanych z pobytem " królowej nart"  w zakopiańskiej "kuźni mistrzów."

 Specjalnie na ta okazję uczniowie przygotowali pytania. 
 P. Jak wspominasz pobyt w naszej szkole i czy masz przyjaciół z tego okresu?

  Justyna Kowalczyk:
 "Na początek chciałam wszystkich powitać.
 Wracając do pytania -  najwięcej  mogłaby powiedzieć pani dyrektor. Trzymaliśmy się w trójkę  z Agnieszką Popieluch i Dawidem Szeligą i choć daliśmy niezłego czadu pani dyrektor, to mieliśmy swoje priorytety Chcieliśmy bardzo dobrze biegać na nartach i nieźle sie uczyc. A ta  nasza przyjaźń utrzymała się do dzisiaj. Pobyt w 'kuxni mistrzów' był wspaniałym okresem w moim życiu. Wbrew ogólnym poglądom ze w szkole sportowej się nie trzeba uczyć my uczyliśmy się i to bardzo dużo. Nauka i treningi spowodowały, że nie było czasu na studniówkę, ale na pięć dni przed maturą byliśmy na miłym spotkaniu. Myślę że wy wszyscy  teraz w szkole macie podobne problemy jak my. Ale powiem że nie zmieniłabym swojego wyboru - ja do Zakopanego wracam zawsze z sentymentem bo znam tu każdą ścieżkę, drzewo. Gratuluję wam, że tak samo wybraliście".

 P. Od którego roku trenujesz i od kiedy odnosić sukcesy.?
 JK.
"Zaczełam trenować biegi w wieku 15 lat ale od zawsze byłam takim aktywnym dzieckiem. Uwielbiałam WF, SKS i wyjeżdżałam na różne zawody: w piłkę ręczną, lekkoatletykę a regularne treningi biegów zaczełam w wieku 15 lat i już po  4 miesiącach zostałam mistrzynią Polski młodziczek."
 P. Czy miałaś chwilę zwatpienia i czy chciałaś zrezygnować z uprawiania sportu?
J.K.
"Nie miałam takich myśli żeby zrezygnować ale nie brakowało ciężkich chwil. Było czasem  pod górkę, była sytuacja z dyskwalifikacją - to była dla mnie bardzo trudna sprawa, były ciągłe kontuzje, tak że miesiącami nie mogłam biegać z powodu np. zapalenia ścięgna achillesa. Nie miało to jednak żadnego wpływu na moją chęć biegania.
 Do trudności treningowych i częstych wyjazdów trzeba było się po prostu przyzwyczaić, ale żeby rezygnować -  to nie przyszło mi nawet do głowy".

 
 P. Jak to się stało, że wybrałaś biegi narciarskie?

J.K.
"Oj żebym to ja wiedziała. Po prostu tak się jakoś poukładało. Startowałam w kilku zawodach,  troszkę się wyróżniałam spośród kilku dziewcząt na naszym terenie a pan trener Mrowca łowił takich zapaleńców jak ja. Wyłowił i zaczęłam trenować z grupą dziewcząt z Mszany Górnej. To nie była na pewno miłość do nart od pierwszego wejrzenia. Ne cierpiałam tych nart, klęłam na nie  bo zupełnie mi na nogach nie leżały ale z czasem je pokochałam".
 
P. Komu i czemu zawdzieczasz swój ogromny sukces.?

J.K.
"Wiele razy powtarzam, że mam bardzo wielkie szczęście do ludzi i tak naprawdę na mojej ścieżce ciągle znajdują się ci odpowiedni. Począwszy od moich rodziców, rodziny, poźniej wf-iści i nauczyciele w szkole, trener Mrowca, pani dyrektor Sobańska, trener Tokarz, wszyscy nauczyciele tutaj w szkole  ale najwiecej zawdzięczam panu trenerowi Wieretelnemu i mam nadzieję ze on o tym także wie".

 
P. Ile dni jesteś w domu.?

 J.K.
"Mało. Zdecydowanie za mało ale  bedąc w szkole sportowej mogłam się do tego przyzwyczaić. Wtedy spędzałam połowę dni w roku w domu, a teraz jeśli uzbierałoby się 25 dni to i tak dużo. Ostatnio miałam jeszcze uczelnię  i jak każdy, swoje prywatne sprawy".

 
P. Czym interesujesz się poza sportem? Czy uprawiasz jakies inne dyscypliny nawet rekreacyjnie? Jak spędzasz wolny czas i czy zdarzaja ci się wyjścia np. na dyskoteki z przyjaciólmi?
J.K
" Dyskoteki - zawsze się zdarzają. Inny sport? Biegi to dyscyplina, w której trzeba uprawiać szereg innych sportów. Mamy rower, chodzenie po górach, nordic walking, pływanie, fitness i to wszystko  uprawiam jako trening uzupełniający i bardzo mi się podoba,  że właśnie jest to tak bardzo urozmaicone. W czasie wolnym, którego prawie nie mam? No cóż - odsypiam zaległości, czytam książki itroszkę telewizji i internetu".

 
 P.Jaki masz kontakt z innymi zawodniczkami startującymi w pucharze świata i jakie one są?
 J.K.
" Z jednymi lepszy z innymi gorszy. Raczej nie ma takich momentów, by wyjśc z kimś na kawę ale w lecie zdarzają się takie momenty, że np Ukrainka Walentina Szewczenko z trenerem zapraszają nas na grilla czy do sauny. Z Rosjanami tez mamy dobry kontakt. Kiedy zaczyna się zima to nie ma o tym mowy.  Czasami idziemy wspólnie na dyskotekę . A dziewczyny są bardzo podobne do mnie. Wszystkie zapracowane i skupione na tym co robią. Najwięcej kontaktów mam z zawodniczkami z rosyjskiej części świata. Ja jestem takim pomostem pomiędzy właśnie tymi zawodniczkami a zawodniczkami ze Skandynawii czy z zachodniej Europy.
Myślę, że jestem neutralnym człowiekiem więc chyba mnie wszyscy lubią - mówią ze stale się uśmiecham ale ja mam chyba po prostu taką twarz"( uśmiech jeszcze szerszy)

 
P.Twój najtrudniejszy bieg w tym sezonie?

J.K.
" Było parę. Na początku byłam bardzo niecierpliwa. Chciałam być od razu na podium ale się tak nie dało i to były trudne momenty. Po raz kolejny byłam czwarta,po raz kolejny przegrywając parę sekund na ostatnim kilometrze - w końciu nie wytrzymałam i się pobeczałam na samej mecie. Wbrew pozorom najcięższy był ostatni bieg w Falun.  Biegło mi się bardzo źle,cieżko i brzydko technicznie. To był taki psikus losu i przestroga. ' Żebyś ty sobie nie myślała,  że taka wspaniała jesteś, masz puchar świata i wszystko- to masz teraz- męczysz się  jeszcze bardziej niż inni'.  I biegłam jakbym miała dwie ciężkie kule na plecach"

 
 P. Co czułaś zdobywając medale na mistrzostwach świata seniorów i co myślałas gdy grano Mazurka Dąbrowskiego?
J.K.
"Jak przyjechalismy do Liberca to było strasznie nerwowo bo warunki były  bardzo niekorzystne. Padajacy śnieg i zerowe temperatury - a tak było prawie cały czas przez bite trzy tygodnie - to dla nas biegaczy niemal katastrofa i myślenie tylko o tym,  żeby udało się dobrze narty posmarować. Gdy wystartowałam w pierwszym biegu na 10 km klasykiem- gdzie byłam uznawana za faworytkę - to już wiedziałam, że to będzie najcięższy  i najgorszy bieg. Wiedziałam że będzie bardzo ciężko znaleźć się na podium i bardzo się cieszyłam z trzeciego miejsca. Było bardzo dużo polskich kibiców na stadionie i na pierwszym kilometrze. Ponieważ  pierwszy raz się z czymś takim spotkalam to byłam jak sparaliżowana. Tego może nie było widać, ale ja czułam że  nie mam swoich kroków, swojego rytmu i dopiero po jakichś 2,5 km opanowałam się, Zapłaciłam jednak za  to spięcie na ostatnich metrach i było to tylko albo może  aż trzecie miejsce. Jeśli chodzi o pozostałe dwa biegi to olśniło mnie taktycznie, techniczne i finiszowo. Przez całe życie udawałam, że nie umiem finiszować .  Na 30-kę wystartowałam bardzo luźno,spokojnie i dało to fajny rezultat. Wychodząc na podium byłam bardzo zmęczona. Bo to nie jest tak, że jak bieg się kończy to idę do pokoju, przebieram się i odpoczywam. Prawie dwie godziny trwają konferecje prasowe, kontrola antydopingowa to kolejna godzina lub dwie i to jest wszysko bardzo męczące i jak przychodził czas dekoracji to wpadałam tylko przebrać kurtkę i drobne poprawki w wyglądzie. Oczywiście na podium to euforia i wielkie szczęście  i bardzo dużo polskich kibiców. Jak do tej pory w mojej naturze nie lezy żeby popłakać. Myślę, że jak będę starsza to i  niejedna łezka się w oku zakręci".

 P. Kiedy zaczęliści myśleć z trenerem o zdobyciu Pucharu Świata?

 J.K
" Na pewno cały sezon realizowaliśmy zamierzenia. Mieliśmy cały czas wyniki na bieżąco: jak kto biegł, na którym jest miejscu i tak dalej. Ale do mistrzostw świata w Libercu nie było  takich myśli. Ja jestem taką osobą szlifującą formę metodą startową. Im więcej startów, tym lepiej szło no i nie chciałam się wtedy  zatrzymywać. Nikt wtedy nie myślał żeby wygrać puchar świata. Po Libercu rozchorowałam się i pojechałam do domu. Byłam bardzo słaba i przez cały dzień nie wstawałam z łóżka. W tym momencie pomyślałam sobie, że to koniec - nie umiem biegać. Okazało się - chyba jakaś przewrotność losu - że jednak wygrałam kolejną edycję i to tak, że ostatnie 3 km mogłam biegnąć jak chcę z uśmiechem na ustach. To był jakiś szczyt mojej formy. Wtedy po tych zawodach w Lahti pomyślałam, że na dystansach trzeba by zdobyć kryształową kulę. Po zawodach w Trondheim czułam, że mam większe szanse niż Petra Majdic"

 
P. Najbardziej niezapomniany moment w Pucharze Świata.

 J.K.
"Jakby wam kazali wbiec trzy razy na Nosal bez odpoczynku  to też tego nie zapomnielibyście. Podczas jednych z zawodów z cyklu Tour de Ski trasa podbiegu była poprowadzona 'pod prąd' na fisowskiej trasie z homologacją, na której cztery lata temu rozegrane zostały zawody alpejskiego pucharu świata. Powiem wam, że bardzo cieżko trenuję i dużo w życiu przeżyłam ale czegoś takiego jak ten podbieg to jeszcze nie" .

 
 P. Ile czasu spędzasz na treningach i ile podnosisz na klatę?
 J.K.
" Na klatę podnoszę wystarczajo dużo - więcej niż myślicie, ale nie będę o tym opowiadać. Jestem wytrzymała chociaż mam słabą technikę w podnoszeniu sztangi.
 ( Barbara Sobańska- Musielibyście widzieć Justynę Kowalczyk biegającą przez trzy godziny na trasie nartorolkowej zakopiańskiego COS ciągnącą za sobą oponę!)

 
P. O czym marzysz?

 J. K.
" Mam takie marzenia jak wszyscy. Jestem normalną kobietą i marzę kiedyś o domu, rodzinie. Chiałabym by wszyscy moi bliscy i ja cieszyli się zdrowiem. Oczywiście mam marzenia sportowe - no bo jakby ich nie mieć! Mam takie marzenia realne i takie nie do spełnienia - tak jak każdy".

 
 Trener Wieretelny z kolei podkreślał  góralski charakter i zaangażowanie. "Czasem do tego stopnia, że musiałem ją hamować na treningach".

Podvzas spotkania Justyna Kowalczyk otrzymała kilka drobnych pamiątek -  burmistrz Janusz Majcher wręczył mistrzyni  czerwone korale, przewodniczący  Rady Powiatu Tatrzańskiego Edward Tybor góralską chustę a pani dyrektor Sobańska  kamizelkę z napisem "SMS Zakopane".  Dyrektor COS Franciszek Bachleda Księdzularz podarował maskotkę rekordzisty toru łyżwiarskiego  zapewniając, że obiekty sportowe OPO w Zakopanem są zawsze jest do dyspozycji  naszej najlepszej biegaczki.


 Nie zabrakło także autografów a dla czytelników naszego portalu otrzymaliśmy specjalną dedykację  "Polskiej Królowej Nart" (patrz zdjecie)


 11 maja Justyna Kowalczyk z trenerem Wieretelnym udaję się na trzytygodniowe zgrupowanie do Sierra Nevada w Hiszpanii.

 
 




«« Powrót do listy wiadomości
 Zapisz w schowku     Drukuj     Wyślij znajomemu    5008



 
 
 
 
 
  
  
 

Copyright © MATinternet & Podhale-Sport - ZAKOPANE 1999-2024